Dzięcioł pisze:
Zdarzały mu się dość spektakularne wpadki, vide Valencia czy Real (zwłaszcza). Dla mnie Korea to największy przekręt w dziejach piłki nożnej, stąd nie policzę tego Holendrowi za sukces. Prawdziwe sukcesy święcił jeszcze w latach '80. Później się już tylko o nie ocierał. Owszem jest bardzo dobrym fachowcem w swoim zawodzie, ale nie rób z niego czarodzieja. Zdecydowana poprawa poziomu gry Chelsea, którą Hiddink przejął, miała swoje źródło w zwolnieniu Scolariego i samej zmianie na ławce (pro forma przypominam, że szatnia mocno się wtedy buntowała przeciwko Brazylijczykowi). Oczywiście była w tym również zasługa Guusa
Co do spektakularnych wpadek- zgoda, ale który szkoleniowiec ich nie ma? Guardiola, bo pracował jak na razie w jednym klubie. Nawet nasz Tonio ma na koncie swoją Atalantę. Poza tym jakoś tak się dziwnie dzieje w tej biografii, że spektakularne wpadki miał niemal tylko w Hiszpanii.
Korea to przekręt jakich mało szukać w historii futbolu, ale trzeba wziąć pod uwagę jeden aspekt- żeby przekręt w ogóle był możliwy najpierw mecz musi być w miarę równy. Kiedyś pamiętam jeden sędzia sypał w Brazylii, miał przekręcić serię meczów. W jednym z nich, zeznał, miał przekręcić drużynę B, na rzecz drużyny A. Ale stwierdził, że Drużyna B była tego dnia tak dobra, że po prostu mógłby dwoić się i troić a i tak nic by z tego nie było. Mecz miał zostać powtórzony, mimo, że skończył się wynikiem 3:0 dla Drużyny B ( wydaje mi się, że drużyną B był Santos, natomiast Drużyną A Sao Paulo, ale głowy nie daję).
No i właśnie, kto by postawił na malutkich Koreańczyków, wtedy uznawanych za kelnerów pierwszej wody kompletnie bez jeszcze nawet półgwiazd z MU, w starciu z gigantami z Europy? Takie mecze powinny się kończyć 5:0 dla Włochów i Hiszpanów MIMO wsparcia sędziego.
Lata 80? Cóż, faktycznie, wygrać wszystko co jest do wygrania i stworzyć na dobrą sprawę podwaliny wygrania Euro 88 i to w swoim trenerskim debiucie to jest coś. Ale mimo wszystko, potrenował sobie tylko 3 lata w tych "latach 80tych"
Chelsea? No okej, efekt miotły jest ważny, cenny, i niemal nie do przeceniania. Ale wciąż nie tłumaczy taktycznej wygranej z grającą sezon życia Barceloną.
Maly pisze:
o mniej także trudno...
Twierdzisz, że wprowadzenie kelnerów poziom wyżej od San Marino do 1/8 finału MŚ i zneutralizowanie późniejszych mistrzów świata- to jest nic? Przypominam, że zwycięstwo drużyny z AiO z drużyną z Concafu przypomina jakieś rzadkie zjawisko astrologiczne- nie wydarzyło się wtedy od 32 lat...