deszczowy pisze:Alfa i Omega pisze:Nie trawię Staffa. Tysiąc razy zmieniał koncepcję poetycką i w żadnej nie był zbyt dobry.
Jeśli chodzi o poezję, jestem zachwycony od dłuższego polskimi futurystami, a szczególnie wielką trójką Młodożeniec, Wat i Jasieński.
No, teraz to pojechałeś. Fantastyczny "Deszcz jesienny" czy "Kowal" - modernizm w rozkwicie. Późniejszego Staffa, tego ekspresjonistycznego, też nie bardzo lubię, ale Staff schyłkowy, klasycystyczny ("*** [Ostatni z mego pokolenia]") to absolutnie kawał wielkiej poezji. Ogromna wrażliwość, pozwalająca mu się odnaleźć w kilku epokach, tak różnych i odmiennych to też oznaka jego talentu. Ja go uwielbiam.
A gdzie tam, nic nie pojechałem.
Staffowi oddaję co staffowskie, przyjmuję do wiadomości Julka Tuwima (znakomitego, rewelacyjnego przecież poetę) całującego na powitanie pana Leopolda w dłoń (co zresztą gigantycznie zawstydzało zawsze Staffa, skromnego człowieka), przyjmuję to, że do dzisiaj jego wiersze znajdują swoich fanów i nie zaniknął, nie został zapomniany. Natomiast nie ruszają mnie w przywołanych przez Ciebie "Deszczu jesiennym" czy "Kowalu" ani podjęta tematyka, ani sposób jej przedstawienia (pretensjonalny).
Podobnie jeśli chodzi o technikę. Taka ostentacyjna próba zabawy rymem częstochowskim po prostu razi. Naprawdę, nie chcę rzucić jakimś niestosownym, ostrym słowem na temat poezji Staffa. Z czystego szacunku.
deszczowy pisze:A co Cię jara u futurystów?
A to nie jest oczywiste? :3 Byli po prostu rewelacyjni
Ironia i cynizm Jasieńskiego, piszącego manifestujący futuryzm "But w butonierce" jako solidny, bardzo klasyczny pod każdym względem (szczególnie technicznym) wiersz, Młodożeniec piszący utwory złożone z samiutkich neologizmów, Wat znakomity pod każdym względem, ich dynamika, pasja i jaja które kipią z twórczości, REWELACYJNE zmysły estetyczne, błyskotliwość, eksperymenty techniczne...
Zresztą, proza Jasieńskiego to też perła na perle. "Nogi Izoldy Morgan" <3
Swoją drogą, skończyłem "Morfinę" Twardocha. Dawno nie czytałem tak dobrej książki wydanej przez młodego, polskiego autora. Narracja w tej książce - po prostu najwyższy poziom, konstrukcja postaci Konstantego - bezbłędna, rozpis jego relacji z innymi - świetny.
Kilka scen jest w tej powieści opisanych tak, że szczena opada, ale nie będę spojlerował. Zawiodło mnie jedynie zakończenie. Owszem, Relacja Kostek-Dzidzia jest naprawdę super zrobiona, ale gdy tylko i wyłącznie ona zaczyna nadawać tempo wydarzeniom, no cóż... Ostatnia scena również mnie zawiodła.