Zdałem dzisiaj

2 podejście

Ale łatwo nie było.
Czekałem około 3,5 godziny, za nim mnie poproszono na stanowisko egzaminacyjne :> Trafiłem na blondyne 45+ lat, podobno straszna ******...
No i faktycznie, zaczęła mnie tyrać juz na placu :PP
"To pana 2 podejście? Wie pan, że nie będzie wcale łatwiej?"
Niby nic wielkiego, ale jak człowiek jest zestresowany, to nie za bardzo to pociesza
Jak wyjechalismy na maisto było podobnie. Jade około 45km/h a ona:
"Czy widział pan ograniczenie do 40 km?"
"Eeee... nie?"
"To czemu pan jedzie tak wolno, trzeba 50 na godiznę"
" Ale jade 45..."
" A czy widział pan ograniczenie do 45?"
potem na jednokierunkowej skrecam w lewo, wiec powinienem do lewego kraweznika podjechac, a stanałem tak 1 m od. Spokojnie po prawej stronie miescił sie samochód. Ale ona:
"Mam wyjśc z miarka i sprawdzić czy stoi pan przy krawężniku?"
"Eee... no stoje przy"
"Pan ma stać bliżej"
No dobra, niby racja ale moim zdaniem to było czepianie sie. Jedziemy dalej i parkujemy skosnie. Wybrała mi miejsce między 2 samochodami, przy czym jeden z nich stał kołami na linii.
Stanąłem, między samochodami, ale logiczne, że bliżej 1 linii, a dalej od 2.
"Mam wyjść zmierzyć odległości od linii?"
"Ale te auta krzywo stoją!"
"Tam ma pan 40 cm, atu 10 cm od linii. Kontynuujuemy manewr"
"Eee...? Znaczy mam zrobic korekte?"
"A uważa pan że powinien zrobić?"
" Nie nie, "
"To kontyuujemy"
"Znaczy sie mam wyjechać?"
"Kontynuować."
No to wyjechałem i o to jej chodziło i mi zaliczyła. Ale wg. mnie manewr się ZAKOŃCZYŁ w momencie zaparkowania. Więc co tu kontynuuować?
Aha i jeszcze 1 sprawa:
Często na bocznych uliczkach stały zaparkowane samochody. Więc je omijając trzeba dac lewy, a potem powrotny kierunkowskaz. I ja dawałem tylko 2-3 "pyknięcia".
"Ma pan zamiar włączać ten kierunkowskaz?"
"No właczyłem..."
"Pan tylko pyknął. Pan ma włączyć, to juz pana 4 błąd"
wybaczcie że tak nieskładnie, ale jestem po kilku piwach :oops: