FalsoVero pisze:madmo pisze:
Jose Manuel Barroso (przewodniczący Komisji Europejskiej) -
281 tys. euro
Herman Van Rompuy (prezydent Związku Socjalistycznych Republik Europejskich) -
281 tys. euro
Catherine Ashton (minister spraw zagranicznych Związku Socjalistycznych Republik Europejskich) -
261 tys. euro
Madmo a nie sądzisz, że za przysłowiowe "wdrapanie się" należy się duże wynagrodzenie? Ciekaw jestem jakbyś myślał gdybyś mógł zarobić takie pieniądze. Fakt, sumy są astronomiczne i strajk jest czymś śmiesznym... Ale co zrobić? Nic. W sumie na naszym "podwórku" także możemy zobaczyć jakie są pijawki, przykład Grzesiu Lato który zarabia rocznie około 145tys. euro co jest dla mnie sumą nie do pomyślenia patrząc na "stołek" jaki zajmuje i co robi.
Czy Twoim zdaniem już za samo, jak to byłeś uprzejmy nazwać "wdrapanie się", należy się im duże wynagrodzenie?! Szanowny Kolego, żeby "wdrapać się" na szczyt w prywatnej firmie trzeba wykazać, że ma się do tego kompetencje i doświadczenie. Prywatnej firmy nie stać na zatrudnianie na kierowniczych stanowiskach osób kompletnie "zielonych", bo może za to zapłacić bankructwem. Jakie komptencje posiadają Herman Van Rompuy i Catherine Ashton? W jaki sposób i przez kogo zostali wybrani na swoje stanowsika? Jesteś w stanie mi to wyjaśnić? Bo szczerze mówiąc to nie mam zielonego pojęcia kto zgłosił ich kandydatury, kto głosował za, a kto przeciw i nie tylko ja mam taki problem. Polecam obejrzenie wystąpienia brytyjskiego europosła Nigela Farage:
http://www.youtube.com/watch?v=etP3f-mNkD4 (filmik z polskimi napisami). Warto również przeczytać artykuł o pani Ashton, która nie ma kompletnie żadnego doświadczenia w dyplomacji:
"Czerwona baronessa". Co więcej, wielką kpiną jest to, że marionetkowi urzędnicy ZSRE zarabią tyle co przywódca globalnego hegemona, czyli prezydent USA, na którym spoczywa zdecydowanie większa odpowiedzialność.
Poza tym, trzeba dokonać istotnego rozróżnienia. W firmie prywatnej możesz otrzymywać niebotycznie wysokie wynagrodzenie i nikomu nic do tego, ponieważ to właściciel tej firmy płaci Ci ze swoich prywatnych pieniędzy. Natomiast urzędnik państwowy otrzymuje wynagrodzenie z podatków zapłaconych przez obywateli, którzy de facto są jego pracodawcami i musi się liczyć z ich zdaniem.
Juve Master pisze:Co do tematu wynagrodzeń biurokratów madmo, to faktycznie kiepska sprawa... tylko, że nie wiem co to ma sugerować. Myślisz, że wstaną i powiedzą "Okej. Zmniejszmy sobie dietki!" Taka już politycka natura :>
To ma świadczyć, a nie sugerować, że UE jest kierowana przez kastę eurokratów, którzy są odizolowani od świata zewnętrznego i istnieją sami dla siebie, a nie dla obywateli krajów europejskich.
Juve Master pisze:Nie musisz tak daleko sięgać na zachód. Spójrz na naszą rodzimą scenę

Czytałeś ten artykuł:
"Ile kosztuje unijny urzędnik"? Jest w nim m. in. taki fragment:
"Dodaje, że w Polsce płace na stanowiskach rządowych są zamrożone od 2000 roku". Jest tam również mowa, o tym, że rządy krajowe wstrzymują podwyżki, a niektóre nawet obniżają płace krajowych urzędników. Dlaczego to robią? Bo rządy krajowe muszą chociaż w jakimkolwiek stopniu liczyć się ze zdaniem wyborców. Władze UE nie muszą się z tym liczyć, ponieważ oprócz parlamentu europejskiego, posiadającego niewielkie kompetencje, nie pochodzą z powszechnych wyborów, więc mają wyborców w czterech literach.