Widzę, że pozazdrościłeś kompromitacji Marcie Kaczyńskiej i także postanowiłeś podzielić się ze światem swoimi refleksjami na temat okupacji niemieckiej. Skoro oboje jesteście tacy kompetentni powiedz mi, jak się żyło w Warszawie w czasie II wojny światowej? Czego się najbardziej bałeś, czego unikałeś w trosce o swoje życie? A nie czekaj... zarówno Kaczyńska, jak i Ty o okupacji mogliście jedynie poczytać w książce historycznej i obejrzeć "Zakazane piosenki", podczas gdy Bartoszewski był w KL Auschwitz z ulicznej łapanki, był żołnierzem AK i uczestnikiem PW, który spędził w okupowanej Warszawie większość wojny.
Bartoszewski ma ogromne, nieprzecenione zasługi w relacjach Polsko-Niemieckich i nie tylko. Przemawiał i był oklaskiwany przez niemiecki parlament i, jak sam słusznie zauważył, nie przypomina sobie, żeby jego wystąpienie (a faktycznie miał, jak na dyplomatę, mocny język) było wygłaszane z kolan. Prawda jest taka, że tam gdzie przemawiał Wałęsa czy Bartoszewski, Szydło, Duda czy Waszczykowski mogą ewentualnie pójść na wycieczkę, jako turyście.
Nie wiem czemu uparłeś się na kompromitowanie z tym cytatem o pannie niespecjalnie urodziwej i bez posagu. Przecież chyba nie jesteś takim kretynem i ignorantem jak twoi koledzy i wiesz, że jesteśmy, przy dobrych wiatrach, państwem w trzeciej lidze światowej a obecnie to okręgowej gramy. Nie jesteśmy supermocarstwem, jak USA ani nie zbliżamy się do tego statusu, jak Chiny. Nie jesteśmy potęgą gospodarczą, jak Japonia, Niemcy, Wielka Brytania. Nie mamy złóż ropy naftowej, jak Arabia Saudyjska, potęgi militarnej (choćby już tylko atomowej) Rosji, potencjału ludnościowego Indii. Nie jesteśmy kluczowym partnerem USA na Bliskim Wschodzie, jak Izrael, nie możemy się równać z Francja ani gospodarczo, ani politycznie. Długo tak mogę mnożyć oczywistości by dojść do tej konkluzji, co Bartoszewski - musimy być państwem przyjaznym, otwartym, dbającym o swoje interesy ale nie tupiącym małą nóżką, tylko wchodzącym w korzystne alianse. PiS tego nie rozumiał i nie rozumie. Rządy nie-PiSu (na szczęście większość z ostatnich 27 lat) to byli wybitni specjaliści od polityki zagranicznej i trzeźwe spojrzenie na sprawę. W niespełna 10 lat NATO, 15 UE, dobre relacje z Niemcami, Francją, normalizacja stosunków z Rosją. Dziś naszymi sojusznikami w Europie nie są Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, Włosi tylko Rumuni i Węgrzy, którzy nas, brzydko mówiąc, wydymają, jak tylko będzie okazja, bo Orban to jest format, o jakim Kaczyński może pomarzyć. Do tego rząd z jednej strony chce wsparcia USA i ścisłej współpracy, z drugiej obraża senatorów, byłych i przyszłych prezydentów a w szeregach partii rządzącej do niedawna był człowiek (zmarł) który stwierdził, że Obama jest zwiastunem kresu cywilizacji białego człowieka (głosiciel tej tezy dalej w PiSie jest...chyba, że go wyrzucili po Madrycie).
Nowy prezes, w przeciwieństwie do pierwszego, widział już w życiu konie i zna się na rzeczy raczej. Jak już zrujnowali stadninę to poszli po rozum do głowy.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiat ... 53683.html no tak, to nie był imigrant, to już nikt nie napisze. Proponuje zamiast zajmować się imigrantami najpierw zając się skrajną prawicą w Europie, przypominając, że według danych statystycznych to grupa odpowiadająca za przygniatającą większość aktów terroryzmu w Europie.