Mecz bez większej historii. Wygraliśmy bez większego trudu, choć Genoa powinna stracić jeszcze ze dwa gole, ale prócz wyniku cieszy to, czego brakowało od początku sezonu - głód zwycięstwa i walka, walka, walka o każdy centymetr murawy.
Aż chciało się patrzeć jak Vidal gryzł trawę, każdy zawodnik po stracie momentalnie chciał odzyskać piłkę. Może momentami brakowało spokoju, ale po ciężkich ostatnich tygodniach

dla chłopaków.
Wierzę, że nastąpi teraz zwrot i wrócimy na właściwy tor. Mieliśmy zimny, w sumie lodowaty prysznic, ale otrząsnęliśmy się.
Zaczynając od tyłu:
Buffon: nie miał wiele pracy, ale gdy zaszła potrzeba - bez zarzutu, dobrze, że wyszedł zamiast Storariego. Potrzeba mu zaufania.
Defensywa: I tu mam najwięcej zarzutów. Niby na zero z tyłu, ale cholernie niestabilnie gramy w destrukcji. Na tle tak słabego przeciwnika za dużo strat, stanowczo :doh: Wyprowadzanie piłki i dogrania wprost pod nogi rywala przez duet B - B momentami doprowadzały mnie do furii. Litości. Taka Genoa nie wykorzystała prezentów, ale Napoli, Real czy Roma, która jest na fali ( albo ten zespół zagra taki sezon jak Juve w pierwszym za ery Conte, albo zmiękną wkrótce. Skłaniam się ku temu drugiemu ) chętnie przyjmą taką niespodziankę.
Pomoc: Jak już wyżej pisałem brawo dla Vidala, świetny dzisiaj Kwadwo i Pirlo, trochę słabiej Pogba, ale i tak bez zarzutów większych. Coś mi się wydaje, że Markiz musi solidnie powalczyć o pierwszy skład.
Napastnicy: Fajnie wygląda duet Tevez - Llorente. Dla mnie wystarczy jeśli Carlos strzeli 15 bramek i będzie tak pożytecznym, walecznym graczem jak dzisiaj, choć stać go na dużo więcej. Hiszpan dobrze się zastawia, widać, że co raz lepiej rozumie się z Tevezem, ale martwi mnie trochę to, że zbyt często traci piłkę zaraz po przyjęciu. Zawodnikowi tej klasy nie powinna futbolówka tak odskakiwać.
I właśnie na koniec à propos klasy. Nie mogę patrzeć na De Ceglie. Nie rozumiem, jak ktoś tak słaby w ogóle wchodzi na boisko. Jakim cudem ten gość jeszcze u nas kopie, bo grą tego nie nazwę.
Chłop od momentu swojego wejścia zachowywał się jak trampkarz - klapki na oczy, głowa na dół i bezmyślne szarże. Chyba na długo zapamiętam jego strzał, gdy od połowy boiska było pewne, że nie dogra do nikogo tylko "na chamca" walnie bezmyślnie w kierunku bramki rywala. I jeszcze gra z 11... :doh:
Forza Juve i obyśmy już teraz byli na fali wznoszącej.
