Strona 6 z 6
: 27 maja 2005, 19:23
autor: Jamal_TH
Postanowiłem odświeżyć ten temat, gdyż liczę na to, że wpisze się tutaj kilka osób, na których wpisaniu się mi zależy... Może ktoś sobie właśnie myśli o przeszłości...
Mi chwilowo brakuje motywacji do rozwijania się piłkarsko ( trochę za poważnie to brzmi jak dla mnie... ), straciłem pewność siebie.. To wszystko przez kontuzje. Od roku a nawet dłużej miałem urazy : kostki, stopy, achillesa, pleców, pachwiny ( 6 miesięcy ;/ ), piszczela (krwiak) i teraz mam kolano ( naderwanie ścięgien przyśrodkowych )... I jak tu się człowiek ma rozwijać, pozostaje załamka... Sorry, że to tutaj piszę, ale myślę, że to dobry temat... Można się czasem zwierzyć

Jestem pewien, że niektórzy z Was wiedzą co to kontuzja, jak potrafi zatrzymać w najlepszym momencie i podłamać psychicznie

ehh no dobra, styka już tego użalania się.
Takie sytuacje też mają wpływ na psychikę i refleksję o przeszłości, człowiek traci dużo czasu, ambicja każe grać, ale zdrowia nie oszukasz...
: 28 maja 2005, 00:33
autor: Mee_too
No to jeszcze ja sie wypowiem.
Od dawna juz nic nie pisalem, z braku checi ( nie wiem dlaczego, ale od jakiegos czasu po prostu nie czuje tej atmosfery co byla kiedys, w natloku glupich postow, coraz gorszych tematow gdzies zatrace sie jakosc tego forum, moze to tylko ja mam taki 'chory' sentyment do dawnych czasow , ale to inna sprawa) i czasu ( internat !

).
Aczkolwiek ten temat to w sumie tylko pretekst dla mnie samego aby zastanowic sie nad wlasnym zyciem, a jak ktos to jeszcze przeczyta to chwala mu za to.
Moje zycie to zlepek wielu chwil radosnych przeplatanych czesto bolesnymi, z ktorych wyciagam wnioski i staram sie jak najszyciej zapomniec. Co do sytuacji rodzinnej to moge jedynie podziekowac Bogu za to jaka mam rodzine i ze tak naprawde niczego mi nie brakowalo.
Przelomowa chwila w moim zyciu zapewne bylo opuszczenie klasy II podstawowki , po I klasie od razu poszedlem do III, gdyby nie to na pewno zupelnie inaczej wygladaloby moje zycie.
Pierwszy alkohol, pierwsza ganja to wszystko czego probowalem bylo udzialem starszych kolegow, zawsze najmlodszy w grupie, aczkolwiek nigdy nie bylo mi to wytykiwane. Co do religii w moim zyciu to odgrywala ona na pewno duza role , z czasem slabla wiara w Kosciol , lecz co do Boga to w niego nie moge zwatpic, nie moge nie wierzyc , po prostu nie i sam nie wiem dlaczego, takie jest moje duchowe, wewnetrzne przekonanie.
Co do tematu uczuc w moim zyciu zawsze byl ich nadmiar jak i tez niedosyt. Nigdy nie bylem zakochany, choc wiele razy mi sie tak wydawalo. Wogole nie wiem czy ja jestem zdolny do takich uczuc, po prostu nie wiem. Mam nadzieje ze ta osoba (czyt.kobieta(!)) jeszcze sie pojawi i odmieni moje poglady na temat milosci, uczuc .
Jedyne moje hobby to oczywiscie pilka nozna, jak wielu z was ja rowniez nie wyobrazam sobie zycia bez tego pieknego sportu. Parafrazujac slowa bodajze Peji - Kocham pilke nozna i te pilke nienawidze. Po tak wielu kontuzjach po prostu mozna sie zalamac, tym bardziej ze rodzice sa nastawieni negatywnie do mojej pasji, wlasnie przez te kontuzje.
Podsumowujac nie zaluje ani chwili ze swojego zycia, no bo po co mam zalowac ? Przeciez nie mam wplywu na to co sie stalo .
Co do najszczesliwszych chwil to z pewnoscia wszelakie turnieje pilkarskie, spotkania z byla dziewczyna , na pewno jest ich wiecej , mniej lub bardziej wartosciowych. Mam nadzieje ze najszczesliwsze chwile jeszcze przede mna i mam nadzieje ze pozwola mi one na slynne
exegi monumentum
Na koniec chcialbym jeszcze podziekowac Jamal_TH za odswiezenie tego tematu , bo dzieki niemu mialem okazje przypomniec sobie to wszystko i napisac naprawde co mysle i czuje . Thx
: 28 maja 2005, 22:58
autor: Jamal_TH
Mee_too pisze:Po tak wielu kontuzjach po prostu mozna sie zalamac
Ehh :?

podpisuję się...
Mee_too pisze:Mam nadzieje ze najszczesliwsze chwile jeszcze przede mna
Też mam taką nadzieję...
Mee_too pisze:Na koniec chcialbym jeszcze podziekowac Jamal_TH za odswiezenie tego tematu , bo dzieki niemu mialem okazje przypomniec sobie to wszystko i napisac naprawde co mysle i czuje . Thx
Nie ma za co. Wystarczy, że się wpisałeś do ,,rodzinnego'' grona, to już bardzo dużo... respekcik dla Pana. Dzięki.
A co do głupich tematów i postów... No cóż, dopóki istnieje Onet.pl i inne ,,wiarygodne'' i plotkarskie źródła, to takich tematów będzie przybywać, chyba że ludzie otworzą oczy i zobaczą jaka dziecinada się tutaj robi... No ale prasa (internet too) musi z czegoś żyć... :?
: 29 maja 2005, 11:00
autor: Pavon
Na poczatku chce podziekowac Jamalowi za ten temat. Nalezy tylko przyklasnac za to, ze odwazyl sie na napisanie tego co czuje i poszli za nim inni. Dobrze, ze sa takie tematy i ludzie, ktorzy nie boja sie podzielic swoimi odczuciami zyciowymi z innymi. Moze teraz cos o sobie. W tym roku obchodzilem swoje ostatnie "naste" urodziny i jedno co moge stwierdzic to to, ze najwiekszy skarbem jaki posiadam sa rodzice i brat. Gdyby nie podpora zwlaszcza ze strony rodzicow to tak jakbym nie mial nog i rak, pomagaja mi w kazdej sytuacji i zawsze moge na nich liczyc niezaleznie od sytuacji, jakakolwiek ona by byla. Mam 19-scie lat i nie czuje sie jakims wielce doroslym, zwlaszcza teraz kiedy ojciec wyjechal na dwa miesiace, probuje go zastapic i przejac jego obowiazki domowe by mame miala lzej ale widze, ze i to jest dla mnie niekiedy uciazliwe i robie to z wielka niechecia - a tata musial to zrobic czy mu sie to podobalo czy nie i nie bylo nigdy widac, zeby jakos szczegolnie pokazywal swa dysaprobate wobec tego co robi tak jak ja to czesto pokazuje. Mysle, ze przelomowym momentem beda studia o ile oczywiscie zdam mature i dostane sie na wymarzony kierunek, bedzie to nowe zycie, zdala od domu gdzie w koncu bede musial w duzym stopniu radzic sobie sam. Moje zycie od zawsze bylo zwiazane z pilka, pamietam czasy kiedy biegalem po boisku krzyczac Maradona, pozniej Baggio(w tedy tez zaczela przejawiac sie moja milosc do Juventusu, jednak pilkarz ten nie mial ostatecznego wplywu na to) i w koncu przyszla era Del Piero(wtedy to wiedzialem, ze jest to ten klub, ktory kocham i choc Alex wywarl na mnie tak duzy wplyw, to po latach zrozumialem ze Juventus to nie tylko on - po czesci miala na to tez wplyw tv gdzie ujrzalem pierwsze mecze Juve i mojego nowego idola w tamtym okresie) Milosc do Juve ciagle we mnie rosnie i zajmuje jedno z pierwszorzednych miejsc w moim sercu - przyznaje sie, ze zdazaly sie momenty kiedy przezywalem chwile zwatpienia w klub, jednak byly one chwilowe i pozniej bylo mi tego wstyd. Kolejna czesc mojego serca wypelnia milosc do pewnej kobiety, jednak nieodwzajemniona. W zyciu spotkalem wiele dziewczyn, ale nigdy nie natrafilem na taka - to jest moj ideal, jezeli nie ta to nie wiem czy bedzie inna. Trwa to za dlugo, probowalem o niej zapomniec gdy powiedziala, ze nie mysli o dluzszym zwiazku, jednak nie potrafie, jest to silniejsze ode mnie. Sa dni kiedy mysle tylko i wylacznie o tym co ona robi w danej chwili. Moze i lepiej gdyby znalazla sobie jakiegos chlopaka, byloby mi latwiej zapomniec - nie ludzilbym sie bo w obecnej chwili jak powiedzial kiedys William Somerset Maugham jest to udawanie przed samym soba, ze rewolwer nie jest nabity. Podobno nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki, ale ja w niej jeszcze nie bylem i w tym momencie najlepiej pasuje moj podpis dopoki oddycham nie trace nadziei, moze kiedys sie uda i bede najszczesliwszym czlowiekiem pod sloncem. Zobaczymy jak to sie potoczy. Kolejna sprawa, ktora poruszulo tu kilka osob jest religia. Moja wiara zatracila sie rok temu, wtedy tez przestalem chodzic do kosciola. Bog - moze i jest, ale ja bardziej kocham rodzicow, brata niz Jego. Podobnie jak Martin, dla mnie czlowiek jest wazniejszy od Tego Najwyzszego, jezeli on wogole jest. Dla mnie zawsze bedzie wazniejsze dobro kogos bliskiego, kogos kogo kocham a Bog nie wiem czy jeszcze kiedys znajde z nim wspolny jezyk. Tak naprawde to chodzilem do kosciola bo prosili mnie o to rodzice. Ja natomiast nie rozumiem jednej rzeczy, dlaczego dzieci przyjmuja komunie w tak mlodym wieku, kiedy one tak naprawde nie wiedza co to katolicyzm, to rodzice maja decydujacy wplyw na wybor wiary przez ich pociechy i to mnie w tym wszystkim dziwi, kazdy powinien o tym decydowac sam, kiedy do tego dorosnie. Ale to jest tylko i wylacznie moje zdanie i nie chcialbym, aby ktos wypowiadal sie w dalszych postach na ten temat. No to wszystko z czym chcialem sie z Wami podzielic. Przepraszam za bledy rozne i rozniste - od dziecka mialem z tym klopot(pomietam jak pisalismy sprawdziany ortograficzne w szkole podstawowej, z pierwszego dostalem 5 nie wiem jakim cudem, pozniej z kolejnych pieciu dostalem 1, do tej pory pamietam jak ryczalem - ale zawsze rodzice byli przy mnie i jakos sobie z tym radzilem)
Pozdr dla wszystkich...
: 27 marca 2006, 20:23
autor: Wojtom
Odkopuję temat, jeden z najlepszych na forum. Nie wiem dlaczego padł tak szybko i stosunkowo niewiele osób się w nim udzieliło.
Pierwszą sprawę, którą chce poruszyć, to sprawa forum JP. Od dawna to już nie ten sam "świat"... Pamiętam czasy, w których udzielali się znani, szanowani ludzie, nie tylko Ci z dzisiejszymi qualitkami. Teraz jeśli już otrzymamy ten zaszczyt i wypowie się ktoś, oprócz nabijaczy i nowych użytkowników, którzy sieją popłoch, zamęt, a czasem i zniszczenie, to jest to jakaś kiepska ironia, dowcip, albo po prostu głupota. Tak to właśnie odbieram. Jakby tego było mało. Bezsensowne próby reanimowania forum, przez tworzenie jakichś konkursów, quizów, piczów czy innych tematów, które jeśli już znajdują poparcie, to maksymalnie w oczach 5-10 osób... Nie wspominając już o szerzącej się głupocie i braku inteligencji. Nie można od każdego wymagać wysokiego poziomu wypowiedzi, ale brednie, które wypisuje większość to już doprawdy przesada. Qualitka? Fajne. Tylko gdzie podziali się Ci wszyscy Wielcy? Jakoś nie widzę, aby ktokolwiek starał się udzielać, gdziekolwiek. Nie mówie o codziennym pisaniu po 10 postów, bo jest to niemożliwe, ale nie pisanie w ogóle, albo wypowiadanie się w tematach, które niektórych obchodzą całe gówno to też kpina. Żeby nie było, że chce wywołać jakiś kolejny bunt, czy kłótnię. Tak po prostu jest i nie ma się co dalej oszukiwać. Jeśli już mamy osiągnąć dno z tym forum, to niech się to stanie jak najprędzej, abyśmy mogli się od tego dna odbić...
Z drugiej strony jednak, właśnie dzięki temu forum poznałem wielu ludzi... Ludzi, których zapamiętam, z którymi będę utrzymywał kontakt i z którymi będę się spotykał, a przynajmniej chciał to czynić. Wiele osobistości, różnych-bo nie ma dwóch takich samych osób-, śmiesznych, ciekawych, interesujących itp. przewinęło się przez moje życie na forum, ale to co połączyło mnie z autorem tematu [ dla większości Jamal_TH, dla innych Nano, Arek ] jest po prostu niespotykane. Przyjaźń...Prawdziwa przyjaźń, jakiej do tej pory nie zaznałem. Wydaje się niemożliwe? Impossible is nothing. Pomimo tego, że jeszcze ( !!! ) nie spotkaliśmy się 'na żywo', rozumiemy się niemal bez słów, mamy wspólne zainteresowania, rozmawiamy codziennie(...). Nie trzeba mieć trzech tysięcy postów, nawet tak wspaniałych, że mózg nie jest w stanie tego pojąć, czy qualitki. Wystarczy raz zahaczyć o wspólny temat, a można odkryć, że część Ciebie zawiera się w innej osobie, że ktoś rozumie Cie tak jak nikt inny... Ktoś kto Cie rozumie, jest w stanie z Tobą porozmawiać zawsze, poważnie, poradzić, pośmiać się, pożartować.
Przyciągają się dwie podobne osoby i przeciwieństwa. Jednak to drugie nie jest, moim zdaniem, tak wytrzymałe na upływający czas, jak to pierwsze. Nie można się "kłócić i wracać do siebie" w nieskończoność. Nie chciałbym się dalej rozpisywać, bo pewnie i tak większość oleje te moje wywody na ciepło dopiero przerobionym na mocz piwkiem. Wali mnie to.
Przyjaźń to coś, co nie każdy może Ci zaoferować, dlatego jeśli już ją odnajdziesz, musisz podlewać ją codziennie i dbać o nią jak o najpiękniejszy kwiat...
: 27 marca 2006, 22:49
autor: herr_braun
Stary temat, ale dobry, a ostatnimi czasy brakuje tutaj takich. Niestety...
Nigdy nie byłem zbyt wylewny i tym razem nie będę.
Zgodnie z pytaniami od autora tematu:
1. Tak. Jestem zadowolony. Oczywiście są rzeczy, które po pewnym czasie chciałbym zmienić, ale chyba nie ma ludzi których życie potoczyło by się doskonale. Jestem świadomy co się wokół mnie dzieje, mam kochających rodziców, dziewczynę, żyje mi się dostatnio. Czegóż więcej trzeba

Ostatnio często stawiam sobie pytanie 'kiedy mi będzie lepiej?' Odpowiedź jest trudna, ale chyba nigdy. Wiodę beztroskie życie, nie martwię się o swój byt ale jednocześnie jestem już świadom pewnych spraw, przestaje być traktowany jak dziecko, mam wiele swobód. Mam ułożone życie rodzinne, mam wspaniałą dziewczynę. Nigdy nie będzie mi lepeij. Chciaż kto wie. Ale jedno jest pewne. Warto stawiać sobie takie pytania. Mi pozwala to być umiarkowanym optymistą, w dobie, gdzie przynajmniej w moim środowisku jest moda na narzekanie i wieczne pretensje do całego otoczenia.
2. Ciężkie pytanie ale skłaniające do przemyśleń a chyba właśnie to ma na celu ten temat. Nie ma takiego momentu, który mógłbym wzkazać jako najmilszy moment. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wady niektórych zdarzeń dostrzegamy dopiero po czasie. Na pewno miło wspominam okres dzieciństwa, beztroskiego życia. Potrafiłem patrzeć na świat z ufnością. Jestem człowiekiem pełnym uprzedzeń. To złe ale tak jest. Czasami sam brzydzę się swoimi pierwszymi reakcjami na niektóre sytuacje. Każdy ma swoje wady i trzeba próbować z nimi walczyć. Praca nad sobą jest bardzo istotnym czynnikiem mojej osobowości, przynajmniej u mnie. Wiem, że to trochę idiotyczne co piszę, ale tak naprawdę robie to głównie dla siebie. Tylko rozważanie pewnych spraw przy formulowaniu myśli w taki sposób aby byl on zrozumiały dla innych w pełni czyni te refleksje wyjątkowym. Wiemże każde moje słowo zostanie przeczytane przez iluśtam ludzi i przez to długo się nad wszystkim zastanawiam
A teraz chwila refleksji o JP do czego skłonił mnie Wojtom. Ostatnio napisałem gdzieś że forum stoi obecnie na wysokim poziomie. Naprawdę tak sądziłem ale nie myślałem nad tym. Moja wypowiedź spotkała się z czymś w rodzaju sprzeciwu kilku osób. Oczywiście zastanowiło mnie to. Wróciłem do starszych tematów, poprzeglądałem wypowiedzi różnych userów. To prawda. To nie to samo JP. Degeneracja forum (może ciut za mocne słowo) następowała jednak powoli, a ja wraz z nią. Musiałem wrócić pamięcią, poczytać żeby dojść do wniosków podobnych co inni userzy. Ja nie uwarzam aby sytuacja była beznadziejna. Więcej jest jednak biadolenia, narzekania na nabijaczy, dzieciaki, głupich userów nawet na adminów. Słowem na wszystko. Trzeba może zacząć jakąś ciekawą dyskusje, odświeżyć stary temat. Nie ograniczać się w dyskusach do sporów 'za' i 'przeciw' Capello oraz dzielić sie ciągle na zwolenników DP i Zlatana. Co mnie kiedyś przyciągnęło do tego forum i strony. Na pewno porządek tu panujący, brak bluzgów, jednozdaniowych postów oraz wiele ciekawych tematów nie tylko z świata piki nożnej. Społeczeństwo polskie głupieje, że kiedyś można było a teraz nie? Co wobec tego sprawia że nie jest jak dawniej ? Może wystarczy inicjatywy i otwartości.
Wyszło że sporo napisałem

pewnie wiele stwierdzeń to banały ale nic to :-D
: 28 marca 2006, 23:44
autor: Marian50
No to ja też dziękuje za super temat :-D .Naprawdę skłania do głębokich refleksji nad swoim życiem.
Nie jestem zadowolony z mojego dotychczasowego życia-zrobiłem wiele rzeczy które teraz chciałbym naprawić,niestety teraz leży to wyłącznie w sferze marzeń...
Chciałbym poprawić swoje relacje z niektórymi osobami które zraniłem w przeszłości.
Niestety w moim życiu pojawiło się wiele ważnych decyzji których nie chciałem albo bałem się podjąć...teraz tego żałuję..
Co do drugiej części tematu to raczej nie mam takiego najmilszego momentu -poprostu było akich momentów mało dlatego też myślę, ze może kiedyś będę miał taki moment który będę mógł tutaj przytoczyć
Zresztą po analizie całego mojego życia mogę powiedzieć,że miałem tylko chwile średnio-szczęśliwe i czasami smutne.
Jak piszę bez sensu to nie zwracajcie na to uwagi bo poprostu jestem strasznie śpiący.To dobranoc

: 29 marca 2006, 09:41
autor: Jasiek-x
Dawno nie było tak dobrego tematu.
Jestem zadowolony ze swojego życia, chociaż nie zawsze było ono takie jak bym sobie wymarzył. Miałem wile sukcesów, ale też wiele bardzo bolesnych porażek, których albo okropnie się wstydze, albo pogodziłem się z nimi i obecnie traktuje je z przymrużeniem oka.
Cieżko mi jest wyobrazić sobie świat bez mojej osoby. Jakby coś z niego ubyło, tak jakbym widział świat bez siebie mniej barwny, wesoły. Zastanawia mnie czy inni by mnie wspominali i pamiętali o mnie. Mam cichą nadzieję, że będą...
Hm, moj najmilszy moment. To moja bardzo osobista sprawa i dotyczy bezpośrednio sfery duchowej, dlatego nie będę przytaczał o co chodzi, poza tym niektórzy mogliby nie zrozumieć (mam specyficzne podejśie do świata

). Już łatwiej byłoby mi powiedzieć o moim najgorszym momencie, gdyż te sprawy często dotyczą szerszej grupy osób i same mogłyby to powiedzieć za mnie.
Ogólnie ciężko jest mi podsumować swoje życie. Istna sinusoida. Wzloty i upadki. Ocene swojego życia zostawiam innym, a szczególnie jednej osobie, której je powierzyłem i jestem pewny, że ten sąd będzie sprawiedliwy.
: 16 grudnia 2007, 23:26
autor: _Jah
Może to perspektywa zbliżających się Świąt. Nie wiem. Znowu włączyła mi się zamułka. Znowu siedzę sam w pokoju i myślę. Zawieszony w czasie. Wczoraj Juve zdobyło Rzym za sprawą dwóch pięknych bramek Alexa. Wybornie! Ale nawet to staje się ostatecznie mało istotne. Ból istnienia. Bóg jest Miłością. A gdzie jest Miłość? Czy istnieje Miłość? A jeżeli tak to na jak długo? Szczęście? A może Boga nie ma? Może wszystko jest losem przypadku? Gdzie leży owe źródło szczęścia? w Nas? w Rodzinie? w Kobiecie? a może znajduje się to tylko w czymś czego nie możemy zobaczyć, dotknąć, w tym niewidzialnym Bogu? Czy człowiek jest odpowiedzialny za to co w nim jest? Czy ta jego istota przypadkiem nie decyduje o jego istnieniu? A istnienie? talenty, wygląd, naturalne predyspozycje, nasi opiekunowie, nasze przyjaźnie? Kto postawił mi tych ludzi na mojej drodze? Przyszli i odeszli. Znowu zostałem sam.
Samotność. Robimy wszystko, aby od niej uciec. Rozmowa, muzyka, film i książka. Chwytamy każdy sposób, aby tylko w czymś uczestniczyć. Każdy z nas jest przy tym podły. Nasze sądy o ludziach, o rzeczach, słuzą tylko ku temu, aby pofolgować własnemu Ja. Własne Ja. Co to nie Ja. Każdy z nas myśli wyłącznie o sobie. To zresztą naturalne.
Moje życie... można streścić w kilku zdaniach. Obiektywnie rzecz ujmując, jestem zwykłym małomiasteczkowym chłopakiem z bloku. Zwykły schemat: rodzinne gniazdko - podwórko - piłka - koledzy - szkoła. Dużo swobody, tak więc obyczajowe pułapki: sport, rap muzyka, dragi i alkohol.
System komunistyczny, system kapitalistyczny. Wielka Ameryka! Wielkie w niej zarobki ($). Teraz mamy Unię Europejską (€). Prosta sprawa - to pieniądz zapewnia nam wygody, bezpieczeństwo i prestiż. Na pieniądz zamieniamy swój talent, swoją pracę - fizyczną i intelektualną w postaci nagromadzonej wiedzy. Za pieniądze kupujemy przyjemności.
Bo człowiek pożąda przyjemności. I w tym momencie nie idzie tu tylko o pieniądze. Bo przyjemności są różnej natury. Człowiek i jego skłonności. Człowiek i jego pragnienia. Człowiek i jego zmysły. Zmysły dzielą się na te jawne, oraz na te ukryte, które są pilnie strzeżone w zakamarkach naszej duszy. Dlatego boję się drugiego człowieka, bo wiem, jaki człowiek podły być może. Nie ufam drugiemu człowiekowi, ponieważ ten człowiek zawsze walczyć będzie ze sobą przeciw komuś. Nie chcę być jego ofiarą. Jednak człowiek potrafi być też dobry. Łączy nas prawda i miłość. Lubię prawdę w człowieku, lubię miłość ludzi, którzy wydali mnie na świat oraz szukam tej miłości wciąż w oczach mej Pani. A kobieta jest jak diabeł. Ja rucham, ona jest ruchana. To zasadnicza różnica. Wpływa na system wartości, system pragnień i przyjemności. Miłość do kobiety to chwile ulotne. Dostajesz je, chwytasz z całych sił, ale i one Cie zostawią. Oddałem duszę tej kobiecie. Oddałbym za nią życie w 5 sekund. Boję się zatem odtrącenia. Zanurzyć się w niej jak w morzu. Tego pragnę właśnie. Ale morza nie ma, czasami
jest sucho, a za wodę trzeba płacić.
Czemu wszystko sprowadza się do pieniądza? heh. Wszystko co napisałem to gówno warte jest. I ja to wiem. Więc po co to pisałem? Jak pisałem, to czułem się dobrze, lecz w trakcie pisania zwątpiłem. Nie czuję już bólu, a jest mi wszystko jedno. Będzie co los lub Bóg da, a walczyć trzeba. Bo ta kobieta pokochać może tylko wojownika!
: 12 stycznia 2008, 18:12
autor: Wojt
Ze swojego dotychczasowego życia jestem zadowolony. Nawet bardzo zadowolony. Jeszcze kilka miesięcy temu jakoś szczególnie tego nie odczuwałem. Wiedziałem, że dużo mogę poprawić, nie wiedziałem tylko jak. Ta poprawa przyszła, gdy jak piorun uderzyła we mnie miłość. Zakochałem sie po uszy, teraz wszystko idzie dużo łatwiej. Nauka, ogólnie wszystko. Już jakiś czas gram na gitarze, ale dopiero teraz zaczęło coś naprawdę sensownego z tego wychodzić. Podobno mam spory talent, odziedziczony po ojcu, który był profesjonalnym muzykiem. Kto wie, może mój los też taki jest? O najmilszych chwilach życia nie będę wspominał, bo każdy moment spędzony z Panną z awatara taką jest.
: 25 czerwca 2008, 17:27
autor: Il Storico
Witam!
Mam nadzieję,że nie dostanę kartki,ponieważ uważam,że ten temat powinien dalej być w obiegu.
Teraz pozwolę sobie na właśnie taką chwilkę refleksji.
Otóż od całkiem niedawna dopadła mnie strzała Amora.
Zakochałem się-wydawałoby się,że w kimś znajomym,lecz nie-w sławnej aktorce Brendzie Song.Nie dość,że mieszka w USA to jeszcze dzieli nas bariera językowa.Załatwiłem sobie jej mail.Szukam jej gg,oraz numeru telefonu.Postanowiłem wysłać list.Jednak myślę,że nie dostanę odpowiedzi to jednak,mam nadzieję iż Bóg mnie wynagrodzi tym niewątpliwie wielkim darem jakim jest ta kobieta .Jest też różnica wieku 6 lat.
Jestem na dość straconej pozycji,lecz wydaje mi się,że cuda się zdarzają.
To prawdziwa miłość-nie przebłysk.Gdy o niej myślę,serce mnie boli :płaczę:
Serio!Tak,więc czy radzicie mi coś w tej sprawie?Pzdr
//Post już nie zmieniam,nie mam po prostu sił/Il
: 25 czerwca 2008, 19:28
autor: white_wolv
Chyba ciezko zeby w USA miala gg.
Po drugie chlopcze mieszkasz w Polsce..malo Ci pieknych kobitek wokol ?
Po trzecie ja jak bylem mialem 11 lat kochalem sie w Erice z Daimosa wiec poniekad Cie rozumiem.. przejdzie z wiekiem 8)