: 05 listopada 2014, 19:13
Wolność podejmowania decyzji oznacza również konieczność ponoszenia ich konsekwencji. Jak ktoś bierze ogromny kredyt w obcej walucie to powinien się dwa razy zastanowić. Zresztą ten problem jest chyba bardzo wyolbrzymiony, bo problem ze spłatą tych kredytów ma zaledwie 3% ludzi, którzy je wzięli.
Wczoraj wydarzyło się coś zdecydowanie ciekawszego. Aresztowano byłego senatora Aleksandra G. pod zarzutem podżegania do zabójstwa Jarosława Zientary, który na początku lat dziewięćdziesiątych prowadził dziennikarskie śledztwo w sprawie jego brudnych interesów. Przy okazji przypomniało mi się, że postać byłego senatora Aleksandra G. pojawia się w książce Rafała Ziemkiewicza "Michnikowszczyzna. Zapis choroby" kiedy opisuje on patologie początku transformacji ustrojowej:
Wczoraj wydarzyło się coś zdecydowanie ciekawszego. Aresztowano byłego senatora Aleksandra G. pod zarzutem podżegania do zabójstwa Jarosława Zientary, który na początku lat dziewięćdziesiątych prowadził dziennikarskie śledztwo w sprawie jego brudnych interesów. Przy okazji przypomniało mi się, że postać byłego senatora Aleksandra G. pojawia się w książce Rafała Ziemkiewicza "Michnikowszczyzna. Zapis choroby" kiedy opisuje on patologie początku transformacji ustrojowej:
Wzmianka co prawda krótka, ale wiele lat potem jej prawdziwość została potwierdzona przez samego Aleksandra G. kiedy opowiadał jak to z generałem Kiszczakiem załatwiał zgodę na prowadzenie kantorów, dzięki czemu zbił ogromny majątek, oczywiście odpalając działkę służbom:(...) No więc jeśli chciało się robić interesy, wziąć w ajencję sklepik albo knajpkę, to były dwie metody: albo się bezustannie użerać z kontrolami, kolędować po urzędach i prosić się o taki czy inny papier, albo, jak się zwięźle mówiło, „mieć swojego ubeka".
Czy mi się zdaje, czy ktoś z Państwa westchnął właśnie, że coś mu to przypomina, a ktoś inny, młodszy, mruknął - „to już wtedy"?
Tak, oczywiście, podobieństwo nie jest przypadkowe. W pewnym sensie wciąż mamy ten ustrój gospodarczy, który budowały kolejne decyzje komunistów w latach osiemdziesiątych, począwszy od wspomnianych ajencji i zalegalizowania „prywatnego importu", wcześniej uważanego za przemyt: niby-kapitalizm, w którym niektórzy mają z zasady uprzywilejowaną pozycję. Niektórzy nazywają to „kapitalizmem politycznym", inni „kapitalizmem kompradorskim". To nie są najlepsze nazwy. Bo jeśli w jakiejś gospodarce nie ma równości szans, to nie można jej nazwać wolnorynkową ani kapitalistyczną. Słowa „kapitalizm" czy „wolny rynek" są tu nie na miejscu. (...)
Podobnie, jak legalne było otwarcie przez Aleksandra Gawronika koncesjonowanej sieci kantorów wymiany walut wzdłuż całej zachodniej granicy - 20 marca 1989, w minutę (!) po wejściu w życie prawa legalizującego obrót walutami. Podobnie, jak sprowadzenie przez innego czerwonego biznesmena sprzętu elektronicznego za wiele milionów złotych w tym akurat dniu, kiedy nie był on clony, bo wskutek przedziwnej pomyłki urzędników stosownego ministerstwa przestały obowiązywać poprzednie stawki ceł, a nowe miały zacząć obowiązywać dopiero od dnia następnego.
Źródło
Wspominam o tym dlatego, że w samej tylko książce Ziemkiewicza jest o wiele więcej przykładów tego jak na początku transformacji ustrojowej zbijano majątki nie dzięki talentowi i ciężkiej pracy, a właśnie dzięki "posiadaniu swojego ubeka". Dzięki takiej współpracy ludzie dawnego systemu zapewnili sobie bardzo wygodne lądowanie w III RP. Prowadzi to do pytania czym tak naprawdę był Okrągły Stół? Zwycięstwem "Solidarności", której komuniści oddali władzę jak się nam to przedstawia, czy może tylko dealem, na mocy którego stary komunistyczny establishment podzielił się władzą i płynącymi z niej fruktami z częścią opozycji w zamian za nietykalność i wygodne życie w III RP, przy okazji robiąc na szaro cały naród?Na początku 1989 roku pan Aleksander spotkał się z gen. Kiszczakiem, ministrem spraw wewnętrznych, i przekonał go do zgody na otwarcie prywatnych kantorów. Kiszczak umówił go na rozmowę z innymi generałami, podczas której padło pytanie: „A co z tego będą miały służby?”. Odpowiedź brzmiała: „Chcecie zatrudnić u mnie swoich ludzi – proszę!”.
Źródło