Bardzo lubię, a wręcz uwielbiam, gdy forum swoją obecnością zaszczycają prawdziwi ludzie nauki, gotowi nieść kaganek oświaty takiemu zwyczajnemu chłopakowi ze wsi jak ja. Rodowód mój robotniczo-chłopski, nie inteligencki czy szalchecki, więc, jako że jestem człowiekiem prostym to tytuły naukowe zawsze robią na mnie wrażenie i potem mogę się pochwalić kolegom z ulicy (Tak mamy już brukowane ulice we wsi! Pewnie dzięki dotacjom z UE

.), że rozmawiałem z samym doktorem, co prawda in spe, ale to już jest coś, co wywołuje u nich niekłamaną zazdrość.
Makiavel pisze:Prognozy MFW mogą się sprawdzić ale nie muszą. Nawet jeśli uznamy, że obecnie UE ma drugie miejsce w wielkości PKB to dalej pozostaje największym graczem w handlu międzynarodowym więc, jak by na to nie patrzeć, obok USA i Chin to największa potęga gospodarcza na świecie, a jej nie formalnym prezydentem jest Donald Tusk.
Aż się krępuję tak Pana Doktora in spe specjalizującego się w ekonomii międzynarodowej pytać, ale się ośmielę. Czy słyszał Pan o NAFTA? Bo to jednak chyba NAFTA jest największym graczem w handlu międzynarodowym według WTO:
http://www.wto.org/english/res_e/statis ... hts1_e.pdf. Pan Doktor in spe po raz kolejny ma nieświeże wiadomości czy ja może czegoś nie rozumiem? Bo póki co UE nie jest państwem, więc w temacie handlu międzynarodowego należy porównywać ją z taki bytami jak bloki integracyjne, czyli właśnie NAFTA, ASEAN czy MERCOSUR. Bardzo proszę o wyjaśnienie jeżeli się mylę.
Makiavel pisze:Mandat Tuska pochodzi od ludzi, z którymi będzie współpracował co jest świetną rekomendacją pod względem możliwej sprawności funkcjonowania na urzędzie. W przeciwieństwie do Prezydenta RP jest to mandat silny siłą logiki a nie zasad demokracji. Komorowski wygrał wybory, ma silny mandat demokratyczny a lider największej partii opozycyjnej go bojkotuje, mając ten mandat w głębokim poważaniu.
W takim razie Donald Tusk jest prezydentem wszystkich Europejczyków, czy tylko prezydentem wąskiego grona ludzi, którzy go wybrali? Jak wiadomo najsilniejszym mandatem demokratycznym cieszy się prezydent wybrany w wyborach bezpośrednich. Nieco mniejszym mandatem zostaje obdarzony prezydent wybrany pośrednio przez parlament tak jak to się odbywało w II RP. Donalda Tuska nie wybrali ani mieszkańcy Europy, ani posłowie do Parlamentu Europejskiego tylko wąskie grono członków Rady Europejskiej, więc mówienie o nim per "prezydent Europy", tym bardziej, że nie posiada żadnej władzy wykonawczej czy decyzyjnej wydaje mi się trochę zabawne.
Makiavel pisze:Sytuacja gospodarcza w Europie nie jest wesoła, podobnie jak w USA a i chiński wzrost ma bardzo gliniane podstawy. Donald Tusk nie ma uprawiać propagandy tylko rozmawiać z partnerami w oparciu o realny potencjał. Ten potencjał wciąż wygląda tak, że to UE obok USA to centrum rozwiniętego gospodarczo świata i jakby na to nie patrzeć to obszar bogatszy od Chin na tyle, że jeszcze długo długo się to nie zmieni, jeśli w ogóle kiedykolwiek. Tego nie da się zobaczyć w prognozach bo modele ekonometryczne i prognostyczne nie są w stanie uwzględnić czynników społecznych i politycznych, nie rozróżniają też przyczyn zjawisk, biorą pod uwagę tylko suche dane.
Wypowiadasz się jak prawdziwy Europejczyk, czyli ilość słów jest odwrotnie proporcjonalna do treści wypowiedzi. Co tak dokładnie ma robić ten Tusk? Bo na moje oko to chcesz, żeby spotykał się z różnymi politykami i opowiadał im jaka wspaniała jest Europa, jaki ma realny potencjał i żeby nie zawracali sobie głowy prognozami i modelami ekonometrycznymi, bo Europa jest fajna i Chinom do niej daleko. Jak dla mnie to Ty go sobie wyobrażasz chyba jako PR-owca Europy

.
Inna kwestia to, że za potencjałem gospodarczym Europy, czy może lepiej to ujmując, w obronie tego potencjału nie stoi siła militarna zdolna przeciwstawić się ewentualnemu zagrożeniu agresją, które jak pokazują nam obecne czasy wciąż jest aktualne. Co innego, w przypadku USA i Chin. Europa bazuje na soft power. USA i Chiny oprócz tego mają jeszcze, można rzecz very, very hard power. Europa jest kolosem gospodarczym, ale karłem militarnym zależnym od USA.
Makiavel pisze:Rozumiem Vimes, że hobbystycznie interesujesz się ekonomią, ale to jednak za mało by żyć w przeświadczeniu, że się zjadło wszystkie rozumy. Pisząc o tym by popatrzeć na inne kraje chodziło mi o to by nie analizować sytuacji Polski w oderwaniu od realiów. Sam sobie strzelasz w stopę pisząc o "perspektywach rozwojowych". Nie ulega wątpliwości, że Polska będzie rozwijać się szybciej od Niemiec i wszystkich innych gospodarek wysokorozwiniętych zachodniego świata. Z prostego powodu, my mamy co nadrabiać. Natomiast zapewne chodziło Ci o to, że bogate kraje mogą pozwolić sobie na zadłużenie, bo dzięki akumulacji kapitału dziś są uważane za stabilne i wypłacalne. To racja. Rzecz w tym, że w przypadku Polski mówimy o dwukrotnie niższym stosunku długu do PKB niż w wielu wysokorozwiniętych państwach. To raz. Dwa, mówimy o sytuacji w której niedawno skończył się (a przynajmniej skończyła się jego pierwsza faza) globalny kryzys gospodarczy, czyli o czasie w którym wzrost zadłużenia jest zupełnie naturalny. Z braku argumentu wyjeżdżasz z taśmami, ale prawda jest taka, że decyzja rządu Tuska w czasie kryzysu była przeciwna zaleceniom keynesizmu (o ile w ogóle wiesz o czym mówię) i to uchroniło nas przed jeszcze większym zadłużeniem. Trzy, wbrew nazwie jaką nam już nadało OECD nie do końca jesteśmy państwem wysokorozwiniętym, nasza gospodarka ma wciąż jeszcze wiele cech charakterystycznych dla gospodarek rozwijających się: musimy wydawać pieniądze na budowanie
infrastruktury różnego typu, potrzebujemy inwestycji i importu bardziej niż państwa wysokorozwinięte, więc to siłą rzeczy musi negatywnie wpływać na zadłużenie.
Zbieram znaczki, hoduję rybki w akwarium i hobbystycznie zajmuję się ekonomią. Podoba mi się prezentowany w Twoich wypowiedziach determinizm, piszesz, że: "
Nie ulega wątpliwości, że Polska będzie rozwijać się szybciej od Niemiec i wszystkich innych gospodarek wysokorozwiniętych zachodniego świata. Z prostego powodu, my mamy co nadrabiać". Czyli już sam powód, że mamy co nadrabiać spowoduje, że będziemy rozwijać się szybciej? A ja głupi myślałem, że na tempo rozwoju gospodarczego mnijeszy lub większy wpływ mają takie "błahostki" jak innowacyjna gospodarka, wzrost wydajności pracy, zakres wolności gospodarczej, dostęp do zasobów naturalnych, kapitał materialny i być może nawet ważniejszy od niego kapitał ludzki i inne takie "duperele", a tutaj dowiaduję się, że wystarczy tylko, że "
mamy co nadrabiać". Nie powiem, brzmi pocieszająco w obliczu wypowiedzi ministra, że Polskie Inwestycje Rozwojowe to "
Cha, de i kamieni kupa".
Makiavel pisze:Teraz odnośnie do wieku emerytalnego. Zmiany tego wieku dokonał parlament w wyniku głosowania. Nie zrobiło tego jakieś bezosobowe Państwo, które jest jakimś odrębnym bytem. Dokonali tego ludzie, którzy posiadają mandat wyborczy. Społeczeństwo, więc także ludzie pracujący już od lat, delegowali uprawnienia do podejmowania takich decyzji na posłów i senatorów. Prawo do emerytury nabywa się w chwili ukończenia określonego wieku, nie zaś w chwili rozpoczęcia pracy. Złamaniem zasad byłoby zabranie emerytur ludziom, którzy mają 50 parę lat i nakazanie im powrotu do pracy by dopracowali do wieku wynikającego z nowych przepisów. Analogia do umowy z operatorem telefonii komórkowej totalnie nietrafiona. Nie wydaje mi się by ktokolwiek z pracujących podpisywał umowę z państwem, że będzie pracował do tego a tego roku życia i ani dnia dłużej. Natomiast z operatorem telefonii komórkowej podpisujesz umowę precyzującą Twoje opłaty. Swoją drogą wprowadzenie reformy, która pierwsze skutki miałaby za kilkadziesiąt lat (tak byłoby gdyby obowiązywała wyłącznie dla osób nowo podejmujących pracę) to czystej wody idiotyzm.
W przypadkach wyjątkowych, a za taki uważam tak ważną zmianę jak podniesienie wieku emerytalnego, polskie prawo przewiduje możliwość oddania decyzji w ręce najwyższego suwerena w demokratycznym kraju, czyli narodu. Wolę narodu jednak zlekceważono. Podpierasz się tym, że politycy już mieli mandat do dokonania tej zmiany. W takim razie pokaż mi, w którym miejscu programu wyborczego Platformy Obywatelskiej była zapowiedź podniesienia wieku emerytalnego i demontażu obecnego systemu? Bo jeżeli jej nie było to jak wyborca mógł dokonać świadomej decyzji przy urnie wyborczej? To zbyt ważna sprawa, żeby pominąć ją milczeniem w programie wyborczym.
Pogadajmy o tych emeryturach, będę niezmiernie wdzięczny jeżeli zechcesz poświęcić mi jeszcze trochę swojego cennego czasu i skorygujesz moje zapewne błędne wyobrażenia o otaczającej mnie rzeczywistości, które zaprezentuję poniżej.
Makiavel pisze:A nie zależnie od przyczyn sytuacja jest taka, że podniesienie wieku emerytalnego było konieczne. Choćby dlatego, że kiedyś emeryt żył średnio do 70 a dziś ponad 80.
Emerytura jest swego rodzaju loterią, do udziału w której państwo zmusza każdego legalnie pracującego obywatela. Odprowadzając co miesiąc składki emerytalne obywatel kupuje sobie na raty los na taką loterię. Wygranymi będą ci, którzy dożyją wieku emerytalnego, a przegranymi, ci którzy umarli przed jego osiągnięciem, bo pomimo, że
płacili składki to nic nie dostaną. Wysokość wygranej na tej loterii będzie zależała od tego jak długo pożyje sobie jeszcze obywatel po osiągnięciu wieku emerytalnego, bo nie otrzyma swojej wygranej w formie jednorazowej wypłaty tylko na raty.
Zatem pytanie brzmi jak długo przeciętnie będą żyć zwycięzcy loterii, którzy dożyli wieku emerytalnego. Zaglądamy na stronę Eurostatu, z którym jesteś już zaznajomiony i sprawdzamy
jak długo według prognoz pożyją obecni emeryci. Widzimy, że prognozowane dalsze przęciętnie trwanie życia osoby, która w 2012 roku miała 65 lat wynosi dla Polski 17,9 roku i na tle Europy plasuje nas poniżej średniej. Przy czym występuje istotna różnica pomiędzy kobietami i mężczyznami. Przeciętnia 65-letnia Polka pożyje jeszcze 19,9 roku, a przeciętny 65-letni Polak pożyje jeszcze tylko 15,4 roku. Prawdziwe jest twierdzenie, że ludzie, którzy dożyli wieku emerytalnego żyją dłużej. Przeciętny Polak, który w 1990 roku skończył 65 lat żył jeszcze 14,6 roku. Przeciętny Polak, który 65 lat skończył w 2012 roku pożyje jeszcze 17,9 roku. Jak widać czas życia na emeryturze w ciągu 22 lat dzielących 1990 i 2012 rok wydłużył się o 3,3 roku.
Podobny proces zaszedł w Niemczech. Przeciętny Niemiec, który w 1990 roku skończył 65 lat żył jeszcze 16,3 roku. Przeciętny Niemiec, który 65 lat skończył w 2012 roku pożyje jeszcze 19,8 roku. Jak widać czas życia na emeryturze w ciągu 22 lat dzielących 1990 i 2012 rok wydłużył się o 3,5 roku. Zgodnie z Twoim tokiem myślenia Niemcy powinni podnieść wiek emerytalny, bo również mają system repartycyjny oparty na obowiązkowym ubezpieczeniu, mającym charakter umowy międzypokoleniowej. Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi zdecydowali się na... obniżenie dotychczas obowiązującego wieku emerytalnego: "
Niemcy obniżyły wiek emerytalny".
Zatem mam do Ciebie Szanowny Panie Doktorze in spe małą prośbę. Wyjaśnij mnie maluczkiemu hobbyście ekonomii jak to w ogóle możliwe? Jeżeli zechcesz poświęcić mi jeszcze odrobinę Twojego cennego czasu to powiedz mi dlaczego kompletnie rozmontowano reformę emerytalną rządu prof. Jerzego Buzka, który teraz jest europejskim mędrcem Platformy, ba, był nawet przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, a wiadomo, że jak kogoś biorą do UE to musi być uczonym mężem stanu. Przecież reforma wprowadzona przez jego rząd miała nam zapewnieć gładkie przejście przez problemy stwarzane przez wrednych ludzi, którzy coraz dłużej żyją zamiast wspierać ZUS czynem i umierać przed terminem?
Zmęczyłem się już trochę tym pisaniem, ale póki mogę czerpać wielkimi haustami wiedzę z Twej nieskończonej krynicy mądrości nie ustanę w trudzie. Ruszajmy zatem dalej.
Makiavel pisze:jak pogodzić prowadzenie aktywnej polityki prorodzinnej ze zmniejszaniem deficytu i długu, obniżaniem podatków i wspieraniem rozwoju gospodarczego? Trzeba się zdecydować za co nie lubimy Tuska: jak za długi to znaczy, że przyjmujemy opcję liberalną i państwo nie powinno mieszać się w sprawy takie jak rozmnażanie się obywateli. Jak za brak aktywnej polityki prorodzinnej to uznajemy, że powinniśmy być państwem socjalnym więc akceptujemy wysokie podatki i zadłużenie, bo z pustego i Salomon nie naleje.
Zacznijmy może od faktów. Poniższy wykres ilustruje państwowy dług publiczny:
Zauważyłeś, żeby za czasów Tuska coś się obniżyło, bo chyba jest wręcz odwrotnie? Podatki również wzrosły. Zatem skoro rząd operuje na deficycie,
rekordowo zwiększa dług publiczny i podwyższa podatki jak np. VAT to niech będzie konsekwentny i prowadzi również aktywną politykę prorodziną.
Poza tym, porównujesz naszą sytuację do państw Europy Zachodniej. Fajnie, a może by się tak porównać z bardziej adekwatną grupą, tak jak sugeruje Fundacja Obywatelskiego Rozwoju:
Cytuję: "
Na tle państw strefy euro polski dług publiczny może wydawać się niski. Jednak w porównaniu do znajdujących się na podobnym poziomie rozwoju państw regionu, polski dług publiczny jest wysoki. Wyższy dług publiczny w relacji do PKB mają tylko Węgry, które w 2008 roku były zmuszone zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Komisji Europejskiej. Obecnie rosną obawy o sytuację Słowenii, której dług publiczny jest tylko nieznacznie mniejszy od polskiego".
Makiavel pisze:Nie napisałem, że za jego rządów wybudowaliśmy najtańsze czy najlepsze drogi. Wybudowaliśmy ich najwięcej. Z tym polemizuj.
Czyli nieważne, że koszty budowy były rekordowo wielkie i nawet UE zarzuciła nam niegospodarność. Nieważne, że część z tych dróg trzeba było remontować krótko po oddaniu do użytkowania. Ważne, że powstały, bo żaden inny rząd i żaden inny premier nie potrafiłby wydać unijnych dotacji?
Makiavel pisze:Nie napisałem, że kraje UE się zgodziły na unię energetyczną, ale, że projekt taki został wysłuchany i zyskał poparcie/uznanie niektórych państw. Na początek to już coś.
Opowiem Ci historię, spotkałem fajną dziewczyną, więc postnowiłem ją gdzieś zaprosić. Powiedziała, że się zastanowi, ale do dzisiaj się nie odezwała. Zatem też mogę powiedzieć, że moja propozycja została wysłuchana i nieodrzucona. Na początek to już coś

.
Makiavel pisze:Taki to był genialny Skrzypek. Naprawdę chcesz go porównywać z Belką? Wystarczy poczytać biografie obu panów.
Jeżeli jako argumentu używasz tendencyjnie zmontowanych fragmentów konferencji prasowej przygotowanych przez wielce obiektywnych dzienniakrzy z tvn, to ja równie dobrze mogę przytoczyć fragmenty wypowiedzi Belki, w których postawił pod znakiem zapytania ustawową niezależność banku centralnego, czym praktycznie zrujnował jego reputację za granicą, czego efektem był przytoczony wcześniej artykuł z Bloomberga. W bankowości wiarygodność to podstawa. Musisz na nią pracować latami, a stracić możesz w minutę.
Makiavel pisze:Sikorski to choćby kolega ze studiów premiera W.Brytanii, zresztą studiując na Oxfordzie poznaje się wielu ludzi, których potem spotyka się na ścieżce kariery w dyplomacji. "Zaliczony do grona Top 100 Global Thinkers Roku 2012 przez magazyn “Foreign Policy”. Autor koncepcji partnerstwa wschodniego, którą teraz realizuje UE. Bardzo dobra prasa po wystąpieniu w Berlinie. World Press Photo tak na dokładkę. Więc trudno kwestionować to, że to postać znana w Europie i na świecie nawet zanim został naszym ministrem.
Zawsze myślałem, że polityka międzynarodowa nie opiera się na przyjaźniach czy kontakatach personalnych ministrów spraw zagranicznych, że podmiotami są tutaj państwa bądź ich organizacje, a nie indywidualne osoby, że kluczowe znacznie mają interesy tych państw, a nie sympatie urzędników, że znacznie ministra spraw zagranicznych wynika z pozycji reprezentowanego przez niego kraju, a nie z jego medialnej rozpoznawalności. Pewnie się myliłem, dziękuję, że wyprowadziłeś mnie z błędu.
Makiavel pisze:PS. Jak dobrze pamiętam to ta satyryczna strona była o zabiciu Komorowskiego, nie? Zresztą wypowiadałeś się w tonie legalisty, a w kodeksie mamy zapis ścigający obrazę prezydenta. Głupi, ale jest. Trudno to porównywać z sytuacją ścigania Huberta H. (czy jak on się tam zwał) albo wpadaniem do domu albo miejsca pracy spokojnych ludzi, których aresztowania wyglądały jak te, gdzie aresztują gangsterów.
Na stronie znajdowała się jakaś gierka, w której można było strzelać do podobizny prezydenta, więc nie wiem czy to można nazwać "stroną o zabiciu Komorowskiego".
Owszem zapis o ściaganiu za obrazę prezydenta jest w prawie, ale czy musi się tym zajmować ABW powołana chyba do ścigania groźniejszych przestępców niż internetowy żartowniś. Wystarczyłaby wizyta dzielnicowego czy wezwanie na komendę, aby formalnościom stało się zadość.
Hubert H. tylko skorzystał na zamieszaniu wokół swojej osoby, bo sam Tomasz Lis zaprosił go do swojego programu, żeby pokazać męczennika IV RP

.
Dobra więcej mi się już nie chce pisać. Właściwie to czuję że już chyba wyczerpałem tygodniowy limit pisania głupot w internecie. Zatem teraz Szanowny Panie Doktorze in spe bardzo Cię proszę, żebyś bezlitośnie wykazał wszystkie moje błędy i braki w rozumowaniu i wiedzy. Nie oszczędzaj mnie, nie lituj się, zniszcz mnie rzeczową krytyką. Chcę się poczuć mały i niedouczony. Niegodny dyskusji z wielkim intelektualistą.
Pewnie jak skończysz to przez tydzień albo i dłużej będę się wstydził cokolwiek napisać na forum, a być może nawet będę musiał zmienić nicka, więc gdybyś był jeszcze łaskaw zapewnić mi jakąś intelektualną ucztę na ten czas byłbym niezmiernie zobowiązany. Wspomniałeś, że piszesz artykuły, domyślam się, że nie do zwykłej prasy, tylko publikacje do naukowych journali, więc chętnie poczytam, żeby się czegoś nauczyć. Im mniej słów zrozumiem tym lepiej. Znajdę coś Twojego w zasobach JSTOR czy ProQuest, żeby obyło się bez chodzenia do biblioteki? Nie lubię tam chodzić, bo pełno tam mądrych ludzi i czuję się bardzo onieśmielony ich przenikliwymi spojrzeniami. Wiedzą, że tam nie pasuję. Każda wizyta kończy się depresją.