Vimes o to właśnie mi chodzi, że Bauman został w tamtej dyskusji przez Was sprowadzony do epizodu z jego młodości (mniej więcej 20-25 lat). Przecież nie zaprosili go do Wrocławia na UniWroc w roli antykomunisty, nie zaprosili w roli autorytetu moralnego, nie zaprosili jako osoby o kryształowym życiorysie. Zaprosili go jako wybitnego intelektualistę, jednego z prekursorów postmodernizmu, tuza socjologii i uznanego filozofa (tutaj wstawka odnośnie tego cytowania bez podania źródeł. Nie interesowałem się tą sprawą jakoś dogłębnie, z tego co wiem Bauman temu nie przeczy tylko jakoś tłumaczy. Jest to natomiast coś co w żaden sposób nie zmienia pozycji Baumana w świecie nauk społecznych. A jest to rola, jaką Polacy niezwykle rzadko zajmują w jakiejkolwiek dziedzinie). Mnie po prostu to co robił Bauman w latach 40. i na początku 50. nie interesuje gdy sprawa dotyczy dyskusji naukowych. Nie ma związku jego komunistyczna przeszłość z tym co pisze w swoich, genialnych, książkach. To nie wymazuje jego przewin z przeszłości ale one po prostu nie mają tu żadnego znaczenia. Gdyby był to wykład o słuszności represji stalinowskich wobec żołnierzy AK to wtedy owszem zrozumiała byłaby nawet ostra i prymitywna reakcja audytorium. Wyzywanie i agresywne zachowanie wobec 85 letniego człowieka, w auli uniwersyteckiej, podczas wykładu, którego temat nie budzi moralnych kontrowersji dla ludzi wychowanych w kulturze europejskiej i szanujących instytucje uniwersytetu (dziś ludziom wydaje się, że uniwersytet to taka szkoła zawodowa dziwna, co ma ich wykształcić na prawnika, nauczyciela, urzędnika, księgowego, itp., a uniwersytet to przede wszystkim miejsce konfrontacji poglądów, swobodnej dyskusji, rozwoju nauki i intelektu) to jest intelektualne barbarzyństwo niestety. Nie da się tego inaczej nazwać i nie można bronić ludzi, którzy takich aktów dokonują. Niech protestują, jak ktoś będzie robił z Baumana wzór cnót moralnych, choć myślę, że takie coś się nie wydarzy, ale forma i treść przekazu ludzi na tym wykładzie i wielu innych, którzy piszą o Baumanie jednowymiarowo, jako o żydokomuniście i zbrodniarzu nie mieści się w spektrum debaty między ludźmi kulturalnymi i inteligentnymi.
Tak, odebrałem staranne wychowanie katolickie więc znam te reguły. Rzecz w tym, że z Kołakowskiego, Baumana, Miłosza, Szymborskiej nikt nie chce robić świętych ani wzory cnót moralnych. Debata w Polsce często toczy się o prawo do uznania i szacunku dla ich dorobku. Słusznie przywołujesz postacie, takie jak Dostojewski czy Polański, bo w tym jest właśnie mój punkt, który chciałem przekazać. Nie grzebmy ludziom w życiorysach gdy mówimy o ich twórczości: artystycznej, literackiej czy intelektualnej. Bauman to wybitny socjolog, Kołakowski filozof, Szymborska poetka, Miłosz pisarz, Polański reżyser i tak należy o nich mówić dziś, nie jako o czterech komunistach i jednym gwałcicielu. Znamy ich winy, mamy prawo do osądów moralnych (choć w przypadku ludzi z lat wojennych i powojennych formułować je należy bardzo ostrożnie, szczególnie gdy nie ma się lat 80 a 20 parę) a najlepiej te osądy zostawmy Bogu (jak ktoś wierzy) i historii.
Zacznijmy od tego, że Bartoszewski miał wtedy 18 lat, nie był w Niemieckich papierach nikim ważnym czy groźnym, ot gość z łapanki w Warszawie. Spędził tam bodaj 8 miesięcy, wydostał się dzięki staraniom rodziców (mieli jakiegoś znajomego volksdeutscha, który, wg. słów Bartoszewskiego, "zachowywał się przyzwoicie wobec dawnych znajomych") a głównie dzięki Czerwonemu Krzyżowi polskiemu i międzynarodowemu, które to organizacje pertraktowały z Niemcami (najprawdopodobniej) przedstawiając Bartoszewskiego jako ich pracownika omyłkowo pojmanego. Wypuszczono go wręcz odwrotnie, po komisji lekarskiej na której miał pokazać swoją zdolność do pracy (tzn. twierdzić, że jest zdrowy i gotowy do podjęcia pracy po wyjściu z obozu). Całą historię można przeczytać w wywiadzie-rzece przeprowadzonym przez Komara. Zaś tytuł profesora można pisać i bez cudzysłowu, pełnił taką funkcje na uniwersytetach w Niemczech.
Czytałem Twoje posty,w których udowadniasz, że nazizm to ideologia lewicowa, cytując nawet Hitlera i podpierając się innymi źródłami. Nie odwoływałeś się do żadnych systemów alternatywnych, posługiwałeś się pojęciami z klasycznej osi lewica-prawica, pisząc m.in. o skutkach lewicowego postępu oraz ironizując o skutkach oddawania głosów na lewicę (wyhodowanie nowego Hitlera). Otóż wspomniany przeze mnie wykres w kształcie koła to takie najprostsze zobrazowanie problemu. Wystarczy poprowadzić prostą przechodzącą przez środek okręgu i mamy dwie połówki: lewą i prawą. Komunizm i nazizm spotkają się niemal w jednym punkcie, przeciwnym do politycznego centrum. Ale zawsze będzie tak, że komunizm to skrajna prawica lewicy a nazizm skrajna lewica prawicy (przy czym mówimy tu o realnym obliczu komunizmu, nie o idei). Zdanie: Hitler był politykiem lewicowym - to absurd. Zdanie: Hitler był politykiem prawicowym - jest znacznie bliższe prawdy (oczywiście nie używam tu pojęć z logiki). Jeśli już piszesz o lewicy i prawicy to kryterium gospodarcze nie jest warunkiem wystarczającym do wydania sądu. Antykapitalistyczne poglądy Hitlera nie czynią go lewicowcem, choć rozumiem, że dla miłośników JKM i innych opętanych duchem pierwotnego kapitalizmu prawicowców byłoby to bardzo wygodne. Rasizmu, szowinizmu narodowego, konserwatyzmu obyczajowego... właściwie całej ideologii nazistowskiej, z wyłączeniem poglądów gospodarczych, nie da się podciągnąć pod lewicę.
Niestety tamta cała dyskusja to była z Twojej strony często czysta demagogia. Jesteś chyba na tyle światłym człowiekiem by wiedzieć, że dewiacje nie świadczą o ogóle. Lewicowe reżimy mordujące ludzi nie są dowodem na szkodliwość lewicy, tak jak prawicowe reżimy mordujące ludzi (Franco, Pinochet i inni) na szkodliwość prawicy. Setki tysięcy ofiar wojen religijnych, wypraw krzyżowych, inkwizycji, etc., nie są dowodem na to, że wiara katolicka niesie śmierć a zostając katolikiem możemy wyhodować sobie nowych autorów stosów do palenia czarownic.
Tak na koniec: stosowanie terminu "nazizm" wiąże się zapewne z tym, że jest on znacznie krótszy od "narodowy socjalizm". Tak jak mówimy "komunizm" a mamy na myśli np. "marksizm-leninizm" czy "realny socjalizm" (wszak w Polsce nie było komunistów ani komunizmu, a już na pewno nie po śmierci Stalina). Naprawdę myślę, że znalezienie lewicowca, który stosuje termin "nazizm" bo mu nie w smak słowo "socjalizm" w "narodowym socjalizmie" było by równie trudne jak znalezienie nazi-skina, który nie da Ci w "mordę" za nazwanie go lewakiem ;-)
@LordJuve
Panowie, gwoli ścisłości. Jak już maglujecie tak tego Baumana, to miejcie na uwadze, że "wybitnym filozofem" to był (pierwszy z brzegu) Kołakowski.
Nawet Tischnerowi bliżej do takiego miana.
Bauman natomiast to przede wszystkim socjolog. W tej dziedzinie nauki osiągnął najwięcej i za ten dorobek jest ceniony (albo też nie - to zależy od światopoglądu oceniającego)
Bauman ceniony jest naukowo, jako socjolog to prawda, ale jego szersze, niż tylko socjologiczne, podejście do pewnych zagadnień, właśnie filozoficzne refleksje dają mu miejsce w panteonie najwybitniejszych intelektualistów przełomu wieków. No docenienie dorobku Baumana jest obiektywne, tzn. nie ma w świecie nauki czegoś takiego, że deprecjonuje się Baumana bo ktoś jest prawicowcem i antykomunistą.
Szymborskiej gorliwi oskarżyciele zarzucają podpisanie jakiegoś listu czy czegoś, co miało doprowadzić do kary śmierci dla jakiś działaczy państwa podziemnego lub kogoś takiego (nie pamiętam szczegółów). Stąd o niej wspomniałem.
Czy Bauman ma krew na rękach? To jest sprawa do badania przez odpowiednie instytucje, dla sądów, historyków.
Mieszamy bardzo wiele rzeczy ze sobą. Twórcy bomby atomowej to problem odpowiedzialności twórcy za dzieło (czy Marks jest winny ofiar komunizmu? Czy Machiavelli odpowiada za tych, których zamordowano w imię głoszonych przez niego zasad (najczęściej źle rozumianych)?). Bauman jest i bardziej i mniej winny od nich. On nie tworzył komunizmu w Polsce, był trybem w machinie. Ale był trybem przez parę lat bardziej bezpośrednio odpowiedzialnym za pewne działania (nie wiem jaki miały one charakter) niż twórcy atomówki za zniszczenie Hiroszimy i Nagasaki.
Konkluzja jest taka, że nie ma co grzebać w życiorysach ludzi bez powodu. Największe postacie z historii bywały maniakami seksualnymi, wyznawcami komunizmu i nazizmu, prześladowcami, etc., co nie zmienia ich wkładu w rozwój ludzkości w dziedzinach, w których działali. Niech najlepiej zobrazuje to Jean-Jacques Rousseau, który zasłyną jako twórca koncepcji swobodnego wychowania, zachwycającej dla ludzi z jego epoki - będąc jednocześnie człowiekiem, który piątkę swoich dzieci oddał do sierocińca...