Makiavel pisze:@old faithful Niestety
Jako człowiek troszkę znający się na ekonomii i gospodarce
kłóci się totalnie ze zdaniem
nasza gospodarka jest w nie najlepszym(eufemistycznie rzecz biorąc) stanie
Nasza gospodarka jest w bardzo dobrym stanie, co jest splotem wielu czynników, w tym tego, że PO za bardzo jej nie przeszkadzała, a na pewno mniej niż PiS, który robi wszystko, by dobrą sytuację gospodarczą Polski zepsuć.
Użycie stwierdzenia "gwóźdź do trumny" w kontekście naszej gospodarki znów znamionuje to, że niestety w pierwszym zdaniu mijasz się z prawdą. Nasza gospodarka nie tylko nad trumną nie stoi ale jest wręcz odwrotnie, co potwierdzają właściwie wszystkie możliwe, w miarę obiektywne, gremia, raporty, rankingi, etc..
Ok. Niech będzie, że się nie znam i mijam z prawdą. Nie ma sprawy (w sumie tu mieliśmy tylko wymianę opinia za opinię, więc bez spiny)
Wybacz, ale co ro gremiów, raportów i rankingów ... powiem tak - nie mam jak Ci tego udowodnić, ale wiem jak takie rzeczy się robi i zdecydowana ich większość warta jest funta kłaków

Podobnie jak sondaże/tłumaczenia/ratingi - to jest moje środowisko z którego się wywodzę. Jednak jak powiedziałem - nie jest to żaden argument, bo nie mam jak Ci tego udowodnić, więc po prostu przyjmiesz to na słowo lub nie(zakładam, że nie i ok

).
Przeszkadzanie gospodarce ... uuuuła. Temat rzeka. BO w sumie musielibyśmy zacząć od tego jaka wizja gospodarki jest ci bliska i co porównujemy do czego. Bez wchodzenia w kwestie światopoglądowe, ideologie, politykę itd. dla mnie
jednym z takich kryteriów jest np. zdrowy rozsądek rozumiany jako w miarę sensowne bilansowanie budżetu. Uchwalanie zbilansowanego budżetu pod kątem tego nie że go po prostu uchwalamy z dużym deficytem i nazywamy "dopiętym" budżetem powołując na sam fakt jego uchwalenia i dogadania się jak będzie wyglądał(co obecnie ma miejsce). Mowa tu oczywiście o wpływach/wydatkach budżetu i to nie tylko w ciągu roku, ale np. w przestrzeni chociażby dekady.
I przy tak rozumianym przeze mnie pojęciu "zdrowego rozsądku" sytuację naszej gospodarki można porównywać do różnych rzeczy i wtedy wydać ocenę (a my w sumie wyraziliśmy opinię bez podawania faktów - na zasadzie dużego skrótu myślowego

). Jeśli więc porównamy gospodarkę Polski do gospodarek państw unii, to rzeczywiście może nie być taka najgorsza, bo ogólnie w kategoriach przeze mnie przyjętych (zdrowy rozsądek) sytuacja tychże krajów jest co najwyżej marna (większości, bo nie każdego).
Wszystko zależy jak porównujesz z czym i pod jakim kątem. Jeśli jednak zakładasz, że rosnący rekordowy deficyt, rekordowy dług publiczny czy rekordowe koszty obsługi tego długu nie są problemem(a nie jedynym jaki mamy) i to jest ok, bo w sumie w unii wszędzie to "jakoś" działa, to nie ma możliwości, żeby ktokolwiek Cię przekonał do zmiany zdania. Bez urazy, ale nawet jeśli stanąłby w moim miejscu największy guru ekonomii świata, to byłoby to trudne jeśli uznajesz takie zjawisko za "nie problem". A przypominam czynników jest jeszcze więcej.
A swoją drogą dług publiczny (ten oficjalny) jest niemalże na identycznym poziomie co dług Grecji ( u nas ok. biliona, a w Grecji ok. 300 miliardów euro), która wedle tychże samych standardów unijnych została uznana za trupa i trzeba ją ratować. A dodam, że sama kwestia liczenia długu jest mocno problematyczna i niektóre szacunki mówią nawet o kwocie ok. 3 bilionów złotych, co jest w mojej ocenie wprost katastrofą. A kwestią problematyczną liczenie długu jest dlatego, że właśnie PO i minister finansów Jacek Rostowski sobie manipulowali jego definicją i zmieniali ustawy pod siebie, aby tylko zgadzały im się ... słupki, ratingi i tym podobne, co by społeczeństwa nie niepokoić i dalej móc się zapożyczać na nasz koszt;)
A co do kwestii przeszkadzania ... hmmm. Widzisz możemy mieć różne zdania na ten temat, ale gospodarka to nie tylko słupki i ratingi, ale np. obciążenia podatkowe czy różne przepisy, które tworzy rząd. Jako nie PiSowiec, ani POwiec śmiem twierdzić, że w kwestii tak zwanej "wolności podatkowej" (w sensie ogólnie rozumianego obciążenia podatkowego) czy jak kto woli "przeszkadzania", to właśnie PO zaszkodziła przeciętnemu Kowalskiemu dużo bardziej niż PiS, czy nawet ... SLD. Mówię to w takim tonie, bo to PO miała być ponoć liberalna gospodarczo, gdzie PiS czy SLD charakteryzują się przecież dość socjalnym programem. Tymczasem to właśnie "zły" Kaczyński zniósł chociażby podatek spadkowy (co prawda w obrębie rodziny tylko, ale zawsze) i trzecią stawkę PiT 40 %(2009 rok), którą mieliśmy, a "komuch" Miller obniżył CIT z 27 do 19 %(2004 rok) obniżyło stawki. Tymczasem to właśnie PO podniosło podatki od akcyzy na alkohol i papierosy czy VAT. Swoją drogą pamiętam nawet tłumaczenie posłów PO, że VAT trzeba podnieść, bo takie są standardy w Unii, co jest wierutnym kłamstwem, gdyż sam VAT owszem jest obowiązkowy w Unii, ale jego stawki są już ustalane przez każdy kraj z osobna. Tak samo jak trzeba niewiarygodnego wprost "talentu" gospodarczego (nie przeszkadzanie, tak?) jakim wykazało się PO, aby opodatkować wydobycie miedzi i srebra(kolejnych obok węgla złóż, które mogłyby być niesamowitym wprost zastrzykiem gotówki do budżetu) w taki sposób, że pod koniec rządów PO przestało, to być rentowne. Co z tego, że stawka nominalna CIT jest 19%, skoro KGHM przy dodatkowych obciążeniach wydobywczych płacił efektywną składkę podatków ok. 27% ?
I jeśli nawet w jakiejś kwestii jak energia wychodzimy na tle
unii przyzwoicie, to nie dlatego że u nas jest tak super, ale dlatego że gdzie indziej jest po prostu gorzej. Niemcy pod naporem kretyńskich restrykcji i decyzji rządu dotyczących polityki jądrowej i węglowej same sobie założyły obroże przez, którą (jeśli w niej pozostaną) nie wyjdą poza zagrodę unii europejskiej. I tutaj wchodzi pod lupę także polityka i wszystkie działania z nią związane, bo to przecież walka z CO2 i gazami cieplarnianymi. Ty tego nie nazywasz przeszkadzaniem, a ja tak. I to bardzo dużym. PO robiła dla Polski to samo co unia robi dla państw europejskichh. Musiałbym sięgnąć do dokładniejszych danych, bo tak z głowy pamiętam tylko tak ogólnie, ale jeśli unia ma plan zmniejszania CO2 (co obejmuje też Polskę), i chcą je zmniejszyć bodaj o 20 czy 25%, gdy cała Europa emituje ledwie około 15% światowego CO2 (walka z globalnym ociepleniem), to jest to po prostu śmiechu warte - delikatnie rzecz ujmując. I pragnąłbym zauważyć, że to wcale nikomu nie chodzi o CO2 (śmiem twierdzić), tylko o monopolistyczne działania niektórych grup interesów, które znowu uderzą w tych mniejszych co to są na dorobku ( I nie chodzi mi o teorie spiskowe, ale po prostu o to, że ci co mają pieniądze i narzędzia w postaci regulacji zwyczajnie je wykorzystują do "okopania" swych pozycji, gdyż jest to rozsądne - z ich perspektywy)
Dlaczego?
Ano dlatego, że masz garść firm to co już są potęgami i one mając pieniądze wyprowadzą sobie cały "syf" produkcyjny gdzieś do Chin, Indii czy innych krajów, co to nie walczą CO2 głupimi regulacjami i tam sobie będą wszystko wytwarzać. Na terenie zostawią sobie oczywiście, to co czyste (głównie zysk), zostawiając sobie tutaj tę bardziej "nowoczesną" i "ekologiczną" produkcję, która będą na dużo lepszym procencie zysków, gdy całej obłożonej regulacjami "brudnej" produkcji już tu nie będzie.
Pragnę przypomnieć, że prawda do emisji na terenie unii też kosztują, a kraje takie jak Polska, Czechy czy Słowacja, które wyszły z kompletnej biedy komunizmu nie mają zakumulowanego kapitału (jak te z zachodu) na przeniesienie swej "brudnej" produkcji do Chin.
A wracając na nasze podwórko - ogólnie polecam sprawdzić ile razy była np. nowelizowana ustawa o PIT - w ogóle i za rządów PO czy PIS, ile razy nowelizowano ustawy o zadłużenie skarbu państwa - w ogóle i za rządów PO czy PIS. Same dane, bez uprzedzeń ideologicznych. Gospodarka to także prawo i jeśli zmienia się je bardzo często i w bardzo dużych ilościach, to mocno wpływa to na gospodarkę, bo w niej najważniejszych czynnikiem jest właśnie czynnik ludzki, który nie istnieje w oderwaniu od słupków, ratingów i innych fajnych bajerów - jak chcieliby makroekonomiści, co to pieszczą opracowane przez siebie słupki (znam ich sporo i choć to spoko ludzie, to oni naprawdę tak postrzegają rzeczywistość).
I dla zainteresowanych, polecam sprawdzić że dla Grecji czy Hiszpanii też zdarzały się ratingi, raporty, rankingi pozytywne. Nawet takie w którym różne statystyki im rosły. i jak najbardziej jest to możliwe. Niemniej, jest to po prostu rzeczywistość wirtualna mająca tyle wspólnego z rzeczywistością co obecny pieniądz fiducjarny z chociażby standardem złota. Nawet tym z Bretton Woods (którego miłośnikiem nie jestem). I gwoli wyjaśnienia - nie nie jestem wolnorynkowym "dogmatykiem" jak gdzieś przeczytałem z Twoich wypowiedzi Makiavelu odnośnie ludzi, którzy w jakichś sposób zgadzają się z partią KORWIN czy KUKIZ (o ile pamiętam dobrze, że akurat te dwie partie wymieniłeś - jeśli nie to mea culpa). Wcale nie uważam, że jedyny możliwy system to ten z absolutnie wolnym rynkiem czy podejściem niektórych nurtów libertariańskich vide anarchokapitalizm czy agoryzm. Życie nauczyło mnie już, że w pewnych realiach (np. demokracja) pewne cele są praktycznie niemożliwe do zrealizowania. Nie oznacza to jednak, że niektórych się nie da wprowadzić i na pewno większa wolność gospodarcza jest w warunkach demokratycznych możliwa. To co jednak serwowało nam PO stoi jednak (na pewno w mojej ocenie) po drugiej stronie tego co ja nazywam działaniami "wolnościowymi" czy "nie przeszkadzaniem" i jeśli miałbym wskazać jedną partię, która najwięcej w gospodarce zepsuła (a wg mnie każda jest w jakimś stopni winna), to wskazałbym właśnie PO.
To jednak tylko moje zdanie, ale oparte nie na ideologii czy sympatiach, ale suchych faktach i liczbach
Jeszcze tak długiego postu chyba nie wysmażyłem
