: 06 stycznia 2015, 17:32
Podawano tez gdzies, ze cos około 50% tego co uzbieraja idzie na sprzęt... Swietny interes. Daj mi dyszke a ja z tego piątke rzuce na dzieciaki 
Czekaj, bo się zgubiłem. Teraz się wymaga, żeby w tym temacie streszczać cały program "Lysa"? Czy mogę poprzestać na zasadniczych punktach typu:Makiavel pisze:No i nie zanotowałeś, że najpierw Michnik zwrócił uwagę na błędy rządu, który negocjował w listopadzie, na ostatnią chwilę a dopiero potem, odwołując się do porównania ze strażakiem i gaszeniem pożaru, skrytykował lekarzy za to, że priorytetem dla nich nie jest leczenie?
Ryki i kwiki, że Hoffman nadużył pieniędzy podatnika, oczywiście Iwiński robiący to samo, był niewinny. Teraz podobnie, ważne, że jest z PO, to nie jest sprawa poważna. Gdyby podobny numer zrobił ktoś z prawicy, to lamentowałbyś niczym Koreańczycy po śmierci Kim Ir Sena.Makiavel pisze:Odnośnie do kilometrówki Sikorskiego to to nie jest sprawa niepoważna?
Sikorski w tym celu zatrudnił córkę Rostowskiego. Myślałem, że ona zna angielski biegle, tak twierdzili przynajmniej jej nowi pracodawcy?!Makiavel pisze:Albo te opłaty za korektę i edycję tekstów? Skoro Obama ma 6 facetów do pisania przemówień na etacie (tak, jak była mowa w programie) to czy faktycznie oburzające jest to, że Sikorski korzystał z takiej usługi?
Mistrzu, jesteś ekonomistą, więc weź mi oblicz, ile to w przeliczeniu na złotówki jest 4 tys. funtów? 1 funt to 5,49 zł. Teraz tę otrzymaną sumę przyrównaj do podanych 3-4 tys. złotych. To rzecz pierwsza. Rzecz druga, nie wiem skąd ta druga suma. Moja żona jest tłumaczką i właśnie zastanawia się, skąd się wzięła ta wycena. 1800 znaków to strona obliczeniowa, którą doskonale przygotowany filolog-tłumacz w Polsce przetłumaczy za sumy rzędu 30 – 60 złotych. Redakcja jest dużo tańsza. Tutaj koszty tłumaczeń w jednym z lepszych poznańskich biur: http://www.uzus.pl/cennik-tlumaczenia-pisemne-poznanMakiavel pisze: Nawet ta cena, o którą jest tyle krzyku, w przeliczeniu na funty to niespełna 4 tys funtów za tekst. Rozmawiałem z ludźmi publikującymi w anglojęzycznych czasopismach i niektóre z nich życzą sobie od obcokrajowców tekstu poświadczonego i zredagowanego przez native speakerów. Koszt takiej redakcji językowej wynosił ich czasem 3-4 tys. złotych a przecież nie dokonywał ich światowej sławy ekspert.
No tak, mamy do czynienia z krystalicznie czystym politykiem. Ja tobie winszuję.Makiavel pisze: Dla mnie sprawa jest jasna, rzucają w Sikorskiego kałem licząc, że coś się przylepi.
W świecie Adasia Jaruzelski jest bohaterem transformacji, niestety nie znam się na okulistyce i nie mogę stwierdzić, czy jego okulary nie są czasem za słabe na jego krótkowzroczność.Makiavel pisze: Ciekawsze jest to, jak skomentujesz zdanie Michnika o Sikorskim, w którym mówi o szacunku i uznaniu, jakim ten cieszy się na świecie.
Organizacje pożytku publicznego mają prawo do darmowej emisji swoich kampanii społecznych na antenie TVP. Fudacja WOŚP nie jest tutaj jakimś wyjątkiem.zahor pisze:A Ty badz laskaw napisac dwa slowa o czasie antenowym Owsiaka w TVP i kosztach jakie w zwiazku z tym ponosi.Makiavel pisze:To jeszcze podaj nam jak wygląda stosunek wydatków publicznych na zakup nowoczesnego sprzętu medycznego w stosunku do tego, co robi WOŚP.
Moje źródła (kilka niezależnych) niestety potwierdzają ten smutny obraz współczesnej nauki. Oczywiście to jest generalizacja i wiąże się z koniecznymi uproszczeniami. Są doktoranci/doktorzy, którym się powodzi, ale to wyjątki.Railis pisze: A tak z innej beczki, ostatnio wyszła kolejna Drama z wyborczej, czyli "Będąc młodą doktorką"
http://wyborcza.pl/magazyn/1,142467,172 ... ktorka.htm
Takie ataki to z biegiem czasu będzie codzienność, Francja,Wlk. Brytania, Holandia, Belgia czy kraje skandynawskie a nawet tuż za granicą w Niemczech. W Europie będzie gorąco, bo ludzie już zaczęli reagować, czego w mediach nie usłyszymy,że Niemcom czy Skandynawom przestaje się podobać taka sytuacja. Niestety ale ta religia terrorystyczna zaczyna powoli też się rozprzestrzeniać u nas. Historycznie to znowu wygląda kiepsko, wojujemy sobie szabelką z Rosją a nawet możemy nie zauważyć jak zachód stanie się państwem islamskim.LordJuve pisze:Moje źródła (kilka niezależnych) niestety potwierdzają ten smutny obraz współczesnej nauki. Oczywiście to jest generalizacja i wiąże się z koniecznymi uproszczeniami. Są doktoranci/doktorzy, którym się powodzi, ale to wyjątki.Railis pisze: A tak z innej beczki, ostatnio wyszła kolejna Drama z wyborczej, czyli "Będąc młodą doktorką"
http://wyborcza.pl/magazyn/1,142467,172 ... ktorka.htm
Z innej beczki:
http://wyborcza.pl/relacje/1,126862,172 ... tml?wall=1
Państwo Islamskie naśladuje czyny Mahometa. Islam będzie dla XXI wieku tym, czym dla XX wieku był nazizm. Trzeba być naprawdę ślepym, żeby tego nie widzieć. W długim okresie może się okazać, że Rosja będzie naszym sojusznikiem w walce z agresywnym islamem.Vimes pisze:W związku z dyskusją na temat islamu postanowiłem poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie, a jako, że znalazłem coś moim zdaniem isnteresującego, to się podzielę. W pierwszej kolejności chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o Mahomecie, w końcu to postać historyczna. W ten sposób trafiłem na artykuł: "Muhammad: The Warrior Prophet" i książkę: "Muhammad: Islam's first great general" autorstwa Richarda A. Gabriela.
Gabriel wykłada na Wydziale Historii i Wojskowości w kanadyjskim Royal Military College w Kingston. Prowadził zajęcia z historii i nauk politycznych w US Army War College, kierował także katedrą etyki w US Marine Corps University. Jest emerytowanym oficerem armii Stanów Zjednoczonych, autorem kilkudziesięciu książek oraz artykułów z zakresu historii, jak i historii wojskowości.
Pewnie zastanawiacie się, co ma hisotryk wojskowości do Mahometa. Ja też początkowo byłem nieco zdziwiony, ale jak pisze autor: "The idea of Muhammad as a military man will be new to many. Yet he was a truly great general. In the space of a single decade he fought eight major battles, led eighteen raids, and planned another thirty-eight military operations where others were in command but operating under his orders and strategic direction".
Gabriel stawia hipotezę, że gdyby nie ogromny talent militarny i polityczny samego Mahometa islam nie stałby się jedną z dominujących religii na świecie. Mahomet był wyjątkowo utalentowanym przywódcą wojskowym zdolnym do dowodzenia zarówno na poziomie strategicznym jak i operacyjnym. Zaczynał od małego partyzanckiego oddziału, który trudnił się napadami rabunkowymi na karawany i oazy, na bazie tego oddziału stworzył potężną armię: "The rapid growth of Muhammad's insurgent army is evident from the following figures. At the Battle of Badr (624 ce), Muhammad could only put 314 men in the field. Two years later at Second Badr, 1,500 Muslims took the field. By the 628 battle at Kheibar, the Muslim army had grown to 2,000 combatants. When Muhammad mounted his assault on Mecca (630) he did so with 10,000 men. And at the Battle of Hunayn a few months later the army numbered 12,000 men. Some sources record that Muhammad's expedition to Tabuk later the same year was composed of 30,000 men and 10,000 cavalry, but this is probably an exaggeration. What is evident from the figures, however, is that his insurgency grew very quickly in terms of its ability to recruit military manpower".
Sprawnie korzystał ze wszystkich narzędzi politycznych, gdy uznawał to za konieczne siał brutalny terror: "He used terrorism in two basic ways: First, he ensured discipline among his followers by making public examples of traitors and backsliders. In Muhammad's day the penalty for apostasy in Islam was death. He also ordered some of his political enemies assassinated, including poets and singers who had publicly ridiculed him. When his armies marched into Mecca, for example, Muhammad's suffah set about hunting down a list of old enemies marked for execution. Second, Muhammad used terrorism to strike fear in the hearts of his enemies on a large scale. In the case of the Jewish tribes of Medina, Muhammad seems to have ordered the death of the entire Beni Qaynuqa tribe and the selling of their women and children into slavery, though he was later talked out of it by the chief of one of his allies. On another occasion, again against a Jewish tribe of Medina, he ordered all the tribe's adult males, some nine hundred, beheaded in the city square, the women and children sold into slavery, and their property distributed among his Muslim followers".
Potrafił również wykorzystywać sympatie i antypatie lokalnych klanów do zawierania sojuszy. Za pomocą suto opłacanych poetów szerzył również własną propagandę: "Muhammad understood the role of propaganda and went to great lengths to make his message public and widely known. In a largely illiterate Arab society, the poet served as the major conveyor of political propaganda. Muhammad hired the best poets money could buy to sing his praises and denigrate his opponents".
Czas na konkluzję, w końcu nie chcę ciągnąć tego posta w nieskończoność, więc jak ktoś poczuł się zainteresowany to odsyłam do artykułu, bo jest naprawdę ciekawy. Książki nie czytałem, bo w pliku PDF znalazłem ją niejako przy okazji, być może jak będę miał czas to i na nią się skuszę. W każdym bądź razie odnoszę wrażenie, że dzisiejsi wyznawcy islamu chyba za bardzo pragną wzorować się na zachowaniu Mahometa, które może nie było niczym dziwnym parę wieków temu, ale nie przystaje do dzisiejszych czasów.
Tutaj wiele zależy od promotora i jego chęci oraz możliwości pomocy swojemu doktorantowi na starcie (np. włączenie go do grantu, niekoniecznie swojego), a przede wszystkim dyscypliny naukowej, którą sobie doktorant wybrał. W przytoczonym artykule nic nie wspomniano (przynajmniej ja nie zauważyłem po pobieżnym przeczytaniu) o uczelni i samym wydziale/kierunku. Ostatnio coraz więcej osób idzie na studia III stopnia, więc oczywistym jest, że nie wszyscy dostaną etat na uczelni. Jeśli ktoś robi doktorat np. z historii to gdzie może później pracować? W Muzeum? No może. Jednak zazwyczaj będzie uczył, albo na uczelni jeśli mu się poszczęści albo w szkole. Z pieniędzmi na badania to też różnie. Zazwyczaj są, ale niewystarczające, chyba że powstaje nowy wydział i jest dotowany. Myślę, że największe możliwości w pozyskiwaniu środków mają uczelnie techniczne, ponieważ mogą zaoferować konkretną usługę firmie. Wchodząc w konsorcjum z przemysłem, łatwiej wywalczyć pieniądze w ramach grantu, bo firma musi jakąś część pieniędzy wyłożyć (więc komisja wie, że badania nie są tylko dla wyciągnięcia kasy), z drugiej strony dla samej firmy też to jest korzystne bo np. połowa projektu jest finansowana ze środków unijnych. Generalnie pieniądze na uczelni (przynajmniej technicznej) można zarobić, jednak trzeba tutaj wykazywać dużo inicjatywy, pisać wnioski o granty, nawiązywać współprace z przemysłem, a nie tylko czekać na pieniądze ze statutu. Dużo oczywiście zależy od Twojego bezpośredniego przełożonego, bo wiadomo że wnioski poparte bogatym dorobkiem naukowym mają większe szanse na pozytywne rozpatrzenie.Railis pisze:A tak z innej beczki, ostatnio wyszła kolejna Drama z wyborczej, czyli "Będąc młodą doktorką"
http://wyborcza.pl/magazyn/1,142467,172 ... torka.html
Tutaj pytanie do ludzi związanych z kadrami uczelnianymi, ile jest w tym prawdy? Bo mi to trochę przypomina tekst, o absolwentce Neurobiologii, która przez 5 godzin musi szukać tańszego mleczka kokosowego.
A tak z innej beczki, ostatnio wyszła kolejna Drama z wyborczej, czyli "Będąc młodą doktorką"
http://wyborcza.pl/magazyn/1,142467,172 ... torka.html
Tutaj pytanie do ludzi związanych z kadrami uczelnianymi, ile jest w tym prawdy? Bo mi to trochę przypomina tekst, o absolwentce Neurobiologii, która przez 5 godzin musi szukać tańszego mleczka kokosowego.
Ta zasada, zastosowana w Chinach po wyparciu Japończyków, doprowadziła do tego, że zbrodniczy reżim Mao zaczęto nazywać dobrem.Makiavel pisze: Po wtóre Michnik wyraził tam zasadę, którą ja znam już od dawna i pochodzi z tekstu tego pana, który widnieje na zdjęciu pod moim nickiem "czasami jako dobro należy postrzegać mniejsze zło". To się zgadza.
Tak… Komorowski to taka dusza koncyliacyjna, że w czasach AWS był w ciągłym konflikcie z Romualdem Szeremietiewem. Twierdził, że w razie niepotwierdzenia się zarzutów wobec ówczesnego wiceministra, będzie skłonny ponieść konsekwencje i wycofa się honorowo z polityki. Oczywiście sąd Szeremietiewa oczyścił, ale Komorowski chyba zapomniał o tym, co sam zadeklarował.Teraz trzeba się zastanowić czy Michnik miał rację czy nie miał. Otóż Kaczyński chciał Budapesztu w Warszawie, czyli metafora płonącej Polski (nieco podkoloryzowana) się zgadza. Komorowski jest człowiekiem o duszy koncyliacyjnej więc też się zgadza ta gałązka oliwna, taki biały gołąbek :-).
Taka ciekawostka: Jan Olszewski, będąc premierem, dojeżdżał do pracy miejskim autobusem.Teraz o Sikorskim. Jak wszyscy wiemy Sikorski nie był pierwszym ministrem, który jeździł na spotkania poselskie swoim samochodem.
Znowu rozpoznanie problemu bliskie zeru, więc kolejny raz trzeba wyjaśnić. Co do jego wizyt istnieją poważne wątpliwości, ponieważ ludzie niezbyt często widzą go odwiedzającego własny okręg wyborczy:Niestety mylisz się mówiąc o moim lamencie, bo tak samo robili ministrowie w rządzie PiS a jak widzisz, nie lamentuje. Za to Ty byłbyś pierwszy z lamentem gdyby wyszło, że Sikorski w sprawach poselskich rozbijał się rządową limuzyną. Więc co miał zrobić Sikorski - w przeciwieństwie do innych posłów płacić za swoje za to, że jeździł po swoim okręgu wyborczym?
Jeśli znają język polski tak biegle, jak pewien doktorant z Juvepoland, to faktycznie musi istnieć solidna redakcja ich tekstów, która będzie polegała w gruncie rzeczy na napisaniu ich od nowa.Dalej to nie wiem czy żartujesz czy mówisz serio... Sikorski zna biegle angielski podobnie jak... Obama (absolwent równie prestiżowej uczelni co Radek). Powiem Ci coś jeszcze, w tajemnicy. Zastępy doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów, a także pisarze znają swój język ojczysty biegle ale i tak ich teksty podlegają korekcie i edycji! Mam nadzieję, że nie przewróci Ci to świata do góry nogami.
Mistrzu, nie załamuj mnie i poczytaj trochę o problemie. Dziennikarze zastanawiają się nad tym, czy ten Brytyjczyk nie jest faktycznym autorem tych przemówień: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju, ... 03455.htmlW sprawie Sikorskiego, jak mniemam, chodziło o to, żeby z poprawnie napisanego po angielsku tekstu zrobić tekst w wybornych właściwościach. Piękny językowo, precyzyjny i trafiający poszczególnymi słowami w punkt. Nie każdy jest Churchillem a każdy polityk, szczególnie szef dyplomacji, prezydent lub premier, chciałby powiedzieć coś takiego, jak Winston w Fulton. Dlatego mnie konsultacja tekstu przemówienia pod względem języka z wybitnym specjalistą, tak, jak to robił Sikorski nie dziwi, nawet jeśli kosztowała dużo.
No, jeśli kilkaset funtów, to czemu Sikorskiemu wyszło średnio niespełna 4 tysiące funtów - podaję za twoją wypowiedzią:Pisząc o tych dwóch rzeczach chciałem zwrócić uwagę na to, że dla autora tych korekt kwoty, które otrzymywał mieściły się zapewne w standardzie, bo nie sądzę by wykonywał podobne rzeczy za kilkaset funtów. To raz. Dwa skoro przetłumaczenie jakiegoś tam artykułu może kosztować te 3-4 tysiące (tu od razu wyjaśniam. Taką podano mi kwotę w rozmowie jakiś czas temu. Sam, jako ubogi doktorant, nie rwę się do takich rzeczy, bo nawet na 60 złotych za stronę i 1500-1800 złotych za cały tekst mnie nie stać. Mówiła to osoba, którą nie podejrzewałem o kłamstwo, więc napisałem tu cenę, jaką usłyszałem. Może dane czasopismo życzyło sobie by taki certyfikat językowy dla tekstu wystawiał ktoś konkretny, miał jakieś swoje listy tłumaczy, nie wiem, nie dopytywałem.) czyli ok. 100 złotych za stronę, to mniemam, że jakbym chciał mieć tekst redagowany przez Kissingera to musiałbym za stronę zapłacić kilkaset dolarów a jak przez pana Crawforda to pewnie kilkaset funtów.
Nawet ta cena, o którą jest tyle krzyku, w przeliczeniu na funty to niespełna 4 tys funtów za tekst.
"Krystalicznie czysty polityk" a co to za kategoria? Chcesz go kanonizować?
Czy ty czytasz czasem, to co piszesz?Dla mnie sprawa jest jasna, rzucają w Sikorskiego kałem licząc, że coś się przylepi.
No niestety mistrzu, nie mierz ludzi własną miarą. Nigdy tak o tobie nie pomyślałem. Jedyne co o tobie pomyślałem złego to „platformerski propagandysta" 8)To męczące ale tłumaczę dalej, bo nie rozumiesz albo udajesz, że nie rozumiesz. Sikorski użył tych określeń W PRYWATNEJ ROZMOWIE. Wybierz dowolnego polityka na świecie, obecnego lub dawnego, a na 100% w prywatnych rozmowach mówił podobne rzeczy. Zresztą nie trzeba szukać daleko. Pewnie pisząc posty skierowane do mnie myślisz sobie "Ty tępy lewacki ch..." a piszesz potem coś znacznie bardziej wyważonego.
Według mości Makiavela każdy polityk w historii – a mieliśmy wielu dżentelmenów o wielkiej kulturze osobistej – używał prostackich tekstów. Odpowiedz mi na jedno pytanie: wyobrażasz sobie Skubiszewskiego albo Geremka, żeby używali takich tekstów nawet w prywatnych rozmowach?Sikorski użył tych określeń W PRYWATNEJ ROZMOWIE. Wybierz dowolnego polityka na świecie, obecnego lub dawnego, a na 100% w prywatnych rozmowach mówił podobne rzeczy.
To jeszcze raz, poczytaj o reakcji republikanów na słowa Sikorskiego.Natomiast nie widzę powodu by sądzić, że Michnik kłamie mówiąc, że w różnych krajach,w których przebywa Sikorski jest poważany i uznaje się go za bardzo dobrego ministra.
No cóż, skoro argumentacja sięga porównania Schetyny z Sikorskim, to powiem tyle: wśród ślepców jednooki jest królem.Decyzja Kopacz (po raz trzeci może być to szok dla Ciebie) to polityka wewnątrzpartyjna, strategia, nic więcej. Obaj dobrze wiemy, choćbyś nie wiadomo jak nie lubił Radka, że Grzesio się do niego nie umywa jeśli chodzi o sprawowanie funkcji szefa MSZ. Jakbym miał podać dwie najgłupsze decyzje personalne rządów PO to bym powiedział, że to dymisja Ćwiąkalskiego i zastępowanie go Czumą a potem Gowinem i właśnie wymiana Sikorskiego na Schetynę.