: 20 lipca 2004, 18:19
Nie pamietam za bardzo, która bramka była najładniejsza, a wydaje mi sie, że pare ładnych w życiu strzeliłem. Do głowy przychodzi mi troche inna bramka, może nie za piekna, ale taka, która dała mi mnóstwo radości. To było jeszcze jak chodzilem do podstawówki, a dokladniej do 7 klasy jak dobrze pamietam. To był półfinał mistrzostw szkoły, gralismy wtedy z jedną z ósmych klas. Mecze pamietam rozgrywaliśmy 2x15 minut, i po około 30 minutach przegrywaliśmy 2:1. Mój kolega wywalczył rzut rożny i wiadomo było, że to już jest praktycznie ostatnia okazja by wyrównać, wiec wszyscy poszli pod bramke rywali. W tamtych czasach stalem na bramce (tam mimo niskiego wzrostu nawet mi całkiem nieźle szło), a że nie było nic do stracenia to i ja powedrowałem w pole karne. Mój kolega dośrodkował w pole karne, pamietam, że ktoś lekko strącil pilke głową, następnie poodbijała sie ona od obrońców, aż wreszcie trafiła mi pod nogi a ja w dużym zamieszaniu z miej wiecej dwóch metrów strzeliłem obok bramkarza. Poprostu szał radości. Później będąc już na fali obronilem jeszcze jeden rzut karny, a że moi koledzy strzelali bezbłednie awansowaliśmy do finału. Ten niestety przegraliśmy ale to juz inna historia. Czułem sie po tamtym meczu jak bohater, czulem sie jak bym wygrał naprawde cos ważnego, a to byl tylko głupi półfinał mistrzosw szkoły.