Juve Master pisze:Ja nadal nie widzę w zajęciu takiego, a nie innego stanowiska symptomów żadnego nacisku politycznego. Mógłbym się śmiało z Tobą zgodzić, gdyby Belgia wystosowała ewidentną groźbę o całkowitym zerwaniu stosunków dyplomatycznych, o ile Watykan nie zmieni w tej kwestii zdania. Tak się jednak nie stało. Nota protestacyjna, a nacisk (groźba), to 2 odmienne kategorie.
Trzeba wziąźć pod uwagę fakt, że język dyplomacji jest inny. Znane powiedzenie mówi, że: "Dyplomata to taki człowiek, który dwa razy się zastanowi, zanim
nic nie powie." W takim przypadku sama sugestia możliwości wycofonia ambasadora jest bardzo wymowna. Zresztą dyplomacja jest raczej sztuką polubownego i cichego rozwiązywania sporów, a nie otwierania nowych konfliktów. Moim zdaniem dziwne jest także to, że taki protest wystosowało państwo, którego ta wypowiedź w żaden bezpośredni sposób nie dotyczy. Dlaczego nie protestują państwa afrykańskie, do których odnosi się ta wypowiedź papieża? Chyba, że prostestują, tylko, że media o tym nie poinformowały?
Juve Master pisze:Jeżeli w rzeczywistości by do tego doszło, byłby to wyraźny nacisk.
Czy Belgia zerwała stosunki z Watykanem odwołując ambasadora ? Sam sobie odpowiedz i zechciej zwrócić uwagę na różnicę.
Ależ ja zwróciłem na to uwagę. Przecież w opisie tej hipotetycznej sytuacji napisałem: (...)grozi odwołaniem swojego ambasadora(...), a nie odwołuje swojego ambasadora. W wiadomości było napisane:
"Proponowano odwołanie ambasadora Belgii w Watykanie i wezwanie do MSZ nuncjusza apostolskiego w celu wręczenia noty protestacyjnej.". W języku dyplomacji taka sugestia jest bardzo wymowna.
Juve Master pisze:Oczywiście, że nie. Jasne, że to kwestia sumienia. Nikt nie wymaga od papieża tego, aby zaczął zmieniać dekalog, bo ludziom nie podoba się już 10 przykazań... Jednakże zajęcie mniej radykalno-ortodoksyjno-ultrakonserwatywnego stanowiska w sprawie gumek nie jest niczym złym. Rozumiem do pewnego stopnia argumenty KK, aczkolwiek są one zupełne oderwane od rzeczywistości, zwłaszcza tej afrykańskiej.
W twojej opinii stanowisko Kościoła jest "radykalno-ortodoksyjni-ultrakonserwatywne", to jak w takim razie nazwać lefebrystów? Oni wypowiedzieli swego czasu posłuszeństwo papieżowi, ponieważ Kościół stał się w ich mniemaniu zbyt liberalny! Papież musi brać pod uwagę fakt, iż zmiany doktryny mogłyby spowodować kolejną schizmę, która mogłaby zagrozić istnieniu Kościoła.
Zmienianie dekalogu przez papieża, to by była dopiero herezja wszechczasów, jakby przykazania dane przez Boga, zaczął zmieniać człowiek

.
Jeszcze raz podkreślam, Kościół jest dobrowolną wspólnotą ludzi, którzy będąc Jego członkami, godzą się z własnej woli na przestrzeganie przykazań. Co więcej, nawet jak ich nie przestrzegają, to nie są automatycznie wyrzucani poza obręb wspólnoty kościelnej, zawsze jest możliwość powrotu i sakrament spowiedzi. Dlatego ja absolutnie nie wiedzę potrzeby zmiany tych zasad. Zdaję sobie sprawę z tego, że zakaz stosowania sztucznej antykoncepcji jest powszechnie łamany, co więcej powiem nawet, że ja też nie widzę w antykoncepcji jakiegoś szczególnego zła, bo ona nie zabija dzieci, tylko zabepiecza przed zajściem w ciążę. Kościołowi chodzi raczej o to, aby uniknąć właśnie traktowania seksu jako najzwyklejszej w świecie rozrywki.
Kościół nie potępia przecież metod naturalnych, które też przecież są dosyć skuteczne, tylko że wymagają większego wysiłku i regularności, która jest możliwa w stałym związku, jakim jest małżeństwo.
Tutaj jest porównanie skuteczności metod naturalnych i sztucznej antykoncepcji. Zwróć uwagę, że przy metodzie objawowo-termicznej zawodność wynosi od 1 do 4 poczęć na 100 kobiet, a przy prezerwatywie 3. Niewielka różnica, prawda? Oczywiście skuteczność pigułek jest o wiele większa, ale one nie chronią przed chorobami.
Wniosek jest taki, że Kościołowi zależy na promowaniu trwałości związków, czystości przedmałżeńskiej i wierności. Tutaj nie chodzi o to, żeby ludzie nie czerpali przyjemności z seksu, tylko, żeby ta przyjemność była połączona z uczuciem i odpowiedzialnością za żonę lub męża.
Juve Master pisze:Nie uogólniaj. To, że w `90s był taki przypadek w policji stanowej, to nie oznacza, że wszędzie stosowane są ulgi dla `innych`.
Wiemy, bo ktoś przeprowadził badania na ten temat, chociaż jest on niepopularny. Kwestia wolności naukowej jest oddzielnym zagadnieniem. Tutaj tylko wspomnę o sprawie odkrywcy DNA Jamesie Watsonie, który został napiętnowany za wypowiedź:
"Polityka społeczna w tej kwestii [Afryki-przyp. mój] opiera się na przekonaniu, iż przedstawiciele rasy czarnej dorównują inteligencją przedstawicielom rasy białej. Tymczasem badania pokazują, że jest inaczej." Nie podjęto nawet tego tematu, bo jest on kontrowersyjny. Watsona z automatu okrzyknięto rasistą. Chociaż przeprowadzenie rzetelnego badania byłoby niezwykle interesujące, ale nie robi się tego z obawy przed rezultatami. Niesłusznie, przecież mogłyby one dowieść, że Watson nie ma racji.
Kolejnym naukowym tematem tabu jest globalne ocieplenie. Naukowcy odnoszący się sceptycznie do tezy o wpływie człowieka na wzrost temperatury mają spore problemy z przebiciem się z wynikami swoich badań do opinii publicznej. Problem ten został poruszony w książce prezydenta Czech Vaclava Klausa (profesora ekonomii

) pod tytułem
"Błękitna planeta w zielonych okowach", która miałem przyjemność przeczytać, a także uczestniczyć w wykładzie prof. Klausa. Jeżeli znajdę trochę czasu to postaram się przedstawić tezy w niej zawarte, a także odszukać link do wywiadu z pewnym naukowcem, który wypowiedział się na temat problemów z finansowaniem tego typu badań.
Juve Master pisze:O drogi Panie, nie oczekuj ode mnie, że w ciągu paru dni wymaluję Ci na forum `odpowiednie` kroki, służące walce z dyskryminacją . Jednakże z pewnością takie kroki istnieją.
Wielu próbuje je wymyślić, a uczenie się na ich błędach sporo kosztuje.
Juve Master pisze:Przełknąłbym to ze smakiem, gdyby to była formuła/stały trend podparty statystykami... A tak to pozwól, że nie przełknę..
Gospodarka ma to do siebie, że nie da się jej zamknąć w żadnym modelu matematycznym. Próbowano to zrobić w ZSRR, w komunistycznych Chinach, w Koreii Północnej i wielu innych krajach, także w PRL. Żaden komputer nie jest do dzisiaj w stanie przetworzyć tak wielkiej porcji informacji jaką przetwarza samoistnie wolny rynek. Dlatego należy po prostu pozwolić mu działać. W PRL np. obliczone, że
statystyczny Polak zużywa 7 rolek papieru toaletowego w ciągu roku, nie trzeba więc produkować go więcej niż, w przybliżeniu 7*[liczba ludności]. Sam chyba wiesz jaki był tego efekt

.
Juve Master pisze:Super, ale nadal spoglądasz na dyskryminację tylko przez pryzmat ekonomii.
Ekonomia między innymi bada, w jaki sposób ludzie alokują swoje ograniczone zasoby (także zasób pracy) i jakie z tego osiągają efekty. Dla wyjaśnienia, pisząc zasób pracy mam na myśli coś w rodzaju roboczogodziny, a nie ludzi, żebyś nie pomyślał, że traktuję człowieka przedmiotowo

.
Juve Maset pisze:Wchodzimy w gdybanie, psychologię, socjologię etc. A nie jest to wg Ciebie możliwe ?
Możliwe-tak. Prawdopodobne-niezwykle mało.
Juve Master pisze:Czy według Ciebie różnica w pensji wypływa tylko z ryzyka związanego z zatrudnieniem kobiety polegającym na potencjalnej ciąży ?
Nie tylko, ale z pewnością ten czynnik ma istotne znaczenie.
Czasochłonne jest to pisanie

.