Dionizos pisze:Madmo daj sobie spokój. Ten chłopczyk nie różni się niczym od kilograma marchewki, co udowodnił w wielu tematach. Po co tracisz na niego czas?
Jaka ulga, że ty już dałeś sobie spokój. Wiesz co nas różni? Ja jestem jak kilogram marchewki...ty jesteś jak "meter" buraków.
Przede wszystkim. Nie wierzę w dobroć ludzi. Nie mogę. Nie pisz madmo o przeszłości, szczególnie takiej, w której wartości obecnie wyśmiewane, były stawiane na najwyższym miejscu, czyli: Bóg, wiara, zbawienie, asceza.
Chociaż nazywamy Średniowiecze "Ciemnymi Wiekami", gdzie człowiek był niczym, dosłownym marnym prochem, tak teraz, jako ludzie "oświeceni", "humaniści", nie potrafimy żyć lepiej niż ci ociemniali i "brudni" pachołkowie.
Teraz powołując się na Boga, na Jezusa Chrystusa, narażasz się, nie na bezwzględne posłuszeństwo, ale na drwiny. Skoro autorytet Stwórcy jest nic wart, to z kogo zdaniem możemy się liczyć?
Przede wszystkim
madmo, wydaje mi się, że nasza rozmowa ma formę naskakiwania na siebie, krzyczenia w obie strony - to nie jest dobre w komunikacji, muszę sprecyzować swój przekaz, bo chyba nie był zbyt zrozumiały.
Nie mam jednoznacznego stanowiska względem kary śmierci. Nie jestem obrońcą zbrodniarzy, widzę cierpienie ofiar. Jako chrześcijanin, który za wzór ma Jezusa Chrystusa, staram się czerpań z niego przykład. Jezus mówił:
Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień.
Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego.
Przykazanie Miłości...największe i najważniejsze, którego podstawą jest miłość i szacunek, obecnie jest nic warte. W wielu kręgach, nie ważne, czy lewaków, konserwatystów czy grupach nieokreślonych ideologicznie.
To odejście od pewnych wartości doprowadza nas do największych tragedii. Wszystkie reżimy totalitarne były ideologiami zła, które odeszły od pewnych podstawowych wartości, nie piszę już chrześcijańskich, bo to coś więcej, ale wartości właściwego życia społecznego.
Zbrodnia to także twór ideologi zła. Pomijając wszelkie kwestię, za które nie powinno się karać śmiercią (czyli działanie pod wpływem kogoś/czegoś, samoobrona, nieszczęśliwe wypadki itp.), morderca, który działa z premedytacją i w pełni świadomie przeżywa swoje osobiste przeobrażenie pod wpływem czegoś/kogoś, co wiąże się z przewartościowaniem i pewnymi działaniami. Jednak o psychologii nikt tutaj czytać nie chce - ok.
Koniec bełkotu.
Kara śmierci jest nieodwracalna. Jest to najwyższy wymiar kary i powinien być stosowany jedynie w najwyższej wadze przestępstw. Przede wszystkim, jedyne, co mogę zaakceptować to recydywa. Jeśli ktoś popełnia raz w życiu błąd to zawsze powinien dostać 2 szansę. Wiem, teraz się odezwą ci, którzy przytoczą mi masę przypadków, gdzie morderca/gwałciciel/pedofil, zaraz po wyjściu (lub nawet zwolnieniu), powtarza swoją zbrodnię, często na dużą większą skalę. Jednak, nigdy nie możemy być pewni tego co się stanie. Dlatego trzeba takich ludzi izolować na dłuższy czas, obserwować, badać - tego w więzieniach często nie ma. Skazany siedzi sobie te śmieszne 3 lata za kratami, zamknięty w rzeczywistości 4 ścian i kroi sobie w głowie obrazy zemsty lub daje wodzę swoim chorym zaburzeniom psychicznym. Każdy wie, jaki jest poziom więziennictwa np. w Polsce. Stosuje się doraźne kary, ale nie ma przy nich mechanizmu resocjalizacji - jakie, więc, efekty mają być zamykania ludzi za kratami?
Ostatnio jakiś facet po pijaku wjechał w grupkę dorosłych i dzieci, co wg was powinno go czekać, kara śmierci?
A tragedia w Fort Hood, kara śmierci dla Araba?
Itp. sytuacje.
"Nie skazuję nikogo na śmierć, bo to już zrobił Bóg. Ja tylko wyznaczam termin".
Pycha przemawia przez tego sędziego. Wie lepiej niż Bóg. Niestety, wielu ludziom wydaję się podobnie. Dlatego, między innymi, jest tak źle, jak jest.
„Człowieku, zastanów się, do jak wysokiej godności podniósł cię Pan Bóg, bo stworzył cię i ukształtował według ciała na obraz umiłowanego Syna swego i na podobieństwo według ducha (por. Rdz 1,26). I wszystkie stworzenia, które są pod niebem, służą na swój sposób swemu Stwórcy, uznają Go i słuchają lepiej niż ty. I nawet złe duchy nie ukrzyżowały Go, lecz to ty wraz z nimi ukrzyżowałeś Go i krzyżujesz nadal przez upodobanie w wadach i grzechach” (Np. 5,1-3).
W odpowiedzi na tekst pana sędziego.
Żeby nie było, nie jestem żadnym nawiedzionym katolikiem. Nie jestem nawet, niestety, wg mnie dobrym chrześcijaninem. No, ale najważniejsze to mieć świadomość i się starać, prawda?

Jednak piszę teraz o Jezusie, bo cała dyskusja kary śmierci ma swoje źródło w pewnym fakcie. Tym faktem jest zapomnienie przez ludzi o tym, o czym Jezus trąbił przez całe swoje życie, ludzie zapomnieli o wzajemnym szacunku i miłości, czyli Najważniejszym Przykazaniu.
Dotyczy się to katów jak i często ofiar.
Nie mogę i nie potrafię się jednoznacznie określić.
Co do izolowania, więziennictwa. Jestem zdania, że sama kara pozbawienia wolności nic nie da. Tego typu działania mogą być skuteczne, ale potrzeba czegoś więcej, czyli powtórnego przystosowania dewianta do życia w społeczeństwie - jeśli się da. Jeśli się nie da...no cóż, są kary dożywocia.
Jednak! Skazańcy powinni pracować sami na siebie. Jeśli nie, to powinni przynajmniej pracować na społeczeństwo. Praca, izolacja i resocjalizacja - tak wg mnie powinny wyglądać kary dla przestępców.