Chciałbym napisać kilka słów do tych wśród nas, którzy nie potrafią pogodzić się z obecnym stylem, prezentowanym przez Juventus.
darel doskonale zwrócił uwagę na to, iż wcześniej nasza gra nie wyglądała wcale lepiej od obecnej, lecz tamte mecze miały to do siebie, że były zwycięskie. Dlatego też podejrzewam, że to właśnie niekorzystny wynik decyduje o tym, iż szukacie nowych rozwiązań, które już na starcie wydają się trudne do zrealizowania. Apeluję, bądźmy konsekwentni. Od kiedy styl gry na '1:0' jest chybiony? od meczu z Milanem? to jest chyba najbardziej prawdopodobne, gdyż niektórzy chyba po dzisiejszy dzień nie potrafią odczarować się z klątwy szerzonej przez sfrustrowanych tamtym wynikiem, kibiców rossonerich. Nikt nie mógł przewidzieć czujności Montero(Parma) czy Appiah(Atalanta, Cagliari). To są jakieś pojedyncze uchybienia, które świadczą jedynie o braku koncentracji, która jest niezbędna dla naszej filozofii gry. Naszym zadaniem jest przede wszystkim kontrolowanie przebiegu meczu i czychanie, na błąd przeciwnika. W myśl powiedzenia 'zadaj pierwszy cios, nim przeciwnik uderzy'. Potrafimy najlepiej na Świecie trzymać przeciwnika na dystans, jednakże całe te nasze podejście, wiąże się ze sporym ryzykiem. Bo wystarczy jeden błąd, i starania całej drużyny idą na marne. W takich jednak sytuacjach mówi się trudno. Piłka nożna to nie tylko papier. To przede wszystkim sport, który częstokroć, bywa zaskakujący. Możecie mieć pretensje do Appiaha, ale to co zrobił Zola, jest naprawdę, godne podziwu. Nie zawsze się udaje, to jest przecież normalne (?). Wcale to jednak nie oznacza, aby burzyć całą koncepcję ustaloną przez Capello. Chociażby po jego wypowiedziach, w których daję się wyczuć ogromną dawkę spokoju i pewności, która powinna dawać nam więcej wiary, w końcowy sukces. Trzeba przede wszystkim wierzyć w swój rozum, w swoje myślenie, w swój nakreślony program postępowania. Nie uda się w tym roku? trudno, może uda się za rok, albo za 2 lata. Nie porównujcie obecnego Juventusu do tego z przed roku, albowiem tamten Juventus był Lippiego, a ten jest Capello. Pamiętajmy, że mamy na ławce najlepszego włoskiego szkoleniowca, który był i jest dla nas, wymarzonym zastępcą siwowłosego Numanna

. Zachowajmy spokój, starajmy się przyjmować wszystkie wyniki z odpowiednim uszanowaniem. Nasze narzekanie nic nie zmieni. Skupmy się na tym, co dalej, starajmy się wierzyć w to, że będzie lepiej. Ten wspaniały sezon 2002-03, który jest rozpamiętywany tu przez Wielu, również miał swoje trudne momenty. Kiedy to na półmetku, stawce przewodził Milan, a równanie się z Barcą, Realem było niedorzeczne. Los nam to jednak wynagrodził, co pokazuje, że wiara czyni cuda. To był ten sam Juventus co w sezonie 2001/02, 2000/01, 1999/00, ale to właśnie dopiero w roku 2003, doszliśmy do Wielkiego Finału LM. Wierzmy, ale pamiętajmy również, że musimy to zrobić - po swojemu, spokojnie, czujnie, wciąż dążąć do perfekcjonizmu. Wysunięcie piłkarzy do przodu dałoby może efekt na jeden mecz, dwa, ale poźniej okazałoby się również nie wystarczającym lekarstwem. Dlatego też, nie przerywajmy czegoś, na półmetku zmagań. Zaufajmy Capello, dla którego to jest przecież najtrudniejsze, który zresztą swoim opanowaniem, jedynie potwierdza, że idzie według swojego planu, którego cel, wszyscy znamy. Reasumując, cele, jak również styl, powinny pozostać bez zmian.