SKAr7 pisze:Alfa i Omega pisze:
Niet. Z kreatywnością z przodu wszystko było okej - Vucinić nieźle się z tego wywiązywał. Kłopot leżał gdzie indziej - Matri i Quaglia maścili masę sytuacji, więc wolałbym kogoś, kto wykorzystałby jedną sytuację niż kogoś, kto stworzyłby jeszcze więcej sytuacji, które Ci dwaj panowie mogliby schrzanić.
Kompletnie się nie zgadzam. Vucinić się z tego wywiązywał, ale grał w kratkę. I kiedy on nie miał dnia, to brakowało nam kogoś drugiego kto partnerowałby w rozegraniu Pirlo, tylko że z przodu.
(...)
Też nie twierdzę, że powinniśmy koniecznie tutaj poświecić nasze środki na Topka. Ale pisanie, że Vucinić rozwiązuje problemy z pomysłem na grę to pomyłka.
Oczywiście, że grał w kratkę i oczywiście, że - pomimo mojej wielkiej sympatii do brodacza - tych problemów nie rozwiązuje, ale...
W Sebastiana Giovinco można wierzyć lub nie, lecz sprowadzony został zapewne z myślą taką, że gdy Mirkowi nie idzie, do rozruszania przodu będzie on

No, chyba że biedaka opylą gdzieś dalej znowu.
SKAr7 pisze:Skuteczność była pewnym problemem, ale zauważ, że niemal bez wyjątku mecze gdzie maściliśmy milion setek- i tak wygrywaliśmy. Wyjątkiem jest mecz z Genuą, gdzie mimo wszystko powinniśmy dostać te 2-3 karne i zabrano nam prawidłowo strzeloną bramkę.
Popatrz na nasze dwie najgorsze serie- 4 z 5 zremisowanych meczów na początku sezonu, a potem 6 z 7 zremisowanych w marcu. W sumie 10 z 15 naszych remisów poszło w tych meczach i naprawdę uważasz, że zabrakło w nich skuteczności? Z Parmą 0:0? W obu meczach Z Bolognią, w obu z Chievo? Ze Sieną 0:0?
Wiesz, zawsze w cyklu 38 spotkań zdarzy się kilka, gdzie po prostu choćby nie wiem co - nie idzie. My również takie mieliśmy. Za czasów Capello, czy nawet poniekąd Ranieriego zdarzało nam się je wygrywać fuksiarsko 1:0 (w tym sezonie... nie przypominam sobie prawdę mówiąc takiego meczu. O takim scenariuszu), gdzie walimy głową w mur, nagle z nikąd wyrasta Ibra/Trez/DelPier i huka gola. W 2011/12 natomiast zewsząd wyrasta Matri przed bramkarzem i huka w trybuny/zastawia się tyłem i oddaje słaby strzał/traci piłkę, etc. Czy my naprawdę
w każdym z tych 10 spotkań o których mówisz nie mieliśmy przynajmniej jednej (albo chociaż pół, największym kozakom i to wystarczy) okazji na gola? Oczywiście, że mieliśmy. Tylko kto miał je wykorzystać, skoro pomocnik z zadaniami defensywnymi ma jednego gola mniej niż nasz największy goleador?
Po prostu uważam, że skuteczność to był dla nas znacznie większy problem niż samo dochodzenie do sytuacji. Potencjalnych techników mamy, potencjalnego cyngla niezbyt.