Alfa i Omega pisze:Tarantino to po prostu niezdefiniowalny wariat. Jeśli chodzi o podobieństwa u braci i u Quenta, to na pewno wymieniłbym podobnie absurdalne zwroty akcji i zgony w najmniej spodziewanych momentach. Łączy ich totalna zabawa gatunkami i kinem. Z tym, że Quentin jest strasznym żywiołem. Coenowie zaś mają wypracowany charakterystyczny styl. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale KAŻDY ich film ciągnie z zupełnie innego filmowego gatunku (Prawdziwe męstwo - western, Barton Fink - chyba nienazwany nurt kina a'la wczesny Polański, Człowiek, którego nie było - noir, Ścieżka strachu - gangsterski, Śmiertelnie proste - thriller, Ladykillers - komedia pomyłek sprzed 1950, et cetera, et cetera), mając jednocześnie narzucony styl Coenów - sceny, które pojawiają się, znikają i nic nie znaczą, nic nie wnoszą do fabuły, poprzeciągane ujęcia gdzie nikt nic nie mówi, trupy w najmniej spodziewanym momencie, absurdalny sposób kreacji postaci...)
racja, o te podobieństwa mi chodzi, ale nie wymieniłeś może najważniejszej - kultu pojedynczej sceny. Zarówno Tarantino, jak i Coenowie uwielbiają przypakować pewnym scenom masy detali, dziesiątkom znaczeń, tej "epickości" w szeroko rozumianym pojęciu. Co do ladykillers to film bardzo słaby jak na braci, szkoda że nie wymieniłeś "Tajne przez poufne", może film nie z najwyższej półki, ale również trupy w najmniej odpowiednim momencie, wyraziste postacie, pastisz kinowy non stop.
Alfa i Omega pisze:Quentin to facet, który chce zrobić sztukę z Kina Klasy B. I z wyjątkiem "Death proofa" udaje mu się to naprawdę spoko.
naprawdę spoko - racja, kilka filmów bardzo dobrze mu wyszła, ale to całe fanbojstwo, swojego czasu przewyższajace wręcz kult Nolana z dzisiejszych czasów.
Alfa i Omega pisze:Nowy film Tima Burtona reklamują jako - UWAGA - "dzieło twórcy >>Alicji w Krainie Czarów<<". A "Hobbita"? "Film twórcy >>Władcy Pierścieni<<". To jest dopiero przegięcie pały.
nie za bardzo łapię co tutaj chcesz podkreślić
Alfa i Omega pisze:Klasa to ostatnia rzecz, jaką przypisałbym Tarantino, ale na pewno ma styl. Wizja? Mam wrażenie, że jego filmy powstają "w trakcie" produkcji

Że zaczyna z innym scenariuszem niż kończy. Bo widać u niego poważne luki.
W ktorych filmach, tak z ciekawości? Bo ciągnąć dyskusję w te stronę nie zamierzam, ja jestem fanem Coenów, więc tutaj nic mi nie przemówi do rozumu

a No Country For Old Man (jak i Aż poleje się krew z tego samego roku, choć nie mają z nim nic wspólnego) to ostatnie wielkie dzieła nowoczesnego kina made in holywood.
Alfa i Omega pisze:Wszyscy ludzie, z którymi gadałem o "Pulp Fiction" (którego jestem fanem, mam plakat w pokoju obok "Casablanki", "Mechanicznej Pomarańczy" i Monty Pythona) jednogłośnie motyw walenia bambusa w katakumbach nazywali sceną najsłabszą i niepotrzebną. Byli wśród nich licealiści. W "PF" przede wszystkim urzeka świeżość, zaburzenie chronologii, muzyka i zawalista kreacja postaci.
mi chodzi o coś innego, może niekoneicznie trafnie przywołałem konkretną scenę, ale Tarantino masy kochają za sceny, które nie zobaczą u żadnego innego reżysera. I
przez to stawiany jest wyżej od innych, tak jakby o to chodziło w filmach. Chodzi o to, bardzo wąskie szufladkowanie całego filmu. Zbyt dużo wchodziłem w polemikę z gośćmi jarającymi się tarantino i zbyt dużo padało słów : "przecież scena X z filmu Y była czaderska", więc jestem uprzedzony, przyznaję.
prosty przykład - Pulp Fiction i Bękarty Wojny. Filmy podobne w koncepcji, jednak drugi film nie miał już tak "przypakowanych" scen, więc został odebrany jako film gorszy. A dla mnie oba filmy to takie same, dobre kino.
deszczowy pisze:Może pozostań przy "Transformersach", przyjacielu?
może jak chcesz komuś wejść w dyskusję, to nie ze słomą w butach.