Wojtek1207 pisze:Zmiana Evra - Asa byłaby bardzo logiczna, bo Kwadwo, tak jak Evra grywał z lewej strony, był wypoczęty, a w ogóle jest bardziej dynamiczny od Francuza.
Też tak uważam, do chwili wejścia Comana źle nie było, Bayern był oszołomiony, zagubiony, nieskuteczny w atakach, leżał na deskach. Po godzinie gry Pep wyjął z rękawa asa, do którego krycia od Evry lepszy byłby Asa

ze świeżymi siłami:
Maly pisze:zmiana Asamoaha także oczywiście powinna mieć miejsce bo było widać, że grają ciągle naszą lewą stroną i w końcu tego biednego Sandro zajadą kondycyjnie, to nie jest coś trudnego do przewidzenia szczególnie jeśli po pierwszej połowie mieliśmy w nogach aż 59km!!
bo to, jak radził sobie w końcówce Francuz, to był dramat, albo nie nadąża, czemu trudno się dziwić, albo źle się ustawia i podejmuje fatalne w skutkach decyzje jak ta o dryblowaniu między dwoma Bawarczykami, albo wyczerpany wraca w żółwim tempie za pędzącym Comanem, jak przy czwartej bramce. Dobrze mieć w zespole takiego doświadczonego mistrza i ja rozumiem czemu go wystawił Max w wyjściowym składzie, ale po to mamy trzy opcje na lewej stronie - Sandro, Evra, Asamoah - żeby tam zachodziła jakaś rotacja, także w trakcie meczu, jak to się zresztą w tym sezonie zdarzało.
Wojtek1207 pisze:Najbardziej boli fakt, że po naszym piorunującym początku Bayern się pogubił. Niecelne podania, wykopy gdzieś w aut... Noż kurka, jakbyśmy wtedy siedli na nich, to nie byłoby 0:3, tylko 0:5. A my umiejętnie się zaczęliśmy cofać.
Ciekawie tę naszą taktykę w pierwszej połowie
opisał wczoraj zonalmarking, ale ja po obejrzeniu dzisiaj powtórki i tego naszego szalonego aż do przesady ganiania przed przerwą za Bayernem, zastanawiam się, po co tak długo, momentami bez bardzo przecież potrzebnych przerw graliśmy wysokim pressingiem (stąd opadnięcie z sił w końcówce i w dogrywce}, kiedy po strzeleniu drugiej bramki można było na dłuższe chwile uspokoić grę i do przerwy nie szarżować, tylko wyprowadzać skuteczne jak rajd Moraty kontrataki. Zabrakło nam niestety zbalansowania tego o czym z takim uznaniem pisze zonalmarking, płynnego przechodzenia z ustawienia 4-4-1-1 do 5-4-1 w pierwszej połowie. Mieliśmy od niemal samego początku mecz pod kontrolą i mogliśmy nie tracić brakujących potem w końcówce sił na ciągłe próby zabiegania Bayernu przez prawie całą pierwszą połowę. Patrząc na chłodno, daliśmy się trochę ponieść nie myśląc o tym, co będzie po przerwie. Wysoki pressing skutecznie wybił z rytmu gospodarzy i odebrał im pewność siebie na ponad godzinę. Bayern był tak zgaszony, że odbijali się od nas jak od ściany i do 60. minuty Bawarczycy nie stanowili żadnego zagrożenia (wystarczy porównać Coste przy pierwszej bramce dla Bayernu, zdeterminowanego i skupionego, który bezlitośnie wykorzystał swobodę jaką mu odpuszczając krycie zostawiliśmy z Costą z 36. minuty, kiedy niepilnowany na prawej stronie nie miał żadnego pomysłu na rozegranie akcji, zero refleksu, nasi obrońcy zdążyli nadbiec i zablokować próbę zdaje się strzału

) i można im wtedy było dać pograć, wyszaleć się, wytracić siły, zabrakło nam chyba, pomimo zeszłorocznej kampanii, doświadczenia i opanowania w meczach o taką stawkę. Mentalnie Bayern rósł w trakcie meczu, my żeśmy maleli i to mnie boli.
Nawet patrząc na chłodno, dziwi mnie, jak Allegri zareagował w środę na zmiany Pepa, nie tylko personalne, ale przede wszystkim taktyczne: Guardiola wpuszcza w miejsce Xabiego Alonso świeżego skrzydłowego, kieruje go na zmęczonego Evrę - wiadomo już, gdzie będziemy narażeni najbardziej na ataki i jak to wyglądało 3 tygodnie temu, jak łatwo Francuz był ogrywany. Mało tego, w przerwie Pep zmienia stopera na lewego obrońcę, czyli w 15 minut wzmacnia obie flanki kosztem środka pola. Wiemy w tym momencie, że Bayern będzie grał wszędzie, tylko nie środkiem, wiadomo, że jak zwykle w tym sezonie uzyskają przewagę dwóch na jednego (naszego bocznego obrońcę) na skrzydłach, bo takich zawodników Hiszpan wpuścił i że nasi boczni obrońcy będą naciskani z prawej strony przez Comana i Costę, bo grali tak już w tym sezonie niejeden raz, a z lewej strony przez Bernata i Ribery'ego, że Bayern będzie atakował w przodzie co najmniej piątką, stosując od 60. minuty w praktyce znane już w tym sezonie 2-3-5:
Neuer - Kimmich, Alaba - Lahm, Vidal, Bernat - Coman, Costa, Lewandowski, Mueller, Ribery
co rozciągnie naszą obronę i stworzy przewagę liczebną FCB przy naszej grze czwórką z tyłu, dzięki czemu zresztą padły dwie pierwsze bramki dla Bayernu. A mogli tak zagrać bez żadnych konsekwencji, bo
Maly pisze:jak tylko Bayern dowiedział się, że kontrataku to my już nie przeprowadzimy mógł posłać dwóch zawodników więcej do ataku - proste, dziecko by tak zrobiło i drugie dziecko by to przewidziało (ale Max nie)
Max widząc co się dzieje, jaką oni mają przewagę liczebną na flankach i w polu karnym, zamiast wzmocnić zagrożone rejony, sięga po Pereyrę. 89. minuta, ważą się losy meczu, jeden wykop, jedna dostawiona noga, jeden zawodnik przed bramką więcej mógł uniemożliwić Muellerowi skuteczne raumdeuterowanie, zabrać mu tę wolną przestrzeń. I Max o tym wiedział, bo Pereyra stał bez ruchu niedaleko Muellera, kiedy ten strzelał wyrównującego gola, a przypadkowo raczej Roberto w tak głębokie rejony się nie zapuszcza. I serio, Max, on był najlepszy do tego zadania? Chyba 99% trenerów wpuściłoby w takiej sytuacji w tej fazie meczu jakiegokolwiek stopera, żeby takie piłki jak dośrodkowanie Comana próbował wybijać, bo że Bayern zrobi to samo co przy pierwszym golu, to się akurat dało przewidzieć.
Wojtek1207 pisze:Albo Rugani. W końcówce taktyka Bayernu to były wrzutki w pole karne i wprowadzenie kogoś wysokiego byłoby z korzyścią.
I to by było chyba najlepsze - obok właśnie wpuszczenia Asamoaha - z dostępnych w środę antidotum na zmiany Pepa. Kompletnie nie zdało egzaminu dopychanie z braku Kielona Evry do środka, bo to właśnie błąd Francuza podczas "wspomagania" stoperów i schodzenia do środka w końcówce kosztował nas awans i zwycięstwo.
W środku Bayern po godzinie gry zostawił mnóstwo miejsca: zniknęli jedyny nominalny stoper i Xabi. Zostali grający tragiczne zawody Alaba, odpowiedzialny za choćby pierwszego gola Neuer i niepewny Kimmich, Lahm i Vidal grali już znacznie wyżej. Tempa przez cały mecz utrzymać nie mogliśmy, wiadomo było, że Bayern musi nacierać i dyktować tempo w końcówce, więc przy takim prowadzeniu prosiło się o to samo, co rok temu z Realem i wstawienie trzeciego stopera, choćby za bezproduktywnego Hernanesa, a nuż by chociaż przy jednej bramce Bayernu Rugani utrudnił zadanie Lewemu czy Muellerowi, co wystarczyłoby nam do wygrania meczu i awansu, od którego byliśmy o krok.
Tymczasem Max nie dostrzega zmian Pepa. Zdejmuje z boiska Khedire i Morate, którzy mieli udział przy obu golach - pierwsza bramka to podanie Khediry, Hiszpan doskonale w tempo wybiega, wymusza błąd i bramka Pogby staje się faktem, przy drugiej odbiór Samiego, slalom Alvaro i Cuadrado dopełnia formalności. Max widzi to i co robi? Osiem minut po wejściu Comana wpuszcza na boisko Sturaro za Khedire, mimo, że
Agent Sturaro Carlo Volpi po meczu pisze:Stefano nie był w najlepszej formie fizycznej. Złamał paznokieć u nogi w meczu Coppa Italia z Interem i miał nawet trudności z noszeniem butów
to Allegri wie lepiej i wpuszcza gracza w takim stanie w miejsce świetnie w środe dysponowanego, znacznie bardziej doświadczonego i pewnego przez ponad godzine w odbiorze, posyłającego kluczowe prostopadłe piłki walczaka ze środka pola, kiedy w dodatku po zmianach Pepa wiadomo, że nie tamtędy będą szły ataki, a potem Max wprowadza nie do końca chyba zdrowego napastnika w miejsce grającego kto wie czy nie najlepszy mecz w Juve Moraty i w końcówce zmienia prawoskrzydłowego na kolejnego nominalnego środkowego, w dodatku ofensywnego pomocnika. Wykończeni zbyt długim, przed przerwą zbyt rzadko przerywanym wysokim pressingiem w końcówce stoimy, a Allegri chce atakować i "mądrze grać piłką" zamiast zagęszczać obronę

Próbujemy zagęścić środek pola, który jest w tym momencie najmniej zagrożony, a zostawiamy w tyłach czwórkę przeciwko piątce. Bayern poszerza pole gry aż do linii końcowej, my je zawężamy i kończymy zbici w kupę na środku, gdzie mamy w drugiej linii przy cofaniu się Mandzukicia olbrzymią przewagę liczebną (Mandzu, Pogba, Sturaro, Hernanes vs Lahm i Vidal), z której nic nie wynika, a Bayern sobie hasa wesoło na flankach, Costy nikt nie kryje, kilometr miejsca między Evrą a stoperami przy pierwszym golu, nikt do Brazylijczyka nie biegnie, przy drugim podwojenie krycia na skrzydłach nie istnieje, Evra olewa swój rejon, biegnie do środka (następny! bo mało mieliśmy przecież piłkarzy w środku

) i drybluje dwóch Bawarczyków na 20 metrze

Mam wrażenie, że wobec przewagi liczebnej Bayernu i ataków piątką nasza w żaden sposób nie wzmocniona po przerwie obrona zgłupiała. Evra chciał z tym wybiec i liczył, że się dłużej utrzyma przy piłce niż jeśli ją po prostu wybijemy i zaraz wróci w nasze pole karne. Ale ruszać przeciwko dwóm, zostawiać niebronioną flankę, po zagraniu z której kilkanaście minut wcześniej straciliśmy bramkę... Allegri mógł go albo zdjąć, bo czego się można po prawie 35-letnim bocznym obrońcy w końcówce meczu spodziewać, albo dać mu wsparcie, bo bez niego Evra zostawał sam przeciwko dwóm. Ani Ribery, ani Bernat nie byli nawet w połowie takim zagrożeniem w środę, jak prawe skrzydło FCB.
No niestety, popełnione błędy wskazują, że Allegri ciągle się dopiero uczy jako trener, oby nauka nie poszła w las i oby zmotywował teraz chłopaków na Torino, bo teraz grunt to przedłużyć rekord Gigiego i naszą serię bez porażki w lidze. Dublet rok temu, dublet w tym roku, nie mam nic przeciwko, Barca, Bayern, do trzech razy sztuka i Gigi jeszcze ten puchar podniesie, oby prowadzony przez mądrzejszego o tę porażkę Maxa.
gucio_juve pisze:Ogłoszenie nowej umowy dla Allegriego na początku przyszłego tygodnia. Kontrakt na 3 lata (do czerwca 2019) i zarobki rzędu 5 milionów € za sezon.

Ale co zastanawiające: w 2009 Bayern kopnął nam cztery gole w dwumeczu, w 2013 - też cztery, teraz sześć. Cieszy że zamiast słownie jednego gola Treze zdobytego przez nas łącznie w tamtych czterech meczach za Ferrary i Conte, teraz Bayernowi kopnęliśmy w dwumeczu cztery, a każdego zdobył inny piłkarz, dwaj pomocnicy, skrzydłowy, napastnik, ale martwi regres defensywy, bo tym mieliśmy przecież przesądzić losy spotkania, skuteczna obrona plus coś ekstra w wykonaniu Pogby, Cuadrado czy Moraty z przodu. Coś ekstra było, ale obrona w pierwszej połowie 23 lutego i w końcówce w środe... szkoda mówić. Allegriego winię za to, że nasi obrońcy przy grze czwórką byli za bardzo rozciągnięci i zdominowani liczebnie: ale przy wszystkich sześciu bramkach czy to Evra, czy Bonucci czy Barzagli mogli zachować się lepiej, bo razi jak typowe były bramki Bawarczyków w tym dwumeczu - na pewno Allegri puścił chłopakom ich mecze?
- piłka "magicznym sposobem" jak w dziesiątkach innych spotkań spada pod nogi Muellera - nikt go na środku pola karnego nie pilnuje
- zejście Robbena do środka i strzał z lewej nogi, akcja firmowa Holendra - Barzagli nie nadąża i czeka co Arjen zrobi, bo przecież nie wiadomo
- dośrodkowanie Costy na głowe Lewego - obydwaj niepilnowani
- dośrodkowanie Comana na głowe Muellera - obydwaj niepilnowani, Coman miał kilometr wolnej przestrzeni
- Thiago wbiega do środka, Muellera nikt nie naciska, obrońca stoi i się przygląda, klepka jak z boiska treningowego w dogrywce
- kontra Comana w czym jest najlepszy, nasza lewa strona pusta
Wojtek1207 pisze:Zmianę Moraty postrzegam trochę inaczej. Chłopak ewidentnie był zmęczony, kiedy nie mieliśmy piłki praktycznie odpuszczał atakowanie rywali, więc moim zdaniem trzeba go było zdjąć. Mandżu może i się cofał, ale parę razy po naszych wybiciach ładnie gasił piłkę (on albo Pogba) i mieliśmy chwilę na pogranie piłką. Ale wtedy graliśmy kupę, np. Sturaro i jego straty.
Zmęczenie swoją drogą, ale wszyscy byli już zmęczeni, a nie wszyscy umieli w tamten wieczór mijać Bawarczyków jak slalomowe tyczki :roll: i to niejeden raz. Dla mnie ta zmiana to był kluczowy błąd Maxa, obok trzymania Evry do końca na boisku. W drugiej połowie, mimo, że spadło nasze tempo, to Morata grał nadal mecz życia, co prawda zawiodło wykończenie i nie umiał postawić kropki nad "i", ale bez niego nasza ofensywa była bezproduktywna i bezzębna, a my niezdolni do skontrowania odkrytego Bayernu. Jak słusznie napisał Maly o momentach naszej najlepszej gry na przestrzeni całego dwumeczu:
Maly pisze:dziwnym trafem pokrywa się to z chwilami gdy na boisku był Morata ;]

W środe w 56. minucie Alvaro miał na nodze piłkę meczową, błąd - fatalny wślizg - Alaby i po kontrze Hiszpan mógl pokonać Neuera jak chciał, a podał mu piłkę. Ale to i Lewy, Mueller, każdy takie okazje marnuje, nawet najlepsi, więc bym tego na brak sił nie zrzucał, raczej zawiódł instynkt strzelecki Alvaro w tym momencie, zresztą minute później to samo: Morata drybluje jak natchniony, gra jak natchniony, kolejny slalom w polu karnym Bayernu i posyła piłkę nad poprzeczką :roll: On nam ciągnął w środę te ataki, wybiegał do piłki przy pierwszym golu, wypracował drugiego, strzelił niesłusznie (chociaż trudna sytuacja do oceny dla liniowego i nie ma co psów na nim wieszać) nieuznanego trzeciego i był bliski kopnięcia kolejnego po indywidualnych akcjach... Max, jak piłkarz gra jak natchniony, to się go nie zdejmuje. Dopóki grał, to był jego mecz. Nazwałem
w niedzielę Pepa Tinkermanem, a to Allegri koniec końców solidnie przekombinował i niestety się pospieszył, co zostaje podsumować słowami squintera:
squinter pisze:Gdyby nasz trener wstrzymał się ze zmianami kilka minut, do momentu bramki Lewego pewnie zareagowałby inaczej i wszystko mogło potoczyć się w odmienny sposób. Ale to już niestety tylko gdybanie.