: 07 sierpnia 2013, 14:32
Takie gadanie od rzeczy. Jak Messi zaczął zadziwiać świat, wówczas Ronaldinho był już znacznie słabszy niż za swoich najlepszych lat. Eto'o wcale nie pełnił drugorzędnej roli po prostu to inny typ napastnika. Jeżeli Villa lub Pedro potrafili by wnieść tyle kreatywności do gry, (oraz podobnie czarować własną techniką itp.) co Messi i nadal tylko Argentyńczyka traktowano by się jako świętą krowę -wówczas pretensje byłyby słuszne 
Z reprezentacją Argentyny nie zdobędzie mistrzostwa globu- póki obsadę obrony i bramkarza będą mieli do niczego, a ponadto błędy słabych trenerów uniemożliwiać będą wykorzystanie ofensywnego potencjału drużyny. Wszystkich sukcesów osiągniętych z Barceloną nie ma sensu wymieniać (co z tego, że przy udziale Iniesty i Xaviego - już prowadzono kiedyś statystyki przy ilu golach Leo- brali udział Andres i Xavi i okazało się, że błędnym osądem jest stwierdzenie, że Argentyńczyk jedynie z ich podań żyje).
Nikt nie będzie nigdy wygrywał trofeów w pojedynkę, można wygrać samemu mecz, dwa, ale do zdobywania mistrzostw potrzeba silnego kolektywu. Nie 11 lecz 23 graczy. Silny kolektyw nie znaczy 23 top playerów, bo żaden zespół nigdy nie będzie tylu ich miał, ale zawodników gwarantujących, że będą walczyć w imię zespołu, a nie dla samych siebie.
Więc nawet najwybitniejsi gracze w historii tacy jak Argentyńczyk muszą mieć odpowiednie wsparcie ze strony innych graczy najwyższego formatu, (W Canarinhos- Pele miał Zagallo, Vavę, Garrinchę, Rivelino, Maradona w Albicelestes- np. Valdano czy Burrachagę inni najwięksi w historii futbolu tak samo) nawet jeśli według powszechnej opini ci zawodnicy pozostają w cieniu głównej gwiazdy drużyny.
To nie wina Messiego, że ma najlepsze statystyki, on gra dla zespołu. Gdyby nie kontuzja w zeszłym sezonie z pewnością pobiłby kolejne rekordy i pewnie wówczas wielu krzykaczy narzekało by, że Barcelonie zamiast na sukcesach- zależy na rekordach Messiego. Bzdura, widzieliście sami co się działo z tym zespołem, gdy Argentyńczyk grał z kontuzją lub wcale nie grał. 0-7 z Bayernem w dwumeczu to nie przypadek. Łatwo zauważalny jest również fakt, iż pomimo wypalenia zespołu, Leo nigdy nie schodził poniżej bardzo wysokiego poziomu gry. Wcale nie jestem jego fanem, ale takie umniejszanie jego roli z najrozmaitszych bo nie ma MŚ, bo nie wygrywa każdego meczu, bo Xavi czy Iniesta na niego harują, bo kurdupel, bo gra kosztem zespołu itp. wyglądają żałośnie :x
Trzeba się nad tym zastanowić zanim się osądzi.

Z reprezentacją Argentyny nie zdobędzie mistrzostwa globu- póki obsadę obrony i bramkarza będą mieli do niczego, a ponadto błędy słabych trenerów uniemożliwiać będą wykorzystanie ofensywnego potencjału drużyny. Wszystkich sukcesów osiągniętych z Barceloną nie ma sensu wymieniać (co z tego, że przy udziale Iniesty i Xaviego - już prowadzono kiedyś statystyki przy ilu golach Leo- brali udział Andres i Xavi i okazało się, że błędnym osądem jest stwierdzenie, że Argentyńczyk jedynie z ich podań żyje).
Nikt nie będzie nigdy wygrywał trofeów w pojedynkę, można wygrać samemu mecz, dwa, ale do zdobywania mistrzostw potrzeba silnego kolektywu. Nie 11 lecz 23 graczy. Silny kolektyw nie znaczy 23 top playerów, bo żaden zespół nigdy nie będzie tylu ich miał, ale zawodników gwarantujących, że będą walczyć w imię zespołu, a nie dla samych siebie.
Więc nawet najwybitniejsi gracze w historii tacy jak Argentyńczyk muszą mieć odpowiednie wsparcie ze strony innych graczy najwyższego formatu, (W Canarinhos- Pele miał Zagallo, Vavę, Garrinchę, Rivelino, Maradona w Albicelestes- np. Valdano czy Burrachagę inni najwięksi w historii futbolu tak samo) nawet jeśli według powszechnej opini ci zawodnicy pozostają w cieniu głównej gwiazdy drużyny.
To nie wina Messiego, że ma najlepsze statystyki, on gra dla zespołu. Gdyby nie kontuzja w zeszłym sezonie z pewnością pobiłby kolejne rekordy i pewnie wówczas wielu krzykaczy narzekało by, że Barcelonie zamiast na sukcesach- zależy na rekordach Messiego. Bzdura, widzieliście sami co się działo z tym zespołem, gdy Argentyńczyk grał z kontuzją lub wcale nie grał. 0-7 z Bayernem w dwumeczu to nie przypadek. Łatwo zauważalny jest również fakt, iż pomimo wypalenia zespołu, Leo nigdy nie schodził poniżej bardzo wysokiego poziomu gry. Wcale nie jestem jego fanem, ale takie umniejszanie jego roli z najrozmaitszych bo nie ma MŚ, bo nie wygrywa każdego meczu, bo Xavi czy Iniesta na niego harują, bo kurdupel, bo gra kosztem zespołu itp. wyglądają żałośnie :x
Trzeba się nad tym zastanowić zanim się osądzi.