Makiavel pisze:Chętnie zestawie Rostowskiego z Gilowską :-). Gilowska specjalizuje się w ekonomii rolnictwa, Jacek Rostowski jest ekspertem od makroekonomii po jednej z najlepszych szkół ekonomicznych na świecie.
Zacznę od tego, iż z ekonomii rolnictwa zrobiła doktorat. Ma jeszcze inne specjalizacje. Praca habilitacyjna Gilowskiej nosi tytuł „Proces reformowania systemu dochodów gmin w warunkach transformacji ustrojowej Polski”.
Ale uściślijmy problem, że porównanie tyczy się tego, jak rządziła Gilowska a jak Rostowski. Bo np. Gilowska opisywana jest następująco:
Link:
http://www.bankier.pl/forum/temat_w-200 ... 93160.html
Makiavel pisze:Gilowska wykładała na UMCS i KUL , Rostowski w LSE i UCL co, jako, że masz prawo się nie orientować w temacie, można porównać do tego, że Gilowska uczyła w wiejskiej podstawówce a Rostowski na uniwersytecie. Dalej: Gilowska przed objęciem stanowiska ministra finansów nie miała zawodowej styczności z tematem w praktyce.
No skoro tak ci wielce zależy na tytułach i funkcjach, to przypomnę fakt zasadniczy. Rostowski to magister ekonomii, Gilowska jest profesorem. Nie ma on nawet tytułu naukowego.
Makiavel pisze:Zasada ta zastosowana w Polsce poskutkowała tym, że nie pojawił się żaden nowy agent Tomek a sądy nie muszą rozliczać służb specjalnych z nielegalnych akcji. Nie ma pokrzywdzonych w tych akcjach, którzy domagają się zadośćuczynienia od państwa, czyli od nas, podatników. Dodam, że takie zadośćuczynienia, zarówno te po nielegalnych akcjach CBA, jak i te, które trzeba wypłacać ludziom z listy Macierewicza przekraczają czasem, jednostkowo, łączny koszt podróży prywatnym samochodem Sikorskiego i jego tłumaczeń.
Za to koszt kolejnych afer w wykonaniu PO kasuje wszystko. Były: afera Misiaka, afera hazardowa, afera informatyczna i można tak dalej ciągnąć. Na dodatek to jeszcze nie koniec:
Oto jedna z ostatnich:
http://niezalezna.pl/51236-interes-zyci ... no-szpital
Makiavel pisze:Zanim przejdziemy do szczegółowej analizy kilometrówki Sikorskiego to może porównajmy ją do kilometrówki innych posłów?
Nie, nie będziemy porównywać. Interesuje mnie tylko Sikorski, bo o nim dyskutujemy. Wiedziałem, że prędzej czy później w temacie o kiepskim klimacie w Ghanie padnie argument, który brzmi: „ale na Uralu…”.
Makiavel pisze:Za komentarz do kolejnego akapitu niech posłuży mi pytanie: od kiedy uznajesz Wprost za wyrocznię i czasopismo, które podaje samą prawdę i tylko prawdę?
A które czasopismo czy źródło informacji podaje samą prawdę? Biuletyn partyjny PO? Czy może codzienny sms, w którym wyłożone jest, co dziś platformersi mają mówić w mediach na dany temat? Jeśli WPROST jest nierzetelny, to wskaż mi proszę jego kłamstwa i manipulacje.
Makiavel pisze:
Odnośnie do przemówień Sikorskiego. Tak, słyszałem, że gdzieś tam po ściągnięciu tekstu angielskiego przemówienia, jako autor pojawia się Crawford. Jak słusznie zauważasz Crawford przeczy temu, żeby pisał przemówienia Sikorskiemu, zaś Sikorski raczej pisać umie, vide jego biografia. Dalej nie rozumiem rabanu i nie jestem przekonany czy Ty i większość ludzi komentujących to, także dziennikarzy, rozumie o co chodzi w całej sprawie. To są przemówienia, coś, co Sikorski parę dni po napisaniu wygłosi. To nie są tajne strategie polityki zagranicznej Polski, to nie jest wpływ na decyzję o takiej czy innej ścieżce polskiej dyplomacji. To jest wpływ na ujęcie myśli w słowa. Nie znam detali tej współpracy ale dalej nie widzę nic oburzającego. Nie zależnie od tego, czy Sikorski dawał Crawfordowi gotowy tekst przemówienia a ten go zmieniał tak, żeby był bardziej nośny i lepiej brzmiał, czy też Sikorski przedstawiał mu jakiś surowy tekst, główne tezy a Crowford przerabiał ten tekst na przemówienie w ostatecznym kształcie (tak rozumiem, że wygląda, mniej więcej, pisanie przemówień Obamy czy innych anglojęzycznych polityków) to dalej nie jest nic, czego nie stosuje się w dyplomacji.
W punktach:
1) Jak na dość zwykłe przemówienia suma jest mocno zawyżona.
2) Postanowiłem zrobić mały eksperyment i obliczyłem wielkość tego przemówienia:
http://www.tvn24.pl/polska-a-przyszlosc ... 356,s.html
Wyszło, że ma ono ok. 25 500 znaków. Daje to 14 stron obliczeniowych. 14 razy 60 złotych to koszt 840 złotych. Tak na korzyść Sikorskiego, bo mogłem wziąć stawkę 40 złotych za stronę.
Jednakże takimi sprawami powinna zajmować się biegła w języku angielskim Maja Rostowska, która właśnie w tym celu – taka jest wersja MSZ – została zatrudniona. Po co więc fatygować Crawforda?
3) W gabinecie Obamy takie przemówienia korygują fachowcy przez niego zatrudnieni. W gabinecie Sikorskiego też takich mamy (vide Maja Rostowska), więc skąd potrzeba konsultacji za ogromne pieniądze? Obama jakoś nie leci do byłego chińskiego dygnitarza, żeby mu napisał i sprawdził przemówienie na temat gospodarki Chin.
4) Makiavelu przetłumacz mi na język polski to zdanie: „(tak rozumiem, że wygląda, mniej więcej, pisanie przemówień Obamy czy innych anglojęzycznych polityków)”.
Makiavel pisze:
Przemówienie Sikorskiego z Berlina ma, jak teraz zerknąłem, 11 stron. To mnożąc kilkaset funtów za stronę razy jedenaście stron to spokojnie da nam to wynik w granicach 4 tys funtów. Przy obecnym kursie funta to będzie gdzieś 300 funtów za stronę czyli 3300 za tekst. 3,3 tys razy 5 z groszami i mamy średni koszt z Wprostu.
Vide moje obliczenia.
Makiavel pisze:Jest różnica między byciem krystalicznie czystym a byciem przeciętnie czystym, tzn. nie wyróżniającym się in minus, w danej kwestii. Z Sikorskiego próbuje się zrobić nie wiadomo kogo, jakiegoś oszusta i krętacza, który okrada podatników i daje zarobić kumplom. To jest nieprawda. Ale czy Sikorski zachowuje najwyższe standardy moralne, jest krystaliczny - nie, nie jest. Czy powinien spełniać takie standardy, być bez skazy - w idealnym świecie tak. Nie powinien płacić publiczną kasą za kolację z Rostowskim, szczególnie, że obaj są bardzo zamożni. Tu chodzi o zachowanie proporcji.
Rozbawiły mnie te kategorie. Dziękuję jednak, że zauważasz, iż Sikorski używa pieniędzy podatników, żeby się napić i najeść.
Makiavel pisze:"Razi mnie twoje lewackie prostactwo" faktycznie, posługujesz się bardzo dyplomatycznym językiem.
Kochany jeszcze raz: nie mierz innych swoją miarą. Prostactwo to według SJP tyle, co „ordynarność”. Nazywam rzeczy po imieniu. Jeśli ktoś stosuje wulgaryzmy, to jest prostakiem, czyli człowiekiem ordynarnym. Jeśli stosuje wyraz „d..a” czy nazywa kogoś „glutem”, to zachowuje się jak prostak. Nazwałem rzecz po imieniu, ktoś zachowuje się jak prostak, więc ja zarzucam mu prostactwo. Co innego, gdy mówi się do człowieka „pies cię …”, albo nazywa kogoś „bydłem”. Widzisz różnicę gatunkową, czy może mam ją rozrysować? Przy twoich ordynarnych tekstach jestem faktycznie dyplomatą.
Makiavel pisze:
Ale tu nie o Tobie dyskusja czy nie o mnie (ja przyznaje się, że w prywatnych rozmowach, przy piwie czy whisky używam dosadnego języka i skrótów myślowych bardzo dosadnych, gdy coś mnie wzburzy).
Jestem tak zafascynowany twoją osobą, iż muszę zapytać, jaką whisky lubisz?
Makiavel pisze:
Zgadzam się z Tobą, że Geremek czy Skubiszewski nie ujęliby danej myśli w takie słowa. Ale bądźmy poważni, to co rzutuje realnie na odbiór Sikorskiego za granicą to nie dobór słów a treść. Więc może faktycznie powinienem być precyzyjny: 100% polityków w prywatnych rozmowach wyraża podobne opinie z czego 90% także podobnym językiem.
Powiedz mi Makiavelu, skąd bierzesz te dane? A i ośmielę się zauważyć, że druga z nich jest mniejsza, ostatnio to było aż 100 procent.
Choć z drugiej strony, biorąc pod uwagę temat pracy naukowej Geremka to "robienie łaski" przez "l" było mu w pewien sposób bliskie ;-) Może będę miał kiedyś okazje pogadać o tym z sekretarzem prof. Geremka.
Koniecznie napisz nam o tym spotkaniu. Wszyscy jesteśmy ciekawi twórczości profesora.
Makiavel pisze:
Nie masz racji, nie jest bez znaczenia czy to rozmowa prywatna czy oficjalna. Tak długo, jak długo nie będą publicznie znane rozmowy prywatne ministrów amerykańskich, niemieckich, brytyjskich, francuskich, etc. tak długo to co mówi się oficjalnie a co jest prywatne to zasadnicza różnica. Sikorski nie skompromitowałby Polski, gdyby nie był podsłuchany, bo oficjalna jego działalność, czyli to z czego ma być rozliczany była bardzo wysoko ceniona, zresztą doceniana nie raz za granicą. To Sikorski wprowadził Polskę do pierwszej ligi w Europie.
Dobrze, to teraz wytłumacz mi, na czym polega to wprowadzenie Polski do pierwszej ligi. Dwa, wytłumacz mi, dlaczego nie dopuszczono rządu Kopacz do negocjacji z Rosją. Trzy, oto stanowisko Le Monde: „Polska zamierza polepszyć stosunki z Rosją, ale przeszkadza temu brak doświadczenia ministrów w nowym rządzie”.
Nie jest ważne, czy była to popijawa kolesi czy raut. Kompromitacja Radka jest faktem. Sikorski na domiar złego swymi tekstami o rozbiorze Ukrainy skompromitował sam siebie.
Tutaj tekst z Financial Times:
“Although Mr Sikorski is keeping his job as Speaker, his effective political defenestration has tarnished the diplomatic credentials of one of the most prominent EU voices arguing for a strong response to Russia’s actions in Ukraine, and comes amid suggestions that Warsaw’s once hawkish stance towards the conflict in the east of the country is softening”
Widać wyraźnie, co na Zachodzie myśli się o kompetencjach Sikorskiego.
A tutaj pokazali nam nasze miejsce:
Poland, however, was excluded from the talks in the summer, when Germany and France decided to shift to four-party talks, including the EU, the Organisation for Security and Co-operation in Europe, Russia and Ukraine
.
Link:
http://www.ft.com/cms/s/0/4f8b2a26-5a8a ... z3OJOO71yO
Możni tego świata wywalili rząd PO-PSL z negocjacji. No faktycznie pierwsza liga. Chyba, że jest jak w Anglii, pierwsza liga jest niżej niż Premiership
