Strona 7 z 15

: 29 czerwca 2007, 15:28
autor: Dominik10
Wojtt735 pisze:Ja się pytam, GDZIE JEST SCIREA?!
Przecież to on ma najwięcej występów, całą swą karierę poświęcił Juventusowi. Nawet Del Piero w kategorii symbolu Juve nie może sie z nim równać.
Własnie :!: :!: :!: . Oprocz Del Piero to on byl wedlug mnie najwiekszym symbolem Juve z którym zdobył wlasciwie wszystko co bylo by do zdobycia.

: 29 czerwca 2007, 16:37
autor: cukier
no jasne że Alex...

: 29 czerwca 2007, 16:57
autor: Negri
Ktoś, kto zakładał ten temat, nie przemyślał ankiety, mimo, iż temat jest bardzo dobry.
Co w ankiecie robi Boniek? Symbol Juventusu? ;>
No i oczywiste pytanie: dlaczego nie ma Gaetano Scirei? To on był prawdziwym symbolem Juventusu. To on poświęcił całą swoją karierę Juve. Był to profesor w defensywie, niestety odszedł od nas na zawsze. Pytanie tylko: dlaczego?

: 29 czerwca 2007, 17:07
autor: Bodmer
Damianinho pisze:Ktoś, kto zakładał ten temat, nie przemyślał ankiety, mimo, iż temat jest bardzo dobry.
Co w ankiecie robi Boniek? Symbol Juventusu? ;>
No i oczywiste pytanie: dlaczego nie ma Gaetano Scirei? To on był prawdziwym symbolem Juventusu. To on poświęcił całą swoją karierę Juve. Był to profesor w defensywie, niestety odszedł od nas na zawsze. Pytanie tylko: dlaczego?
Tak mi się zdaję, że w Turynie chyba za bardzo nie aprobowali Bońka. Był zarozumiały, zresztą kto kupił ten dodatek do Przeglądu Sportowego gdzie akurat było "wszystko" o Juventusie wie o czym mówię. Zresztą przeczytajcie w necie jakiś wywiad z nim i będziecie wiedzieli o co chodzi. Poza tym media się nie podniecają włoskimi piłkarzami tak jak tymi Barcelony czy Manchesteru.

: 29 czerwca 2007, 17:29
autor: FlooZwT
ALEEEEEX DEEEL PIEEEEROOOO oczywiście

: 29 czerwca 2007, 17:47
autor: peste
Damianinho pisze:Co w ankiecie robi Boniek? Symbol Juventusu? ;>
tez sie nad tym zastanawiam :angry:
Damianinho pisze:No i oczywiste pytanie: dlaczego nie ma Gaetano Scirei
kolejna sluszna uwaga.

dla mnie osobiscie ta ankieta jest troche bez sensu. wiadomo, ze wygra Alex bo wiekszosc osob nawet nie pamieta polowy z tych pilkazy gdy grali w Juve a zwlaszcza tych co grali ponad 20 lat temu (nie wiem czy jest na forum kibic z takim stazem). Baggio moze byc rownie dobrze symbolem Milanu i Interu wiec jego obecnosc tu to tez pomylka.

(...)

: 29 czerwca 2007, 19:04
autor: SEEKER
Zgadzam sie glosowanie na Baggio to nieporozumienie,zmienial kluby jak rekawiczki i ma byc symbolem Juve :snooty:,wlasnie to jest najgorsze ze z 90% uzytkownikow nawet pewnie nie wie kim sa starsi zawodnicy i waidomoi ze wygra Alex ale z Baggio to przeginak totalna :naughty:

: 12 lipca 2007, 23:25
autor: -+|[}{]4nt3r|+-
Dla mnie Juve zawsze się będzie kojarzyć z Michelem Platinim. Nie wiem czemu tak, ale jak ktoś powie Michel Platini to od razu kojarzy mi się Juve no i na odwrót

: 13 lipca 2007, 16:16
autor: Mortal Wombat
Według mnie na liście brakuje jeszcze Marcelo Zalayety :D , może byc przedstawiony jako symbol cierpliwości i wierności. Zalayeta mimo przeciwności losu i większości krytyki w jego stronę zawsze był z nami czy tego chcieliśmy czy nie :D

A na serio to odpowiedź jest banalna i prosta: :!: AVE ALEX :!:

: 29 lipca 2007, 13:52
autor: Kogut W.
W dzisiejszych czasach zdecydowanie Del Piero :)

: 16 października 2007, 18:39
autor: yamakaszi
alex del piero ot jest król turynu

: 02 listopada 2007, 14:51
autor: Duster
Mi brakuje tutaj największego moim zdaniem symbolu w historii Juve. Bo mimo, że tacy gracze jak Platini, Del Piero czy Ferrara na zawsze będą cieszyli się sympatią fanów, to i tak tym największym, najbardziej oddanym będzie dla mnie Gaetano Scirea. Chociaż kto wie, jeżeli Alex jeszcze kilka lat pogra. Bynajmniej, na dzień dzisiejszy Scirea ma tutaj niepodważalną przewagę.

: 02 listopada 2007, 20:47
autor: zoff
Dajcie spokój co to za ankieta skoro nie ma Scirei?? Nedved - nie przesadzajmy, Boniek to prędzej symbol Romy, a już napewno Widzewa, ale nie Juve!! Jestem zdruzgotany tą ankietą...dajcie spokój....

: 06 grudnia 2007, 00:45
autor: _Jah
Ten temat w swojej istocie zawiera 99% postów wskazujących na Alessandro Del Piero i ten procent odwołujący się do tradycji (Platini, Scirea) i naocznego podziwu (Roberto Baggio).
Symbol Juventusu? Nie da rady w liczbie pojedynczej wskazać zawodnika 110-letniej tradycji "Starej Damy" - największego klubu Italli - który mógłby chełpić miano gracza historycznie - "Największego". Skoro wybór pada na Alexa? tędy mamy kolejny argument ku temu, by stwierdzić, że 90% fanów Juventusu to antyGalacticos, antyKatalończycy, antyTotti i antyLombardia. Pokolenie Lippi'ego. Co nie? Takie zdanie ma o nas większość przeciwników. Jedyny usprawiedliwiony pretekst możemy roszczyć do "Zwierząt z Liverpoolu" i Diabłów z Manchesteru (pamiętny półfinał LM99').
Przede wszystkim zacząć musimy od zasady Juventusu. Ową naszą zasadą wcale nie jest pojedynczy gwiazdor, lecz drużyna wzięta jako całość. W tym upatrywałbym naszą chwałę. W tym klubie zawsze dobro klubu stało ponad indywidualnymi zaszczytami. To właśnie dzięki tej 'spartańskiej' dyscyplynie skupialiśmy wokół siebie największych Włoskiej piłki i nie tylko. Proponuję zatem wychodzić od sukcesów drużyny, a nie od miejsc osiąganych przez naszych zawodników w różnego rodzaju indywidualnych plebiscytach.
Po pierwsze więc lata 30-te. Pięciokrotne z rzędu Scudetto (31-35) i trzon "Złotych reprezentacji" Mundiali 1934 i 1938. Golkiper, obrońcy, pomocnik i napastnik. Ludzie od czarnej roboty, lecz co nie ulega wątpliwości - grupa Juve stanowiła najliczniejszą armię reprezentantów Italli, która przed II wojną światową nie miała sobie równych na Świecie. Combi? Monti? Orsi? Ferrari? Rava? Foni? nie, nie i jeszcze raz nie! Nie byli tak wielcy jak gracz Interu Mediolan - Giuseppe Meazza, którego imieniem nazwano dzisiejsze San Siro.
Borel, Gampiero Boniperti czy pierwszy zdobywca "Złotej Piłki" w barwach Juve - Omar Sivori. Wielcy to byli gracze, ale Juventus wcale im tak wiele nie zawdzięcza. Lata puste, lata największych kompromitacji (odpadanie w pierwszej rundzie Pucharu Europy na przełomie lat 60-tych). Jaki skutek? ano podejrzewam, że śmiała się z nas cała Italia, kiedy eliminował nas Mistrz Austrii i o dziwo - Mistrz Bułgarii. W opinii publicznej podejrzewam nasze sporadyczne tytuły Mistrza Włoch odbierane były jako blokada dla drużyn z Mediolanu, które grać w pucharach potrafiły tak jak trzeba. Heę. W latach 60-tych w klubowej piłce europejskiej rządziły takie firmy jak Real, Benfica i właśnie - Milan z Interem. To tam grali Facchetti, Burgnich, Mazzola, Rivera, Domenghini, De Sisti, Boninsegna, Cesare Maldini!, Giovanni Trapattoni!, Altafini itd. Właśnie nimi zachwycali się zwykli kibice na Półwyspie Apenińskim. To z piłkarzy Mediolanu (i Cagliari) utworzona została kadra Włoch z lat 68-76 (Mistrzostwo Europy, srebro Mundialu). Sentimenti, a zwłaszcza Pietro Anastasi. Nasz pierwszy finał w Pucharze Europy graliśmy w 1973 roku z niezniszczalnym ówcześnie - Ajaxem Amsterdam. Przegraliśmy 0:1, ale bodajże na youtube można zobaczyć i swobodnie prześledzić, jak chodził ten niewiarygodny Anastasi!. To jest wszystko jednak za mało.
Aż nagle coś ruszyło. Boniperti postawił na byłego gracza AC Milan - Giovanniego Trappatoni'ego. Ten z kolei w latach 76-86 stworzył Juve o które do dziś dopomina się cała piłkarska Italia. To był największy okres w dziejach klubu - okres absolutnej dominacji we Włoszech, jak też w samej Europie i na Świecie. Na początek przywołam Roberta Bettegę (najlepszego strzelca Juve z lat 75-81). Raz po raz tytuły Mistrza Włoch, które owocują powołaniami do reprezentacji Italli. Reprezentację Italli po 74 roku (klęska z Polską na Mundialu w RFN) przejmuje Bearzot i krok po kroku, idzie po swoje - przywraca Italli chwalę. Wpierw Mundial w Argentynie (4 miejsce) a następnie Mundial w Hiszpanii (złoty medal). Tamta reprezentacja Włoch to już nie jest Milan, to nawet nie był Inter, gdyż był to przede wszystkim Juventus: Zoff, Gentile, Cabrini, Scirea, Tardelli, nieśmiertelny Causio i Paolo Rossi. Ten ostatni powtórzył wyczyn Sivori'ego (Złota piłka), lecz nie jest to w mentalności Włocha, aby patrzeć wprzód. Bo"drużynę buduje się od początku". Nie tak?
A Trappatoni nie tylko bazował na tych graczach. Ładnie poprosił, i ładnie dostał to, czego chciał. Dostał mianowicie dwóch najlepszych obcokrajowców tamtego Mundialu w Hiszpanii - Bońka i przede wszystkim - Platiniego. Ten ostatni to gracz, jakiego Europa nie widziała od czasów Johana Cruyffa. To dwaj najwięski piłkarze w historii piłki Europejskiej. Holender błyszczał wpierw w Ajaxie, następnie w Barcelonie. Francuz natomiast wpierw w Saint-Etienne, następnie w Juventusie. Na nasze szczęscie wszystko co najlepsze, Platini przeżył w Juve, przeciwnie aniżeli w przypadku Cruyffa, który sławę zawdzięcza bardziej grze w barwach rodzimego Ajaxu. Zatem tak - Michel Platini (to ten gość).
Oczywiście, później historia wydała Marco van Bastena, ale to już historia Milanu, której wcale nie zazdrościmy, bowiem mieliśmy największego z żyjących Włochów - Roberto Baggio. To był fenomen, Il codinho. Kucyk. Bożyszcze lat 90-tych. Ambasador. Piłkarz legenda, piłkarz z gatunku tych, których dziś już nie ma. No chyba, że w Barcelonie...
Roberto Baggio dał sygnał do przebudzenia podupadłej drużynie Juve z końca lat 80-tych (starość dream teamu). W tamtych czasach lepszy był jednak Perreira i jego Brazylia; Capello i jego Milan; Sacchi i jego rygor. Roberto Baggio nie zagrał nawet jednego meczu w Lidze Mistrzów, którą "Stara Dama" zdominowała w końcówce lat 90-tych. Zastąpił go "Książe Turynu" - Alessandro Del Piero. Zawodnik, młokos, który w wieku 19 lat grał jak równy z równym przy boku Baggio(piłkarski Bóg w Italli); Vialli(numer jeden przełomu lat 90-tych; Sampdoria; partner Schilacci'ego - także gracza Juve) czy Ravanelli'ego. Piłkarz, który jest naszym idolem od 13 lat - to długo. To tyle, aby zaskarbić sobie sympatię 2 pokoleń.
Dla mnie Del Piero to cud hrabia Książe z lat 95-99. Do momentu kontuzji. Po niej widziałem już innego Del Piero.
Alessandro Del Piero nigdy nie zdobył "Złotej Piłki"; nigdy nie był samodzielnym liderem Juventusu (nawet w sezonie 97/98 miał wsparcie w Inzaghim); nigdy nie zdobył korony króla strzelców. Nie może być zatem uważany za "Najlepszego". Na te miano zasługuje Michel Platini - piłkarz, który zdobył wszystko z wyjątkiem Pucharu Świata. Ten z kolei wygrał dla niego Zinedine Zidane (nasza komercyjna chluba-56mln$-tego się nie zapomina). To dzięki tej forsie mamy Nedveda, a przede wszystkim - Gigi Buffona - aktualne gwiazdy-legendy. Powracając do Del Piero; jest tym, kim dla Manchesteru jest Ryan Giggs, jest tym, kim dla Realu Madryt jest Raul Gonzalez, jest tym, kim dla AC Milan jest Shevchenko. Jednakże takich graczy jak Bobby Charlton, Alfredo Di Stefano, Eusebio, Cruyff, Platini, van Basten charakteryzuje coś więcej - Sukces indywidualny. Sukcesy Del Piero (Liga Mistrzów 1996; Puchar Świata 2006) to sukcesy drużynowe. I tym się różni Alex od Platiniego.
Ze swojej strony dodam, że niedoceniany jest David Trezegeut. Pamiętam jak w marcu 98' roku załatwił Manchester United na Old Trafford. Miałem wtedy 12 lat i chodziłem do 5 klasy podstawówki (zamiast uczyć się kacapa, oglądałem mecz). W cieniu Henry'ego wtedy w Monaco; jak i teraz i zawsze w reprezentacji Trójkolorowych; a w Juventusie jak pożegnał największego łowcę bramek ostatniego 30-lecia we Włoszech(ciao Riva) - Pippo Inzaghi'ego; tak jest cieniem dla światła Del Piero. To tylko snajper. To tylko egzekutor. Ale znajdźcie mi lepszego? Ruud van Nistelrooy? Hmm zgoda, ale kto jeszcze niby? No kto? W tym sezonie Ranieri ustala skład od Buffona i właśnie od niego. Początek i koniec. Osobiście życzę mu dobrej matematyki w zbliżającyh się sezonach; równie dobrej jaką ma Del Piero - ten już poluję chyba tylko na Scireę w liczbie samych występów. Poza tym - Francuz. Bo co jak co, ale Francja w Juve przyjmowana z otwartymi rękoma. Platini, Deschamps, Zidane, Trezegeut, Thuram! A byli tu także Vieira i Henry. Brakuje już chyba tylko - Djorkaeffa (achh ten Inter! :evil: ).

: 06 grudnia 2007, 13:45
autor: M.
_Jah pisze:Oczywiście, później historia wydała Marco van Bastena, ale to już historia Milanu, której wcale nie zazdrościmy, bowiem mieliśmy największego z żyjących Włochów - Roberto Baggio. To był fenomen, Il codinho. Kucyk. Bożyszcze lat 90-tych. Ambasador. Piłkarz legenda, piłkarz z gatunku tych, których dziś już nie ma. No chyba, że w Barcelonie...
Myślę, że lepiej byłoby, gdybyś zamiast wymyślania setek patetycznych określeń nauczyłbyś się pisać poprawnie jego pseudonim.