Supersonic pisze:Ufff...
Jak to w ogóle ująć.
Juventus nie jest uważany za najlepszy klub ostatnich 20 lat moim zdaniem tylko przez finały. No właśnie finały.. zmora bycia kibicem Juventusu. Ten jednak jest zupełnie inny od tych mi 4 dotychczas znanych, gdyż jesteśmy skazywani niemal przez wszystkich na porażkę.
Gramy z być może najsilniejszym zespołem czasów drużyn-maszyn, robiących w ligach po 90+ punktów, grających co roku w półfinałach. Takich drużyn nie było do 2005, nas od 2005 nie było w takich realiach. Gramy przeciwko być może najlepszemu atakowi w historii piłki nożnej i teraz jak wierzyć w zwycięstwo? Niby można, tylko głupio samemu siebie oszukiwać. Można próbować argumentować, że bramkarz więcej-niż-piłkarz, że najlepsza obrona na świecie, że być może najbardziej harmonijna, zrównoważona pomoc, że jeden z najlepszych obiektywnie pomocników ostatniej dekady, że "włoskość"- coś co wielokrotnie na przestrzeni wieków zadziwiało świat i dawało owoce- cudowne owoce, bo ta nacja wie o piłce coś, czego nie wie żadna inna, coś co dało tryumf w 2006 chociażby. Mało? Cholernie dużo, tylko galaktyczność Realów, Bayernów i nadgalaktyczność Barcelony to wszystko przysłania, bo można dezawuować ich siłę ofensywną, ale oni rozjeżdżają na prawdę wszystkich..
Wreszcie czy tego miałby dokonać Juventus, w momencie w jakim jest? W pierwszym sezonie pracy trenera Allegriego, którego zatrudnienie połowa kibiców Juventusu odbierała nie jako złą decyzję, lecz niesmaczny żart. Ten Juventus, który zbudował Agnelli zaczynając od zdeptania największej pod Piemontem świetności i Marotta, który przekonywał do siebie wszystkich tak powoli i w tak przedziwny (acz genialny zarazem, jak się okazało sposób.) Ten Juventus mistrz tej Serie A, która przecież umarła 3 lata temu i żaden szanujący piłkarz tu nie przejdzie?
Pokręcona jest ta historia i jednego jestem pewien, mogła się przydarzyć tylko i wyłącznie naszemu klubowi. Bo za to go, kochamy, bo to jest to, o czym każdy kibic Juventusu wie doskonale, że jest to klub niepodrabialny, inny niż wszystkie. LEPSZY NIŻ WSZYSTKIE. To zwycięstwo będzie jednym z najbardziej spektakularnych w historii i nie uważam abym przesadzał. To będzie zwycięstwo jakiego w klubowej piłce nie było- przeciwko systemowi, przeciwko układom, przeciwko złu, które chciało ten klub zniszczyć i które myślało, że go zniszczyło. W 2006 roku bliżej do wygrania LM miała pewnie Legia Warszawa i Brescia Calcio niż my.
I to jest to, co pozwala mi wierzyć, że wygramy w sobotę. Ta Juventusowość, ten majstersztyk wydobywania z piłkarzy, z ludzi, z zespołu- maksimum. Nikt na świecie tego nie potrafi tak dobrze jak my. ( Trochę Hoffenheim i Termalica, ale ich w finale LM jeszcze jakiś czas się nie spodziewam

)
Boje się powiedzieć na głos wygramy, bo mi się to nie mieści trochę w głowie. Bo się odzwyczaiłem, bo pamiętam od Milanu wszystkie Lechy, Fulhamy, Celty, całą resztę Anglików, Galaty.. starczy. Do tego śniegi w Stambule, absurdy z Benficą, wykartkowany Nedved, wiecznie coś..
Jako kibic, który miałby stawiać pieniądze szansę rozłożyłbym 45%-55% dla FCB i w sumie nie wiem dlaczego, bo uważam, że mamy lepsze 3/4 formacji i lepszego trenera więc spokojnie mógłbym dać 70%-30% dla nas, ale coś nie pozwala.. Pewnie te 3 przerypane w p*** finały.
Jeśli istnieje na świecie sprawiedliwość, to wygra Juventus. Po prostu. Po prostu robiąc coś, w co powoli każdy z nas mam wrażenie przestawał wierzyć.
Nigdy nie zapomnę bramki Olympiakosu na 1:2 w Turynie, coś mi wewnątrz powiedziało, że tego już za dużo dla mnie, skończ im kibicować, przestań, odpuść, po co Ci to.. za dużo nerwów, dorośnij, to nie jest taki ważne. 5 minut później gol, 2:2, wrócił mały dzieciak, który krzyczy JEDZIECIE Z NIMI!!!!!!! I ten dzieciak w sobotę idzie oglądać swoich bohaterów zajarany pod sufit.
JEDZIECIE Z NIMI!!!!!