Finał mistrzostw świata Polska-Anglia
Borek: W ten piękny czerwcowy wieczór ze stadionu Wembley witają państwa Roman Kołtoń i..
Kołtoń: ..Mateusz Borek ?
Borek: Romku długo czekaliśmy na ten dzień, czy przypuszczałeś, że dojdziemy do finału?
Kołtoń: Byłem o tym przekonany od samego początku, jesteśmy przecież jedyną drużyną, która 3 razy z rzędu zdobyła mistrzostwo świata!
Borek: Hmm ale ostatni finał wygraliśmy z Gibralterm po rzutach karnych w mistrzostwach krajów niezrzeszonych w FIFA!
Kołtoń: To odejście z FIFA to był strzał w dziesiątke prezesa Listkiewicza.
Borek: To chyba FIFA odeszła od nas?!
Kołtoń: Ale to dzięki naszemu kochanemu prezesowi! Łubu dubu, łubu dubu...
Borek: W każdym razie cieszymy się, że po 4 letniej przerwie wróciliśmy do FIFA.
Kołtoń: Hymny obu państw zaśpiewa dziś Michał Wiśniewski
------po hymnach-------
Borek: ?
Kołtoń: ?
Borek: I kto by pomyślał, że hymny obu państw można ująć w jednej piosence!
Kołtoń: Keine Grenzen jak mówią w Niemczech
Borek: Kapitanem naszej ekipy tradycyjnie Jacek Bąk a angielskiej David Beckham. Przystępujemy do losowania stron boiska
Kołtoń: Maszyna losująca jest pusta, następuje zwolnienie blokady.
Borek: ?
Kołtoń: eee to z przyzwyczajenia, w Niemczech bardzo popularne jest Lotto konkursen
Borek: Pilka ustawiona już na środku przez nasz duet napastników Rasiak - Matusiak.
Kołtoń: Podobno w najbliższej kolejce Matusiak zadebiutuje w barwach Palermo, wcześniej z powodu nieznajomości włoskiego trener pomijał go w składzie
Borek: Rozmawiałem z Radomatu ostatnio i powiedział, że po najbliższym teście z czasu przeszłego i zdań podrzędnie złożonych okaże się czy jego znajomość języka jest już wystarczająca.
1 min:
Borek: Gramy dziś dość defensywnie, grający trener Mariusz Kukiełka postanowił zagrać jednym napastnikiem, skąd inąd swoim szwagrem Grzegorzem Rasiakiem
Kołtoń: Po wykluczeniu nas z FIFA trudno było znaleźć dobrego trenera, na szczęście nie mieszczący się ostatnio w składzie drużyny RKS Siekiera Piła Mariusz Pacynka..eee...Kukiełka zechciał poprowadzić nasze orły.
Szaranowicz: Przepraszamy państwa ale z powodów problemów technicznych, naturalnie nie z naszej strony straciliśmy połączenie z Londynem. Jak tylko sygnał powróci przeniesiemy się na Wembley. Tym czasem zapytajmy co o przebiegu meczu sądzą nasi goście w studio Jacek Gmoch, Maciej Kozłowski, Jan Tomaszewski i siedzący w swoim kominku..eee...domu Antoni Piechniczek, który łączy się z nami za pomocą najnowszej technologii cyferkowej tzw telemostu.
Gmoch: hehehe, witam państwa hehehe. No bardzo ładne rozpoczęcie tego finału, cała prawda ta ozdoba artystyczna hehe. No może nie tak ładna jak w Grecji hehe no ale czego wymagać.
Kozłowski: Pierwsze 30 sekund meczu niełatwo zanalizować ale Anglicy cisną nas jak to się mówi w żargonie piłkarskich.
Szaranowicz: Halo halo Antku!
Piechniczek: Halo halo Włodku!
Szaranowicz: Co sądzisz o początku meczu?
Piechniczek: Człowieku! Ledwo usiadłem przy kominku i zamiast meczu w telewizji widze siebie w telewizji. Powinienem być na Wembley a nie tu!
Tomaszewski: To jest skandal, jeszcze raz powtórze: to jest skandal! Ci złodzieje z PZPN zagarnęli prawie całą pule naszych biletów i urządzili prawie dwu tysięczno osobową delegację! Tacy fachowcy jak ja i Antek powinniśmy być na Wembley a nie tutaj!
Szaranowicz: ..eee..skąd inąd bardzo mi przyjemnie, że panowie mogą z nami śledzić ten mecz
Gmoch: taa, śledzić. hehe, przecież nie mamy połączenia! W Grecji byłoby to nie do pomyślenia!
Szaranowicz: To może Jacku jeszcze raz rozrysujesz nam taktyke naszej reprezentacji bo na tamtej ścianie zostało jeszcze troche wolnego miejsca
Gmoch: Poprosze o plazme. Narysuje ryśkiem..eee..rysikiem tajniki i meandry taktyki piłki aby mogli państwo ze zrozumieniem oglądać mecz. Prosze państwa tu jest jeden zawodnik, tu drugi a tu trzeci, to ja może go wezme zaznacze w kółeczko, dorysuje szczałki będzie tak estetycznie, oczywiście szukamy piękna w piłce. Prosze spojrzeć jak oni są sprytnie ustawieni na boisku, to tu to tam. Nie mają w tej chwili piłki a jednak grają.
Kozłowski: tzw gra bez piłki w żargonie piłkarskim
Gmoch: Dziękuje Maćku, taa bez piłki. To ja może dla zobrazowania narysuje piłke. O a to jest ta dziurka, gdzie sie ją pompuje.
Szaranowicz: Przepraszam, że ci przerywam Jacku ale dostaje sygnał, że za kilkanaście sekund odzyskamy obraz z Wembley.
Kozłowski: To ja może korzystając z tych kilku sekund przerwy zaprosze do oglądania mojego nowego serialu "Ż jak Żargon"
Borek: Witamy ponownie ze słonecznego Wembley, sędzia właśnie przed momentem zakończył pierwszą połowę meczu. Na razie jest remis 0:0 dla nas.
Kołtoń: Shitzrihter hat ende erste halbe z niemieckiego
Borek: taa, wiemy Romku, że jesteś specjaslistą od Bundesligi..
Kołtoń: Ja, naturliś
Borek: Mieliśmy dziś także nieprzyjemny akcent, przez pierwsze 15 minut graliśmy przy niemal pustych trybunach, gdyż pewna partia polityczna blokowała wejścia na stadion domagając się dopłat do hodowli żywca. Narazie nie mamy potwierdzenia o kogo chodzi, ale na czele tych ludzi stał podobno jakiś mulat.
Kołtoń: A propos żywca to przypomnialo mi sie jak ostatnio komentowaliśmy mecz z Kowalem i nie zauważyliśmy bramki...
Borek: Romku musze ci przerwać bo przenosimy sie do studia. Halo halo Włodku!
Szaranowicz: Witam państwa po przerwie yyy to znaczy w przerwie meczu finałowego Polska-Anglia. Panowie co sądzicie na temat pierwszej połowy?
Kozłowski: A bo ja wiem, pewno nudna była. 0:0 do przerwy sugeruje, że obydwa zespoły murowały dostęp do swojej bramki jak sie mówi w żargonie piłkarskim.
Szaranowicz: Jacku zapraszam cie jak zwykle niezwykle gorąco do naszej plazmy abyś rozrysował nam najciekawsze akcje meczu.
Gmoch: hehe, to ja może zaczne od poszczególnych zawodników. Ten chłopaczek co tu leży to Gerard, on zarabia 120 tyś funtów tygodniowo, ale to dobrze bo on naraża zdrowie i życie. Po przeciwnej stronie, czyli he y naszej czyli nie nam przeciwnej, tylko przeciwnej do angielskiej jest Mariusz Kukiełka on zarabia tylko 120 zł tygodniowo ale on też sie naraża
Kozłowski: na śmieszność, hihi
Gmoch: eee ta, też hehe. To ja może na podstawie pierwszego podania w meczu pokaże państwu jaki błąd popełniliśmy bo ten zamiast podać do tego o tu, podał do tego o tam a powinien podać do tego o tu aby mógł odegrać tam. NIestety ten bład musiał pozostawić duże piętno na naszych piłkarzach, stąd tak marny wynik. No ale pocieszmy sie, że gorzej być nie może
Piechniczek: Oj żebyś sie nie zdziwił
Szaranowicz: Tym optymistycznym akcentem zapraszam państwa na drugą połowę meczu po krótkiej porcji reklam.
51min:
Borek: Witamy państwa ponownie, dosłownie przed chwilą rozpoczęla się druga połowa meczu. Wynik w miedzyczasie uległ zmianie i wygrywamy 3:1 !
Kołtoń: To było najlepsze 6 minut piłki nożnej jakie kiedykolwiek widziałem! To było nawet lepsze od pamiętnego meczu na Mercedes Arena w 1907 roku pomiędzy Kickerem Berlin a BMW Monachium, w którym wszyscy doskonale pamiętamy co się wydarzyło!
Borek: Zawodnikom w końcu się udało wstrzelić w te dwa równolegle ustawione do siebie, umieszczone w odległosci 105 metrów prostokąty o wymiarach 9,25 na 2,37 metra! Ale wracajmy do przebiegu meczu. Podanie do Grzegorza Rasiaka, który przepchnął w walce o piłke zawodnika angielskiego. Przy tej apetycznej budowie ciała yyy tzn atletycznej budowie ciała nie było to trudną rzeczą.
Kołtoń: Grzegorz świetnie sobie poradził w końcu z nie byle kim, bo byłym zawodnikiem bundesligi.
60min:
Borek: Niestety gra nam troche siadła i od dłuższego czasu nic ciekawego sie nie dzieje. Nie uważasz Romeczku, że taktyka obrony Częstochowy została wprowadzona nieco za wcześnie?
Kołtoń: A bo ja wiem! Ale tak, myśle, że tak. Chyba za wcześnie na gre trzema bramkarzami.
70min:
Borek: Teraz wspaniała szansa dla naszej drużyny iiii GOOOOOOOOOOL !!!!!!
Kołtoń: Ebi Smolarek !!!!!!!!!!!!! Widać, że chłopak gra w bundeslidze!
Borek: Ale co to? Chorągiewka sędziego w górze. Okazuje sie, że w momencie podania zawodnika piłka była bliżej słupka niż bramkarz i sędzia odgwizdał spalonego.
Kołtoń: Mi sie wydaje, że to bramkarz był bliżej słupka ale decyzja sędziego jest ostateczna.
85min:
Borek: Nasza drużyna stoi teraz przed ogromną sznansą na zdobycie gola, wykonujemy rzut rożny a dzięki grze z trzema bramkarzami mamy dużą przewage wzrostu!
Kołtoń: To doskonała sytuacja, oby tylko Kukiełka dobrze zacentrował!
Borek: Boruc zgrywa głową do Kuszczaka i GOOOOL !!! Wspaniała bramka ! Tego zwycięstwa nikt już nam nie odbierze!
Kołtoń: Tak Mati. Przynajmniej na boisku, bo pamiętamy, że pierwszy tytuł mistrza świata krajów niezrzeszonych w FIFA został nam po meczu odebrany. Wyszło na jaw, że nasz bramkarz używał niedozwolonych świńskich feromonów, co spowodowało iż wszyscy napastnicy gości nie odstępowali go na krok. Skutkiem tego sędzia odgwizdał rekordową ilość 47 spalonych co skutecznie uniemożliwiało naszym przeciwnikom strzelenie bramki.
93min:
Borek: Koniec !!! Polska mistrzem świata! To najwspanialszy dzień w moim życiu!
Kołtoń: Chcesz powiedzieć, że to lepszy dzień niż ten, w którym sie pobraliśmy?!
Borek: Oj Romek, pogadamy o tym w domu. Tymczasem oddaje głos do studia. Halo halo Włodku
Szaranowicz: Prrrooszze pańswa, wynik był już troszeczki przesądzony i pozwoliliśmy sobie na wcze...wcześ..wcz...
Kozłowski: wcześniejsze
Szaranowicz: tak, dziękuje, wcześniejsze otworzenie szampana.
Gmoch: ta, szampana. he he he
Tomaszewski: Dobrze, że Antek nie pije to nas odwiezie.
Piechniczek: Ale ja jestem we telewizorze yyy no daleko jestem.
Szaranowicz: Jako, że nie obejrzeliśmy żadnej ze strzelonych bramek to może Jacku jakaś analiza ogólna?
Gmoch: No jest nas czterech a stól jakby prawie już pusty ,więc według mojej analizy najmłodszy powinien skoczyć do żabki.
Szaranowicz: A więc żegnamy się z ra...ra...ra..radosnego studia. Pa pa, tzn dobranoc pańswu!
