Strona 63 z 89

: 20 stycznia 2013, 16:54
autor: Alfa i Omega
pan Zambrotta pisze:
Alfa i Omega pisze:"Django" obejrzałem na maratonie Tarantino.
szczerze gratuluję, ja bym nie dał rady. Szkoda nocy i kasy na taki maraton.
A ja się bawiłem naprawdę nieźle siedząc koło kumpeli i cytując "Pulp Fiction" z pamięci, czy odświeżając sobie "Kill Bille", aczkolwiek doceniam doceniam, że doceniasz i gratulujesz :cool:
pan Zambrotta pisze:
Alfa i Omega pisze: Pozytywne naprawdę odczucia, choć słabszy od "Bękartów...". Podobny w konwencji doń, Quentin traci świeżość w swoim stylu chyba.
nie chyba, tylko na pewno. Tarantino znów zrobił film na to samo kopyto, ten sam motyw przewodni, ten sam Waltz który ma trzymać klimat, może za 4 lata znów zrobi coś podobnego? Szczerze, jakbym chciał powtórkę z Bękartów to bym go jeszcze raz obejrzał, chciałem Spaghetti Western w wizji tarantino, spaghetti western to na pewno nie był, a ten film miał wiele potencjału by nim być.
Właśnie rzecz w tym, że o ile Kill Bille i "Bękarty...' jedynie do konwencji makaronowej nawiązywały (strasznie zgrabnie skądinąd), to "Django" miał nim po prostu być. A wyszło to samo - nawiązywanie do klimatu, ale nie sam klimat. Daleko mu do "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", chyba westernu absolutnego.

Nie miałem siedząc w fotelu nadziei na film taki, że fapfapfap, tylko na fajną rozrywkę i się absolutnie nie zawiodłem, nie mam zbyt dużych oczekiwań w stosunku do Tarantino. Na wyżyny kunsztu reżyserskiego wspiął się w "Kill Billu vol.1" i raczej tego nie przebije, ba! Przebijać póki co zdaje się nie próbować, robi po prostu filmy, które zdają mu się sprawiać radość. A że oglądam go raz na kilka lat, to choćby i skalkował schemat z "Bękartów..." ponownie, spodobałoby mi się, sądze.
Waltz gra Waltza. Aktorsko to samo co w Bękartach. Wtedy dla mnie to był zachwyt, teraz w Django to odgrzewanie kotleta.
Waltz gra doktora Kinga Schultza, widziałem tego aktora w nieco większej ilości obrazów niż te dwa, więc jestem w stanie zapewnić, że Christoph absolutnie nie gra samego siebie.

Mnie urzeka jego luz, swada, zabawa postacią, konwencją westernu (właściwie tylko on i L. Jackson są typowo westernowi) okraszonego jego niesamowitym urokiem osobistym. Od Hansa Landy biło sukinsyństwo na kilometr, zaś Schultz jest bardzo ciepły. Znakomita rola. Nie widzę tam zupełnie odgrzewania kotleta. Może dlatego, że po prostu znam Waltza z kilku filmów więcej. Obie role natomiast opierają się na uroku osobistym.
o właśnie, tu się zgodzę. Albo nawet powiem więcej, Jackson był fenomenalny. Każde zdanie, każda mina była widoczna i znacząca w tej postaci.

Podbijam. Tarantino z tego aktora wyciska wszystko, co najlepsze, niczym Coenowie z Goodmana i Turturro.
Co do DiCaprio to byl z nim problem, że pierwszy raz zagrał antagonistę w filmie, w dodatku był nr 3 na liście płac. Nie umiem więc znaleźć porównania dla niego, aczkolwiek to chyba nie jest jeszcze ta klasa aktora, żeby potrafić w pełni bawić się rolą (znów nawiązuję do gry Jacksona)
I nie będzie już niestety. O ile za młodu rokował genialne nadzieje wcielając się w brata Grape'a, czy Rimbauda, o tyle potem jak jepnoł to jepnoł, na uj drążyć temat.

Natomiast absolutnie sprawdza się w rolach niezbyt wymagających kunsztu, podobał mi się całkiem w "Wyspie Tajemnic" czy "Incepcji".

Mi się końcówka podobała, urzekł mnie moment puszczenia oka do widza, gdy Waltz mówi "nie mogłem się powstrzymać". Quentin też nie mógł :D

Film jak dla mnie ma dwie końcówki: klasyczną westernową, gdzie niewolnicy patrzą na Django odjeżdżającego na koniu, absolutnie do spaghetti do bólu i quentinowską - rozwałka totalna, bez ładu, składu i sensu.

: 20 stycznia 2013, 23:52
autor: pan Zambrotta
Jestem po Poradniku pozytywnego myślenia. W końcu film, który mnie zainteresowali i nie czekalem aż się wreszcie skończy. I w zasadzie nie wiem czemu. Fabula lekko oklepana i znajdziecie wiele filmów o podobnej tematyce i scenariuszu. Aktorstwo tez jakoś się nie wybija (chwalilem go niedawno za wszystkie nominacje Oscarów w kategoriach aktorskich), do Day Lewisa czy Waltza nie mam zastrzeżeń, tutaj w ogóle nominacje to juz za wiele.
Jednak film kupuje jako calosc, ciekawie opowiedziany, w dodatku reżyseria jest przezroczysta, pozwala się skupić na historii bez jakis tandetnych zabiegów które moglyby polożyć film.

: 21 stycznia 2013, 02:40
autor: pablo1503
pan Zambrotta pisze:
Nie odniosłeś wrażenia, że reżyser w pewnym momencie sam się pogubił i z dobrze zapowiadającej się historii(spotkanie dwóch świrów) zrobił delikatną komedię romantyczną? Dla mnie to nie jest problem, bo lubię oglądać takie filmy relaksujące. Początek napawał wielkim optymizmem, a potem cały czar prysł. Oczywiście nie zmienia to faktu, że film bardzo dobry i każdemu polecam oglądnięcie.
Na pewno najmocniejszym punktem filmu jest Jennifer Lawrence. Odwalił kawał świetnej roboty i w pełni zasłużyła na nominacje. Scenariusz też zasługuje na pochwały.
PS. Cholera, lubie Cooper'a, ale nie mogę się przekonać do jego gry aktorskiej. Mam nadzieję, że z wiekiem przybędzie mu to 'coś'

: 21 stycznia 2013, 10:46
autor: pan Zambrotta
Nie, moim zdaniem się nie pogubił, bo od samego początku wiedziałem, że to "dramat, komedia". Niektórym się nie podoba, że w połowie filmu reżysera wzięło na "romansidło", ale od samego początku wiemy że wątki miłosne są bardzo mocno wplecione w fabułę. Niektórych by zadowoliło takie rozwiązanie: "Pat zamiast chodzić na lekcję tańca, zabija Tiffany, ojciec Pata uciekł z domu, kamera skupia się na osamotnionym drzewie na horyzoncie, cicha muzyka, mama Pata robi krewetkowe zagryzki, nie wychodzą jej, murzyn płacze". Każde inne zakończenie jest "banalne" i robi się z niego romansidło.
Ja uważam, że historia nie jest banalna, oboje to ludzie mający skomplikowane problemy które chowają w sobie, oba na podłożu seksualnym... Dlatego taniec, bo w tańcu najszybciej wyzwalają się te emocje, nie pomyślałes o tym? Taniec to katalizator uczuć, wyzwala namiętność, blebleble... Dla mnie to było bardzo sensowne wytłumaczone czemu akurat lekcje tańca są wplecione w ten film, a nie "ech, nakręćmy kolejny Step Up". Widać to było po nich, była scena w którym murzyn zaczął z nią tańczyć i w tym samym momencie Pat poczuł zazdrość, wszystko było bardzo dobrze wyreżyserowane. Dla mnie całość jest autentyczna, zrozumiała, to że historia miała wątki miłosne w ogóle mi nie przeszkadzało, uważam że to bardzo dobrze nakręcony film. Porusza też kwestię zrozumienia tych ludzi, w filmie dobitnie było pokazane, że rodzice do niego nie docierali, on miał łykać tabletki, nie kontaktować się ze swoją żoną i "wszystko się ułoży", lepiej oglądać mecze w TV. Ci dwoje może nie od razu, ale po pewnym czasie dotarli do siebie, potrafili zrozumieć czemu są nieszczęśliwi.

No i jedna scena w iście tarantinowskim stylu, szczena mi opadła kiedy weszła do ich domu i zaczęła przemawiać do ojca Pata w "jego własnym" języku :prochno:

: 01 lutego 2013, 12:49
autor: Ouh_yeah
Trochę z opóźnieniem (przez nieudolny rząd Tuska nawet torrenty jakoś wolniej chodzą ostatnio) ale zgadzam się z opinią Pana Z na temat Django. Film sam w sobie całkiem dobry ale nie porwał mnie. W zasadzie tylko kolacja u Candiego bardzo mi się podobała ale to jakieś 20 minut z całości. Wszystkie ekstatyczne recenzje uważam za mocno przesadzone, do "Bękartów" nowy film QT się nie umywa.

: 01 lutego 2013, 16:22
autor: deszczowy
Oglądał już któryś z was "Drogówkę"?

: 02 lutego 2013, 19:57
autor: Alfa i Omega
deszczowy pisze:Oglądał już któryś z was "Drogówkę"?
Ja. Strasznie słaby. Strasznie. Chaotyczny, sztywny, głupawa fabuła, przeciętne aktorstwo, zero dystansu twórcy do historii, beznadziejne - w większości - dialogi.

Natomiast pan Wojciech jest na tyle utalentowanym reżyserem ("Róża"!), że zaliczam mu to co najwyżej jako wpadkę, ale chyba musi dojrzeć jako twórca i zdecydowanie poszerzyć horyzonty.

: 23 lutego 2013, 19:31
autor: pumex
Oj, oj, oscarowa gala już za pasem, a filmowy ekspert ever - Pan Zambro milczy :wink: Niestworzone rzeczy się dzieją. Chciałbym pójść do buka, zagrać coś, zbić trochę łatwiej kasy, ale bez zwycięskich typów Pana Zambrotty ani rusz. Przestałeś oglądać filmy, czy jak? Poratuj, kolego, poratuj!

: 23 lutego 2013, 20:06
autor: pan Zambrotta
Czekałem, aż ktoś poruszy ten temat, bo sam z siebie i do siebie pisać nie będę :prochno: oczywiście jak co roku oglądam Oscarową galę, liczę że od kilku lat zostanie przełamana passa złego prowadzenia gali i w McFarlane pokładam spore nadzieje...

Do rzeczy - oglądałem większość liczących się pozycji na tegorocznej gali (Lincoln, Życie Pi, Poradnik..., Argo, Nędzników i Wróg nr jeden. Stawka dosyć wybuchowa, jest kilka filmówch, które mogę z czystym sumieniem polecić jak Argo, Poradnik, czy życie Pi, a Nędzników, Wroga nr jeden bym nie polecał. Lincolna pozostawiam na własną odpowiedzialność, tam co prawda jest kiczowaty Spielberg, ale ten genialny Day Lewis....


dobra, co do typowań - na świecie wygrywa Argo - Globy, Cezary. W Australii Poradnik pozytywnego myślenia, wszędzie docenia się Miłość Hanekego... trudny jest wybór, co do kilku kategorii kompletnie nie jestem pewny, ale niech będzie:

Film - Argo, mimo wszystko.
Aktor - Daniel Day Lewis, pewniak
Aktora - Jennifer Lawrence, raczej też pewniaczka
Drugoplanowy - strzelam Waltza, może znowu go docenią, choć czarnym koniem jest Tommy Lee Jones
Drugoplanowa - raczej na pewno Anne Hathaway
Reżyser - tutaj jedna z większych zagadek, bo nie nominowano w ogóle Afflecka. Więc kto wie, co może siedzieć w głowie akademii. Może Spielberg może Lee? strzelam - Lee
Scenariusz oryginalny - raczej triumf american patriot style, Wróg nr jeden
Scenariusz adaptowany - bardzo mocna stawka, praktycznie każdy oprócz Bestii... może zgarnąć Obstawiam, że Argo, skoro ma być najlepszym filmem

Nieanglojęzyczny - pewniak. Miłość Hanekego.
Animowany- wiele nagród zbiera Ralf Demolka, ale obstawiam tutaj Brave.
Efekty Specjalne - Życie Pi
Zdjęcia - Życie Pi
Charakteryzacja - Hobbit
Kostiumy - Anna Karenina, ew. Nędznicy
Muzyka - Życie Pi
Piosenka - Skyfall
Dźwięk - Nędznicy
Scenografia - Lincoln
Montaż - Argo
Montaż Dźwięku - Życie Pi

krótkometrażowych nie obstawiam, bo nie oglądałem żadnego.
Kto mnie pokona w wyżej wymienionych kategoriach - przejmuje tytuł największego znawcy Oscarowego ever 8)

: 23 lutego 2013, 20:47
autor: alina
Tez się w pobawię.

Film - Argo
Aktor - Daniel Day Lewis
Aktora - Jessica Chastain
Drugoplanowy - Tommy Lee Jones
Drugoplanowa - Anne Hathaway
Reżyser - David O’Russell
Scenariusz oryginalny - Django
Scenariusz adaptowany - Argo
Nieanglojęzyczny - Miłość
Animowany- Ralf Demolka
Dokument - Sugar Man

Kostiumów, montażów dźwięku, etc. nie obstawiam.

: 23 lutego 2013, 20:49
autor: Azazel
Ja z kolei widziałem tylko jeden oscarowy film i to już po moim wytypowaniu na Filmwebie :) - zobaczymy na ile skutecznie.

Film - Nędznicy.
Aktor - Daniel Day Lewis.
Aktora - Jennifer Lawrence.
Drugoplanowy - Christoph Waltz.
Drugoplanowa - Anne Hathaway.
Reżyser - tutaj nic nie obstawiłem.
Scenariusz oryginalny - Django.
Scenariusz adaptowany - Życie Pi.
Nieanglojęzyczny - Miłość.
Animowany - tutaj nic nie obstawiłem.
Efekty Specjalne - Hobbit.
Zdjęcia - Anna Karenina.
Charakteryzacja - tutaj nic nie obstawiłem.
Kostiumy - Nędznicy.
Muzyka - Anna Karenina.
Piosenka - tutaj nic nie obstawiłem.
Dźwięk - Nędznicy.
Scenografia - Nędznicy.
Montaż - tutaj nic nie obstawiłem.
Montaż Dźwięku - tutaj nic nie obstawiłem.

: 23 lutego 2013, 22:47
autor: pauigi
Z ostatnich kinowych propozycji najbardziej podobał mi się Django. To z pozoru zupełnie niekobiecy film, ale myślę, że wierne fanki Tarantino się nie zawiodą :). Panom spodoba się na pewno.

: 24 lutego 2013, 17:48
autor: Alfa i Omega
To kogoś jeszcze oprócz prowadzących "Dzień dobry TVN" obchodzą Oscary? ; p

: 24 lutego 2013, 20:02
autor: Kogut W.
Alfa i Omega pisze:To kogoś jeszcze oprócz prowadzących "Dzień dobry TVN" obchodzą Oscary? ; p
Tak, kogoś jeszcze obchodzą. 8)

: 25 lutego 2013, 07:26
autor: meda11
Wczoraj byłem na "Sugar Man", a dzisiaj patrzę i widzę statuetkę przy tym dokumencie. Ten obraz trzeba obejrzeć. I nie w internecie, nie ściągając torrenta tylko idąc do kina i płacąc za bilet. Genialna historia wyjątkowego człowieka. Nie szukajcie informacji o bohaterze, nie słuchajcie utworów na YT, nie czytajcie recenzji - zepsujecie sobie odbiór tej opowieści. Idźcie po prostu do kina.

PS. Napisałem o tym czego nie macie robić, bo jeden dziennikarzyna w "Czwórce" opowiadając o tym dokumencie zdradził jeden fakt który ma ogromny wpływ na całokształt opowiadanej historii. Niech spłonie ogniem piekielnym. :x