: 01 października 2015, 22:09
Z naszych szefów MSZ najgorzej po angielsku (przed Schetyną, nie wiem jak on mówi) mówiła Fotyga. Z prezydentów w językach obcych mówił tylko Kwaśniewski. Natomiast Rostowski też raczej nie ma problemów z angielskim, Belka również, Cimoszewicz raczej po polsku na amerykańskich i kanadyjskich uczelniach nie wykładał. Buzek też po angielsku mówi, Kołodko również więc nie przesadzajmy. To Tusk i bracia Kaczyńscy sprawili, że czołowi polscy politycy (dwóch premierów i prezydent) ni hu hu po angielsku. Tusk obecnie kaleczy ale mówi więc został Kaczyński.
Wystąpienie Dudy było dobre, zresztą Szczerskiego, jako politologa, chwali się powszechnie, więc napisał Dudzie dobre, akademickie, wystąpienie. Natomiast ja oceniam Dudę za to, co jest jego dziełem. Pozycja międzynarodowa Polski, wcale nie taka dobra, ale przyzwoita, na pewno nie jest jego zasługą, tylko tego, że szefami MSZ byli Skubiszewski, Bartoszewski, Geremek, Rotfeld, Rosati, Cimoszewicz, Meller i Sikorski. Natomiast zupełnie niespotykane krytykowanie własnego kraju za granicą, w rozmowach z innymi głowami państw to już autorski pomysł Dudy (ciekawy felieton o tym napisał niedawno w "Polityce" Passent, który był ambasadorem). Tak, jak proponowanie rozwiązań dotyczących Ukrainy bez konsultacji z Ukrainą i kimkolwiek innym bezpośrednio zainteresowanym. Powagi prezydenturze nie dodają także nocne spotkania z Kaczyńskim i próby gubienia dziennikarzy a także to, że jego główną aktywnością jest robienie kampanii wyborczej PiS po przez liczne pielgrzymki i dziwne, gospodarskie wizyty a'la Łukaszenko.
Ogromne dysproporcje rozwojowe są też np. w USA, swoje problemy mają Niemcy, Francuzi i każdy kraj na świecie. O tym właśnie pisał Passent, że nie wyobraża sobie by głowa państwa chwaliła się komuś czemu wygrał/a wybory albo co jest złego w ich kraju. Ambasadorzy mają za zadanie dbanie o to by w kraju, gdzie urzędują, o Polsce pisali same pochlebne rzeczy i nie stawiali naszego kraju w złym świetle. Wydajemy setki milionów na dobry PR za granicą a Duda jeździ i gada, że u nas wcale nie jest dobrze i aby przypadkiem nas nie chwalili za bardzo.
@Ouh_yeah o tych "głodnych dzieciach" to też warto poczytać co mają do powiedzenia ludzie, którzy się problemem zajmują. To był czysty populizm i posłużenie się problemem niedożywienia (nie głodu) dzieci do celów politycznych, czyli coś niskiego.
Wystąpienie Dudy było dobre, zresztą Szczerskiego, jako politologa, chwali się powszechnie, więc napisał Dudzie dobre, akademickie, wystąpienie. Natomiast ja oceniam Dudę za to, co jest jego dziełem. Pozycja międzynarodowa Polski, wcale nie taka dobra, ale przyzwoita, na pewno nie jest jego zasługą, tylko tego, że szefami MSZ byli Skubiszewski, Bartoszewski, Geremek, Rotfeld, Rosati, Cimoszewicz, Meller i Sikorski. Natomiast zupełnie niespotykane krytykowanie własnego kraju za granicą, w rozmowach z innymi głowami państw to już autorski pomysł Dudy (ciekawy felieton o tym napisał niedawno w "Polityce" Passent, który był ambasadorem). Tak, jak proponowanie rozwiązań dotyczących Ukrainy bez konsultacji z Ukrainą i kimkolwiek innym bezpośrednio zainteresowanym. Powagi prezydenturze nie dodają także nocne spotkania z Kaczyńskim i próby gubienia dziennikarzy a także to, że jego główną aktywnością jest robienie kampanii wyborczej PiS po przez liczne pielgrzymki i dziwne, gospodarskie wizyty a'la Łukaszenko.
Ogromne dysproporcje rozwojowe są też np. w USA, swoje problemy mają Niemcy, Francuzi i każdy kraj na świecie. O tym właśnie pisał Passent, że nie wyobraża sobie by głowa państwa chwaliła się komuś czemu wygrał/a wybory albo co jest złego w ich kraju. Ambasadorzy mają za zadanie dbanie o to by w kraju, gdzie urzędują, o Polsce pisali same pochlebne rzeczy i nie stawiali naszego kraju w złym świetle. Wydajemy setki milionów na dobry PR za granicą a Duda jeździ i gada, że u nas wcale nie jest dobrze i aby przypadkiem nas nie chwalili za bardzo.
@Ouh_yeah o tych "głodnych dzieciach" to też warto poczytać co mają do powiedzenia ludzie, którzy się problemem zajmują. To był czysty populizm i posłużenie się problemem niedożywienia (nie głodu) dzieci do celów politycznych, czyli coś niskiego.

