Wiking pisze:Makiavel pisze:Wiking pisze:
Wypada skomentować to prosto:
Nie wziąłeś pod uwagę jednego, kluczowego faktu. Cytat pierwszy odnosi się do kwestii tego, czy Polska po 89 roku jest państwem należącym do obywateli czy, jak sugeruje Vimes, do jakiegoś układu zawartego przy Okrągłym Stole. Tu więc opinia obywateli jest sprawą kluczową. Dlatego system, w którym żyjemy, nazywa się demokracją.
Cytat drugi zaś odnosi się do tego czy ilość komentarzy na tym forum, które reprezentują inne zdanie od mojego jest dowodem na to, że nie mam racji. Tu mechanizm nie działa. To czy mam racje czy nie zależy od czynników obiektywnych. Fakt, że parę osób na tym forum nie pamięta, że była o czymś mowa lub, ewentualnie, nie miało czegoś na lekcji nie zmienia faktu, że dane treści były w podręcznikach już dawno temu i nie możemy mówić o jakieś zmianie, która teraz następuje, dzięki której nagle odkryto postać generała "Nila" i rotmistrza Pileckiego.
:roll:
Powtórzę jeden dość znaczący cytat, ponieważ jak widzę sam nie wiesz co mówisz:
Taką mam naturę i akurat nie uznaje demokracji w kwestii ustalania tego, co jest prawdą a co nie.
Jest to stwierdzenie o charakterze ogólnym nie odnoszące się w swojej istocie do dyskusji, lecz do Twojego bytu jako takiego.
W kolejnym cytacie natomiast stwierdzasz:
ale fakty są takie, że Polacy przemówili w ciągu ostatnich 25 lat wielokrotnie i przemawiają dalej. Przemawiają kupując częściej POLITYKĘ od tygodników z których czerpiesz swój światopogląd, kupując częściej GW od dzienników, których teorie kolportujesz, ufając bardziej Kwaśniewskiemu czy Komorowskiemu niż tym, co głoszą teorie o zmowie przy Okrągłym Stole.
Gdzie jednoznacznie stwierdzasz, że na podstawie preferowanej przez większość wizji rzeczywistości możemy orzec, jaka ona jest w istocie. I co więcej, że rzeczywistość jest tożsama z tą wizją.
Toż to brednie. Zaprzeczanie samemu sobie. I Twoje onanizowanie się faktem, iż jesteś doktorantem nic Ci nie pomoże; powiem więcej - jest w tym kontekście żałosne. W moim odczuciu osoba aspirująca do miana doktora powinna reprezentować dużo wyższy poziom argumentacji, a dużo niższy poziom lania wody.
Po pierwsze ja się nie onanizuje a doktoryzuje (przykro mi, że nie dostrzegasz różnicy) i jeśli komuś szwankuje argumentacja to Tobie, skoro piszesz takie rzeczy. Nie wiem kiedy ostatnio coś o fakcie doktoryzowania się pisałem.
Po wtóre w demokracji to ludzie decydują o tym jak wygląda ich państwo. Nie ma innego suwerena. Nie możesz stwierdzić, wbrew głosom społeczeństwa, że ich wola nie jest reprezentowana. To jest istota tego systemu. Skoro ludzie wolą tych, co głoszą ewolucję nie rewolucję to znaczy, że państwo funkcjonuje, mniej więcej, zgodnie z ich oczekiwaniami. Ludzie dokonują wyborów zgodnie ze swoimi preferencjami, mają takie prawo, ich wola jest respektowana więc wszystko działa.
Reasumując: w przypadku demokracji na podstawie tego, że preferowana przez większość wizja rzeczywistości determinuje kształt państwa orzeka się właśnie o tym, że demokracja jest demokracją. Innego, ważniejszego kryterium nie ma. Skoro większość Polaków uważa, że żyje w demokracji (demokracja z greckiego: władza ludu) i nie ma podstaw by sądzić, że Polacy nie widzą czym jest demokracja, to znaczy, że tak właśnie jest.
Demokrację w kwestii demokracji uznaję jak najbardziej.
@LordJuve Nigdzie nie napisałem o tym, że w Polsce była dekomunizacja. Zgadzam się z Tobą, że nasza demokracja była i jest nadal obciążona pewnymi zaszłościami z poprzedniego systemu. To nie zmienia faktu, że od 25 lat to Polacy wykuwają swój los. To jest istota owej "grubej linii" Mazowieckiego - mamy szereg obciążeń ale od tej chwili odpowiadamy za to co się w Polsce dzieje. Nie wiem czemu ciągle funkcjonuje ona jako "gruba kreska" darująca komuś jakieś winy.
Vimes mówimy o różnych sprawach. Przyczepiłeś się do terminu "częściowo wolne wybory". Ja zaś przedstawiłem Ci, że nie jest to wyrażenie pozbawione sensu. Wybory, które w części były wolne (do Senatu) a w części nie (do Sejmu) są częściowo wolne. Waga poszczególnych części jest sprawą inną. Oczywiście wiem, że tzw. "komuniści" nie spodziewali się sukcesu Solidarności, wręcz przeciwnie, obawiali się, w oparciu o swoje sondaże, że będzie klęska strony przeciwnej i świat uzna, że było oszustwo.
Druga część to znów jakiś przedruk z prawicowej prasy: "zmasowany atak medialny", "przemysł pogardy". Zupełnie jakby to media negocjowały z Beger podział łupów w jej pokoju, oskarżały Garlickiego o zabójstwo ustami Ziobry, itp.itd.. Ale mniejsza z tym.
Pytasz jaka różnica kto rządził? Zasadnicza, bo w takim układzie, jaki tu przedstawiasz, jaka była gwarancja, że po dojściu do władzy jedni nie zgnoją drugich? Poza tym władza to przywileje a one mają znaczenie. Celem polityki jest zdobycie i utrzymanie władzy. Założenie, że przez ponad 20 lat w Polsce trzyma się jakiś dżentelmeński układ, którego nawet nie potrafię opisać w sensowny sposób, który determinuje kto jest u władzy to czysty nonsens. Nonsens w którym jedna z dziennikarskich ikon tego niby-układu pokazuje taśmy z pijanym Kwaśniewskim, naczelna ikona dziennikarstwa niszczy politycznie połowę tego niby-układu publikacją w swoim dzienniku, wcześniej prezydent z jednego obozu niszczy premiera z drugiego obozu zarzutami o szpiegostwo. To się kompletnie nie trzyma kupy. Zresztą tak, mniej więcej, od początku lat 90. do pierwszych lat XXI wieku spór w mediach i w polityce był na linii lewica-prawica i dopiero po upadku SLD w łonie prawicy Kaczyńscy i spółka uświadomili sobie, że Okrągły Stół, w którym brali udział to była zdrada. To wszystko jest walka o władzę, chęć odróżnienia się. Nie udał się PO-PiS to trzeba było wymyślić coś nowego.
Czy nakład "Uwarzam Rze" nie zmienił się wraz z odejściem prawie całej załogi i potem pojawieniem się nowych tytułów skierowanych do tego samego czytelnika? Nie wiem też jakie media są zależne od rządu. Natomiast wiem, że media zależne od PiS i wszystkie tytuły "niepokorne" działają, robią marsze, mają nawet już swoją drugą, po Trwam, telewizję. Wiem też, że PO nie mianowała prezesem TVP Lisa, Durczoka, Michnika ani nikogo z "Polityki" a pamiętam, że za czasów PiS prezesem był Wildstein.
Komorowskiego nie przebiją przede wszystkim w jakości . W Twoim linku mowa jest o dwóch noblistach, laureacie Oscara, mistrzach olimpijskich, najlepszym piłkarzu w historii Polski, najlepszym polskim tenisiście w historii, najwybitniejszych polskich aktorach, reżyserach oraz poparciu żony Andersa i żony Kaczorowskiego, co pewnie rywala zabolało szczególnie. Penderecki też robi wrażenie :-)