Makiavel pisze:Wkleić Ci parę zdjęć Hitlera ściskającego na wiecu dłonie duchownych chrześcijańskich czy sam znajdziesz? A może uznasz, że to przebrani w sutanny muzułmanie? Ci "hajlujący" duchowni to też pewnie muzułmanie w przebraniu

Jeden z bardziej absurdalnych tekstów jakie tutaj napisałeś, bo nie wiem czego miałyby dowodzić takie zdjęcia. Przykładowo powyżej masz hajlującą angielską reprezentację piłkarską w 1938 roku i hajlującą angielską rodzinę królewską. Czy to znaczy, że byli nazistami? Ten gest przed II wojną światową nie był skompromitowany i różne osoby go wykonywały zanim Niemcy zamordowali kilka milionów ludzi i zaczął się źle kojarzyć. Naziści popsuli reputację
swastyce, która jest dużo starszym symbolem niż III Rzesza, wciąż popularnym i szeroko spotykanym w Indiach i tzw. "salutowi rzymskiemu", który również jest dużo starszym gestem. Przykładowo w USA
w ten sposób oddawano honory fladze od 1892 do 1942 roku, ale zmieniono to decyzją Kongresu dopiero jak naziole go zawłaszczyli, nie wspominając o jeszcze wcześniejszych zastosowaniach. Hitler był kanclerzem Niemiec i wielu ludzi potrząsnęło z nim łapką ze względów czysto formalnych, więc znalezienie takich zdjęć niczego nie dowodzi.
Makiavel pisze:lepiej skomentuj to, że wycofuje się z polski zagraniczny kapitał.
Dobrze, jak sobie życzysz.
1) "
Inwestorzy ciągną nad Wisłę. Polska liderem regionu"
2) "
"FT": Zagraniczni inwestorzy wycofują kapitał z Polski"
Mamy dwa teksty o skrajnie różnej wymowie opublikowane w bardzo krótkim odstępie czasu. Pierwszy z 9 czerwca, a drugi z 15 czerwca. O co chodzi, skąd taka różnica opinii? Jeżeli sięgniemy do tekstów źródłowych to można się dowiedzieć, że w przypadku
pierwszego tekstu mowa jest o inwestycjach bezpośrednich, a w przypadku
drugiego tekstu mowa jest raczej o inwestycjach portfelowych. Jeżeli dobrze pamiętam to specjalizujesz się w ekonomii międzynarodowej, więc będziesz miał okazję zabłysnąć swoją doktorancką wiedzą i precyzyjnie wyjaśnić nam ciemniakom różnicę pomiędzy jednymi, a drugimi oraz powiedzieć, czy któryś z tych dwóch typów inwestycji jest bardziej pożądany czy może są równoważne?
Bądź również uprzejmy zauważyć, że w skład raportu Ernst&Young wchodzi badanie ankietowe postrzegania przez inwestorów poszczególnych krajów oraz miast, które zostało przeprowadzone pomiędzy
lutym, a kwietniem 2016 roku, czyli już po obniżeniu ratingu przez Standard&Poor's i rozpoczęciu przepychanek z Komisją Europejską, a pomimo tego Polska uzyskała wysokie oceny. Co więcej, Polska chyba nadal jest atrakcyjna dla inwestorów pragnących zaangażować się bezpośrednio w naszym kraju skoro niedawno została podjęta
decyzja o budowie fabryki Mercedesa w Jaworznie. Rafał Hirsch, za którym nie przepadam, ale który chyba się zna, napisał na swoim blogu, że: "
Jest jeszcze jedna różnica pomiędzy inwestycjami portfelowymi, a bezpośrednimi. Portfelowe można robić nie wychodząc z biura w Londynie, klikając "enter" w komputerze. Inwestycje bezpośrednie wymagają zaangażowania bardziej osobistego, trzeba pojechać, obejrzeć, porozmawiać, zetknąć się z polskimi politykami, urzędnikami, burmistrzami, ogarnąć podatki, ogarnąć łapówki itd itd. Po drodze cała masa okazji, żeby się zniechęcić". Badanie ankietowe pokazuje, że jakoś się nie zniechęcili, pomimo tego, że rządzi tutaj straszny PiS

.
W artykule "Financial Times" swoje żale wylewają menadżerowie funduszy typu ETF, czyli skupiających się na replikacji składu indeksu rynkowego. Trudno się temu dziwić. Rząd PiS opodatkował banki i być może przewalutuje kredyty frankowe. Obie te decyzje wpłyną na obniżenie zysków banków, bo nie wszystko da się przerzucić na klienta, a więc banki będą miały mniej pieniędzy na wypłatę dydwidend dla swoich w większości zagranicznych właścicieli. Biorąc pod uwagę sposób w jaki są wyceniane akcje musiało to również doprowadzić do obniżenia ich wyceny. Podobnie opodatkowanie sieci handlowych jeżeli zostanie wprowadzone spowoduje obniżenie zysków właścicieli, a tym samym udziały w tych firmach staną się mniej atrakcyjne. Akcjonariusze banków mają pełne prawo czuć się wkurzeni na rząd PiS, bo jego decyzje negatywnie odbijają się na wartości ich majątku. Biorąc pod uwagę fakt, że PiS-owi marzy się repolonizacja banków zastanawiałbym się nawet czy to nie jest jakiś perfidny plan mający doprowadzić do obniżenia cen akcji tak aby możliwe stało się możliwe ich odkupienie przez polskie podmioty po niższej cenie.
Rząd PiS można z czystym sumieniem krytykować za to, że nie wiadomo czy i w jaki sposób zostaną przewalutowane kredyty frankowe oraz za przeciągające się prace nad "podatkiem handlowym", co zwiększa niepewność. Zresztą zastanawiam się czy nie lepiej pozostawić sprawy kredytów frankowych sądom: "
Precedensowy wyrok frankowy". Jeżeli dodać do tego "
Raport Rzecznika Finansowego: Klauzule niedozwolone w umowach kredytów „walutowych”" to banki już wkrótce mogą zacząć bardziej bać się sądów niż pisowskiej ustawy

.