: 18 marca 2011, 12:56
[quote="PrzemasJuve"]beznadzieja...i barca w polfinale zagra z tottenhamem - hmm nie byłbym tego taki pewny Real pokazał z Lyonem , że łapie forme wiec licze na hiszpański półfinał 
strong return pisze:Szkoda tylko, że Chelsea i MU wpadły na siebie.
:shock: :shock: :shock:Antichrist pisze: Liczę na Tottenham, Chelsea
Premieship była by spoko jakby nie ściągała piłkarzy za grube miliony z całego świata,podaj mi jakiś konkretnych wychowanków którzy mogą za parę lat decydować i sile Anglii (oprócz Wilshera i tego młodego napastnika Chelsea)....nikt ! Wolą wywalić 40mln. na sprowadzenie kogoś innego niż inwestować na lata,rynek się psuje,za byle kogo teraz trzeba zapłacić grubą kasiure,z resztą nie chce mi się pisać o premiershit,idealnie zobrazował moje zdanie na ten temat pewien kibic Realu:strong return pisze:Mecze w Premiership po prostu dobrze się ogląda-ze względu na szybkość gry-przynajmniej mnie. Zluzuj poślady.
Właśnie obejrzałem sobie mecz Realu z Manchesterem (3-1) z sezonu 2002/2003 i jeszcze bardziej zgłupiałem. To co grał Real to nie była piłka nożna, to była sztuka. Poezja. Te podania, gracja każdego przyjęcia piłki i balansu ciała. Z drugiej strony Manchester United, który w tamtym sezonie wygrał mistrzostwo Anglii, drewniany do bólu, chociaż wiem, że fani premierszipów mają swoje pojęcie techniki i dla nich te koślawe odbijanie sobie piłki od nogi w czasie biegu jest piękne.
I tak mnie naszło. Ilu z nas pokochało piłkę nożną właśnie taką? Real? Barcelonę? Brazylię 1998, 2002? A ilu w dzieciństwie pokochało ten sport po obejrzeniu "show" w wykonaniu blaszanych drwali z Anglii? Nawet ten ich wielki finał 1999, przecież te bramki to jakaś parodia, piłka odbita gdzieś fuksem od łydki. Kto pamięta La Ligę z lat 2000-2004, gdzie każda kolejka była czymś pięknym? Pięknym subtelnie, gdy nawet takie drużyny jak Real Sociedad, Athletic Bilbao czy Celta Vigo bardziej pieściły twoje piłkarskie zmysły niż dzisiejsze Arsenale i Tottenhamy.
No więc ilu? I czy nie ogarnia was smutek na myśl, że takich drużyn może już nie być? Teraz jest tylko Barca, przez co oglądając LM biały człowiek jak ja cierpi podwójnie. Bo dwumecz Barcelony z angolami jest jak szyderczy śmiech szaleńca, który zamordował właśnie kogoś kogo kochasz. Albo wygra Barka i jeszcze bardziej spotęguje się mes que un <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> o drużynie wszechczasów, jacy to z nas szczęściarze, że możemy żyć w jej czasach, ogólnie spust, propaganda, pranie mózgów. Albo ta cholerna angielska piłka przejdzie dalej i będzie kolejny sezon Champions premierLeague i <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> fascynujące mecze Arsenal-Chelsea-Manchester. W przyszłym sezonie do LM dojdzie pewnie City co będzie gwoździem do jej trumny, o ile Tottenham eliminujący sobie ot tak w pierwszym sezonie w LM Milan już nim nie był. Ile można to <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> oglądać? Co czuliście w sezonie 2008/2009 gdy trzeci sezon z rzędu były 3 drużyny z Premiership w 1/2 LM + tą czwartą była drugi rok z rzędu Barcelona? Przecież tego się nie chce oglądać.
Jak długo żyję tak podniecałem się Realem, interesowałem, napalałem przed meczami LM, w ostatnich latach na mecze 1/8 czekałem jak na wybuch wojny. W tym sezonie, mimo, że szanse są duże, jakoś mnie to nie rusza. No nie rusza, bo fakt, że w tej 1/4 czekają 3 angielskie drużyny + Barca + Schalke do bicia skutecznie obrzyda mi futbol, do tego stopnia, że jak Real przejdzie to i tak będę <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>, bo będziemy musieli grać z tym draństwem. Ba, nawet jak wszystko wykosimy i cudem wygramy LM, to mimo, że radość będzie wielka to w przyszłym sezonie znowu 4 drużynowa reprezentacja z Premiership wykosi wszystkich oprócz Barcy i, optymistycznie, Realu. So what? Pamiętam jak w czasie kryzysu galaktycznych podniecałem się każdym meczem, każdą kolejką. Każdym golem. Piłkarzem. Obecnie to w ogóle nie ma smaku. O, 7-0 z Malagą, ziew, spoko. La Liga ssie, Serie A jest w totalnej zapaści, Premiership tak nienawidzę, że gdybym mógł to bym zatopił całą Wielką Brytanię tylko po to, żeby się tej ligi pozbyć, Bundesliga jest brzydka jak Ribery. W Champions League taki dwumecz Inter - Bayern, drużyn które bardzo lubię, kilka lat temu byłby dla mnie wielkim świętem. Tak było gdy grali ze sobą w fazie grupowej 2006/2007. Obecnie jestem tak rozgoryczony, że oglądam go z myślami typu "nieważne kto awansuje, taki Tottenham ich <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> w 1/4".
Poprzedni sezon to był świeży powiew odmiany. Półfinały bez angoli. Nie żartuję pisząc, że gdyby 4 rok z rzędu było to samo czyli Chelsea by stuknęła Inter, Manchester Bayern itd. to prawdopodobnie rewanżowy mecz Manchesteru z Bayernem byłby ostatnim meczem Ligi Mistrzów jaki bym obejrzał w życiu. Na zeszłoroczne mecze 1/2 cieszyłem się jak dziecko, które przypomniało sobie jaką radość potrafił dawać kiedyś ten sport. Obecnie to jak wygląda w nim... wszystko. Jest tak odrażające, że nawet gdybym był kibicem Barcelony to nie byłbym zadowolony. Bo myślę zbyt ogólnie. Sezon 2006/2007 mi się podobał, uznałem, że to pojedynczy wybryk, te 3 drużyny. Wszystko było ok, La Liga nadal była po staremu atrakcyjna i ciekawa, Valencia grała w 1/4 LM i Chelsea wygrała głównie przez Canizaresa, PSV wyeliminowało Arsenal, skład drewna i betonu z Manchesteru miał problemy z wyjściem ze swojej połowy na San Siro itd. itd.
Po sezonie 2007/2008 zacząłem myśleć ligami. Wcześniej nie miało dla mnie znaczenia kto skąd jest, liczyły się sympatie. Od tamtego czasu to już nie było "ten zespół lubię a tego nie" a "tę ligę lubię a ta niszczy futbol".
Po sezonie 2008/2009 jest jeszcze gorzej bo zostały już tylko 2 ligi. Premiership vs. reszta europy.
Najgorsze jest to, że krzywdy jaką ta liga wyrządziła piłce nie da się już cofnąć. Spójrzcie na obecny Real. Na jakieś Levante i Saragossy wychodzimy dwójką pivotów. Od napastnika wymagamy pressingu jak u defensywnego pomocnika - jak w Premiership. Cały futbol stał się skrajnie siłowy, wytrzymałościowy, polegający na <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> bieganiu i neutralizacji przeciwnika. Alternative napisał tu po meczu Manchesteru z Arsenalem, że takie mecze się wygrywa a nie rozgrywa. Wszystko fajnie, ale to już jest inny sport. Oglądałem sobie kilka miesięcy temu mecz Argentyny z Anglią '86 i ogarnął mnie smutek. Bo kolejnego Maradony już nie będzie, nie wyjeżdzajcie mi z Messim bo wiecie o co chodzi. Ba, obejrzyjcie sobie właśnie ten Real 2003. Nie będzie nawet kolejnego Ronaldo, bo w dzisiejszych czasach młody brazylijczyk trafiłby do anglii, gdzie zrobiliby z niego robocopa do <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> za obrońcami i przyjmowania długich piłek. Nigdy byśmy nie obejrzeli El Fenomeno.
To jest serio, <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>, smutne. Liga Mistrzów jest odpychająca i pozbawiona balansu. Jedyne rozgrywki, które nadal są cholernie atrakcyjne to Liga Europejska, która jednak nie jest w stanie zrekompensować wyniszczenia głównego pucharu, ponieważ tam grają drużyny drugiej kategorii. A człowieka najbardziej kręci futbol topowy, supergwiazdy, magia, walka o najwyższe cele. Szkoda tylko, że obecnie to wygląda tak, że ci rugbyści z Anglii są powstrzymywani tylko przez pokręcone <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> z katalonii.
Ja <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>, dziękuję.
Powiedział kibic Serie A, a zwłaszcza JuventusuDiaVolO pisze:Premieship była by spoko jakby nie ściągała piłkarzy za grube miliony z całego świata,podaj mi jakiś konkretnych wychowanków którzy mogą za parę lat decydować i sile Anglii (oprócz Wilshera i tego młodego napastnika Chelsea)....nikt ! Wolą wywalić 40mln. na sprowadzenie kogoś innego niż inwestować na lata,rynek się psuje,za byle kogo teraz trzeba zapłacić grubą kasiure,z resztą nie chce mi się pisać o premiershit,idealnie zobrazował moje zdanie na ten temat pewien kibicstrong return pisze:Mecze w Premiership po prostu dobrze się ogląda-ze względu na szybkość gry-przynajmniej mnie. Zluzuj poślady.
Rozumiem, że pogrubione odpadają?K.M. pisze:Real - Tottenham
Chelsea - Manchester
Barcelona - Szachtar
Inter - Schalke