: 05 lutego 2010, 14:47
Artykuł pt. "Stara Dama o złej reputacji"
źródło: http://www.ajax-amsterdam.pl/index.php? ... &Itemid=94Nienawidzę włoskiej piłki. Od małego, na całego. Ale w minionym tygodniu przełamałem swój naturalny wstręt i obejrzałem skróty wszystkich spotkań Juventusu Turyn - naszego rywala w Lidze Europejskiej - z bieżącego sezonu. Wnioski ? Na razie jeden, za to pewny. Szyld "Juventus" jest wciąż wielki i budzi szacunek, ale obecni piłkarze i trenerzy mają nieodpartą chęc, by go oszpecić.
Początek sezonu w wykonaniu podopiecznych Ciro Ferrary był iście bajeczny. Komplet 12 punktów w czterech spotkaniach. A należy dodać, że rywalami Bianconerrich były Roma, Lazio oraz zawsze nieobliczalne Chievo Werona i Livorno. Niestety dla kibiców drużyny z Turynu, później było tylko gorzej. Remisy z Genoą, Bolonią, Fiorentiną oraz nieprzynoszące chwały porażki z Palermo, Napoli, Bari, Cagliari czy uważaną za absolutnego outsidera, Catanią (kolejność zupełnie przypadkowa). A to jedynie wyniki z Serie A ! W Lidze Mistrzów Turyńczycy również nie zachwycali. Na 8 punktów zdobytych w tych elitarnych rozgrywkach, aż sześć udało się, piszę to bez cienia przesady, "wyszarpać" Juve dzięki jednobramkowym zwycięstwom nad izraelskim Maccabi Hajfa.
Dlaczego ten Juventus jest tak słaby, skoro na papierze jest tak mocny ? - mógłby zapytać poirytowany kibic tego klubu. Odpowiedź na to pytanie jest wielowątkowa. Po pierwsze wydaję się, że kierownictwo Juventusu powieliło błąd Ajaksu z zeszłego sezonu, polegający na zatrudnieniu klubowej legendy w roli trenera. Ferrara był znakomitym piłkarzem, ale szkoleniowcem jest na razie bardzo marnym. Miesza składem, często zmienia taktykę, brakuje mu odwagi postawienia na mniej medialnych, ale za to walczących zawodników. Konkludując - nie panuje nad swoją pracą. Niestety, nawet zbiór wielkich indywidualności nic nie osiągnie bez trzeźwo myślącego i zorganizowanego stratega.
Bez winy nie są również piłkarze. Za wyjątkiem niesamowitego Gianluigiego Buffona, nikt nie prezentuje stałej, równej formy. Blok obronny funkcjonuje po "Bożemu", czyli tylko jeden Bóg wie ile razy rywale zaskoczą Buffona. Szczególnie kuleją boki defensywy. Jonathan Zebina i nasz dobry znajomy Zdenek Grygera grający na prawej obronie kandydują do miana głównych sabotażystów Juve. Fabio Grosso, biegający po przeciwnej stronie boiska, niemal co mecz potwierdza to co wiemy od dawna, tj. że lepiej atakuje niż broni. Para stoperów Cannavaro-Chellini prezentuje się przyzwoicie, choć czas tego pierwszego powoli dobiega końca. Niezłe wejście do zespołu zaliczył również wypożyczony z Barcelony, Martin Caceres. W linii pomocy nową jakość miał wnieść brazylijski duet pod postacią Diego i Felipe Melo. Niestety były gracz Werderu ma wahania formy i ciężko przewidzieć, kiedy zagra dobry mecz, a kiedy totalny piach, zaś Melo właściwie nie wyróżnia się niczym ponad to z czego słynął w Fiorentinie czyli ostrej, wręcz momentami brutalnej gry. Jasnymi postaciami drugiej linii są weteran Mauro Camoranesi i młodziutki Giovinco (obaj obecnie kontuzjowani). Na koniec formacja ataku. David Trezeguet gra na międzynarodowym poziomie już ponad 10 lat i nadal prezentuje się znakomicie. I z tej okazji musi niesamowicie psioczyć na los, że pokarał go takimi partnerami w ataku, jak Amaurim - brazylijskim sobowtórem Giorgiosa Samarasa pozbawionym jedynie takich statystyk jak Grek - i Vincenzo Iaquintą, którego skutecznośc predestynuje nie do gry w Juventusie, ale najwyżej w ... Vicenzie (obecnie Serie B).
Ciśnienie rośnie. Do pierwszego spotkania Ajax - Juventus pozostało już tylko, albo aż, 36 dni.