A propos liczebności, Polsat daje na pasku szacunki wczorajszej demonstracji:
1) Policja twierdzi, że było 17-20 tys. ludzi
https://pbs.twimg.com/media/CWG0UZjWcAAig_W.jpg
2) Ratusz, czyli Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że było 50 tys. ludzi
https://pbs.twimg.com/media/CWG0Vx6WIAABP5N.jpg
3) Gazeta Wyborcza przez chwilę twierdziła chyba, że było 200 tys. ludzi
http://wiadomosci.radiozet.pl/Wiadomosc ... b-00015865
Makiavel sięga po "argument" ad hitlerum. Dobra, pobawmy się tak. Władysław Bartoszewski odnosząc to do swoich politycznych przeciwników powiedział, że trzeba "przestać uważać bydło za niebydło". Stefan Niesiołowski nazywał Kaczyńskiego "szkodnikiem". Dehumanizacja określonej grupy, odbieranie im cech ludzkich, bo przecież bydło to nie ludzie było klasycznym zabiegiem propagandy hitlerowskiej, która przedstawiała Żydów jako szczury. Co się robi z bydłem? Zabija. Co się robi ze szkodnikami? Tępi. Podobnie jak Żydów w strojach religijnych piętnuje się dzisiaj tzw. moherowe babcie, które są "ciemne, głupie i zacofane". Do czego doprowadziła ta polityka siana nienawiści? Do tego:
Według relacji świadków zdarzenia, 19 października 2010 roku przed południem w biurze poselskim posła do Parlamentu Europejskiego Janusza Wojciechowskiego oraz posła na Sejm RP Jarosława Jagiełły znajdującego się na pierwszym piętrze kamienicy mieszczącej się w centrum Łodzi przy ulicy Henryka Sienkiewicza 61 przebywało pięć osób. Do biura wtargnął mężczyzna, który, zdaniem świadków, od razu zaatakował jednego z pracowników biura, Marka Rosiaka, oddając w jego kierunku strzały z broni palnej. Jak poinformował później w Sejmie RP minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, było to 8 strzałów – cała zawartość magazynka. Cztery z nich dosięgły Rosiaka, powodując jego śmierć na miejscu zdarzenia. W dalszej kolejności sprawca rzucił się na znajdującego się w tym samym pomieszczeniu Pawła Kowalskiego. Jerzy Miller poinformował, że sprawca posiadał więcej amunicji, ale nie udało mu się przeładować broni. W konsekwencji, według relacji świadków, potwierdzonej potem przez samego Kowalskiego, sprawca najpierw zaatakował Pawła Kowalskiego paralizatorem, rażąc go w nogi, a następnie zadawał Kowalskiemu ciosy nożem, próbując mu poderżnąć gardło. Ugodził go dwukrotnie w szyję, zadając siedmiocentymetrową ranę, poranił także ręce, którymi Kowalski zasłaniał się. Według świadków, w czasie ataku sprawca krzyczał, że nienawidzi PiS i że chce zabić Kaczyńskiego. Został on ujęty przez wezwanych na miejsce zdarzenia strażników miejskich. Już po zatrzymaniu dodał on w obecności mediów, że żałuje, że nie ma już broni, bo by powystrzelał wszystkich pisowców. Według informacji przedstawionej przez Jerzego Millera, zatrzymany wyraził też żal, że miał 49 pocisków, a wystrzelił tylko osiem.
Było to praktyczna realizacja życzenia Palikota: "
Jarosława Kaczyńskiego trzeba zastrzelić i wypatroszyć".
Jarosław Kaczyński nie unika ostrych wypowiedzi. Jednak nie przypominam sobie, żeby nawoływał do fizycznej likwidacji swoich politycznych oponentów. Nie przypominam sobie również, żeby jakiś PiS-owiec próbował zamordować kogoś z Platformy.
Jeżeli chodzi o wypowiedź, do której odwołuje się Makiavel to zacytujmy ją w całości: "
Donoszenie na Polskę za granicą. W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. I to jest właśnie nawiązywanie do tego. To jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. Ten najgorszy sort Polaków jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony. Komunizm, transformacja temu typowi ludzi dawała szanse". Korepondent "Financial Times" przeprosił za błędną interpretację:
https://twitter.com/HenryJFoy/status/675641793837420544. Jednak to żadne zaskoczenie, że wykorzystuje się fragmenty wyrwane z kontekstu, żeby uderzyć w Kaczyńskiego.