: 12 lipca 2013, 15:48
Udało się. Książka jest świetna, zdecydowanie najlepsza rzecz jaka wyszła z rąk młodego polskiego pisarza od czasów "Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną".Azazel pisze:Kilka stron temu w tym temacie do Morfiny Twardocha przymierzała się Alfa i Omega oraz Wiking i jak, udało się? Ktoś się również skusił?
Najpierw słów kilka o samej książce.
SPOJLER!
Nie licząc ostatnich 60-70 stron (kiedy Dzidzia i Willeman wyjeżdżają do Budapesztu) "Morfina" jest kapitalna. Zawiodło mnie zakończenie - motyw kumpla zabijającego Kostka wyszedł dość tanio mimo że - co chyba oczywiste - chodziło o klamrę i rozwiązanie akcji tym przejściem narratorki na kolegę (jak mu na imię było?)
Narracja tam jest majstersztykiem, naprawdę kunsztowna. Oczywiście, Twardoch ma pewne naleciałości pogombrowiczowskie w języku, ale who cares? Jego koncept jest zupełnie inny więc po kilkunastu stronach te zabiegi zlewają się, ba! Są atutem. Tempo jest idealnie utrzymywane, nie ma tam żadnego potknięcia pod tym względem, rozbicie narracji na dwa plany - Konstantego i "tego czegoś" wyszło bezbłędnie.
Do tego pełnokrwiste i skomplikowane jednocześnie postaci, świetnie wykreowany Konstanty, dobra, rozbudowana i soczysta fabuła.
Opis relacji Sali i Konstantego - rewelacja. Ich ostatnie spotkanie - super. Śmierć Baldura - genialna! Prześlicznie opisana scena. Ale totalne perełka to poplątanie trzech planów w momencie, kiedy Konstanty pijany wybiega z restauracji i miesza mu się czas wojny i lekcje dobrych manier z sytuacją obecną.
Męczące natomiast w pewnym momencie stało się ciągłe opisywanie życia wszystkich pobocznych bohaterów. Wszystkich. To zbyt duża objętościowo powieść by przeszło to w takiej ilości. Lepiej też mógł rozrysować matkę Kostka, oraz - nie wiem, czy to celowe - trudno powiedzieć czym była narratorka. Osobiście nie mam sensownego konceptu, który potrafiłbym wybronić, o to zapewne Twardochowi chodziło.
KONIEC SPOJLERU.
Facet ma potencjał na naprawdę wielkie pisanie. W "Morfinie" było kilka potknięć, ale i tak jestem fanem. Kawał bardzo dobrej literatury.
Na litość boską, grupę docelową to mają książki dla dzieci albo chłamAzazel pisze: Choć ciężko mi przychodzi odnalezienie grupy docelowej

...co?Azazel pisze: bo, biorąc pod uwagę również objętość, takie książki czytane są głownie przez nasze mamy.
