Trzymałem dziś kciuki za piłkarzami, których grę uwielbiam- wszyscy trzej na niebiesko, kręgosłup Chelsea Terry- Essien- Drogba, do których odnoszę się zwykle obserwując grę naszego odpowiednio Kielona, Sissoko i Trezegola. Jestem rozczarowany tragicznym poziomem sędziowania, dawno nie widziałem tak fatalnej postawy arbitra w meczu o podobnie wysoką stawkę.
white_wolv pisze:Szkoda ze geniusz Hiddinka przegrywa w ostatniej minucie z nic nie grajaca dzisiaj Barcelona.
Z całym szacunkiem dla Holendra, przy zaledwie jednobramkowym prowadzeniu i przewadze jednego piłkarza mógł spokojnie spróbować dobić leżącego i wprowadzić bardziej ofensywnego zawodnika na boisko niż Belletti, który z celnością miał dziś zdecydowanie na bakier. Moim zdaniem wspomniany "geniusz" przegiął z bronieniem najskromniejszego możliwego prowadzenia i dlatego jeden jedyny godny uwagi zryw Barcelony dał jej awans. Hiddink przegrał na własne życzenie, uparcie murując, przeszkadzając i dokładając (zejście Drogby) kolejne cegły, które jednym celnym kopnięciem rozbił Iniesta. To wystarczyło, bo Chelsea za słabo uwierzyła w swój własny ofensywny potencjał, zapewne przez hamujące wytyczne Holendra, by odnieść dziś wyższe, dające pewny awans zwycięstwo. Z Barceloną osłabioną, niepewną i nieskuteczną można było spróbować zagrać otwarcie zamiast uciekać na własną połowę i liczyć na kontry.
Kiedy Anelka czy Drogba biegli sami z piłką w polu karnym, było dla mnie jasne, że Hiddink układając taktyczne zalecenia dla swoich piłkarzy bardzo liczył na spryt napastników, trochę cwaniactwa+ upadek w szesnastce i wywalczenie rzutu karnego, a to przecież jest zawsze loteria- spodziewałem się po nim czegoś ambitniejszego niż naciskanie stoperów Barcy i posyłanie samotnego snajpera, by ten dał się sfaulować. Widziałem dziś za wiele kunktatorstwa, a za mało futbolu w podejściu The Blues do rewanżowego, półfinałowego spotkania, dlatego w perspektywie finału wcale nie martwi mnie odpadnięcie podziwianego przeze mnie tria "gladiatorów"- jeśli tak miałby wyglądać pojedynek w Rzymie, 120 minut oczekiwania na konkurs jedenastek, to ja dziękuję bardzo... A ile warte jest liczenie na sędziego i bronienie wyniku przy jednobramkowym tylko prowadzeniu, wszyscy dziś widzieli.