Supersonic pisze:
A możesz podać jakieś fakty, a nie stwierdzenia "to oczywiste"?
Aktywna i bynajmniej nie bezinteresowna pomoc dla komunistów (czy jak kto woli republikanów) hiszpańskich podczas wojny domowej. Istnieje również teza, że ZSSR również przygotowywał się do agresji podczas wojny na Niemcy. Tyle, że Hitler ich ubiegł. No i argument bezpośredni i wybacz, że znowu powtórzę

oczywisty. Oni po prostu nas zaatakowali. Nikt im nie kazał, nie była to żadna próba uwolnienia narodów ukraińskich i białoruskich ale zwykła agresja.
Supersonic pisze:Ribb. - Mołotow był efektem zimnej kalkulacji: Niemcy na tacy dali L. Ł. E. i pół Polski - głupio było nie brać.
Nie no, wybacz, co to za argument. Cała wojna i polityka to efekt zimnej kalkulacji, nie można w ten sposób usprawiedliwiać okrucieństw i zwykłego napadu.
Supersonic pisze:W latach 30 tych w ZSRR panuje "komunizm wojenny", który charakteryzuje się odizolowaniem kraju od świata zewnętrznego.
Nonie bardzo, komunizm wojenny to nie lata 30, ale sam początek władzy bolszewii w Rosji. Poza tym ustrój lat 30 charakteryzował się istotnie odizolowaniem ale gospodarczym i można powiedzieć społecznym, nie oznaczało to, że nie będą się angażować w sprawy zagraniczne...
Supersonic pisze:Mieli tak dużo do zabicia u siebie, że przez kilka lat w ogóle nie istnieli na arenie międzynarodowej.
Które kilka lat ? Nie znam takiego okresu.
Supersonic pisze:Dlaczego w marcu Woroszyłow zaproponował podpisanie traktatu sojuszniczego z aliantami, na który de facto alianci się nie zgodzili? Po to żeby wywołać wojnę?
A wiesz, że w sierpniu 39 (nawet nie wiem czy nie w tym samym czasie co podpisywano Rib-Moł) w ZSRR siedziała zachodnia (bodaj brytyjska) delegacja mająca podpisać ze Stalinem poważny układ pokojowy (szczegółów nie pamiętam, nie chce mi się szukać, być może nawet antyniemiecki) w każdym razie 23 sierpnia to było zaksoczenie i pewien zwrot w polityce zagranicznej Stalina. Jakby nie chciał wojny podpisałby sobie pare świstków z Angolami i nie wiadomo czy wojna wybuchła by tak prędko.. Ale on jej chciał. Ze stratami się nie liczył, pragnął poszerzenia swych wpływów, czego zresztą dokonał.
PrzemoJuve pisze:
Gustaw Herling Grudziński szacuje liczbe zabitych we Wloszech na ok 300 osob.wiec nie kilka ale w najlepszym razie kilkaset.dla kogos moze kilkaset ofiar to nic,dla mnie to znaczna ilosc
Wiesz, takie porównywanie jest nieco trudne,do końca nie wiadomo do czego który historyk się odnosił, co brał pod uwagę itd. Ja właśnie mam przed sobą książkę pani Szelągowskiej gdzie pisze ona o dokładnie 10 ofiarach śmiertelnych, 4000 uwięzionych i ogólnie o stosunkowo małej restrykcyjności tego systemu. Z opozycją walczono głównie poprzez przymusowe deportacje, często po prostu na prowincje włoskie.
Co do opisu wojny abisyńskiej to cóż, oczywiście to straszne co tam się wyprawiało, ale nie wiem czy ofiary te zaliczyłbym do ofiar faszyzmu. To była wojna, jak wiele innych, najgorsze i tak było przed Europą. Przypomnę jeszcze, że Mussolini wstawił się kiedyś u Hitlera za nami sprzeciwiając się mordowaniu elit polskich przez nazistów.