W tej chwili to nawet Ligi Europy nie będzie, jeżeli banda ponurych, gniewnych, bezlitosnych oprychów Allegriego podtrzyma swoją kosmiczną formę.
Zauważyłem ciekawą zależność. Co roku, najlepszymi, najbardziej wyrazistymi i aktywnymi zawodnikami w naszych barwach są ci... najkrótsi stażem. Obecnie najlepiej prezentują się Loca i Pellegrini, których Allegri jeszcze nie zaraził wirusem kunktatorstwa, minimalizmu i cierpienia na boisku. Sezon wcześniej najlepsi byli Chiesa, McKennie i Morata. A cofając się dalej w przeszłość, za pierwszej kadencji Taktyka, tacy zawodnicy jak Dybala, Costa, Bernardeschi, Alex Sandro, Pjanic, Cancelo czy Higuain najlepszą formę prezentowali gdy jeszcze jechali na oparach i entuzjazmie ze swojego poprzedniego klubu...
Przecież pamiętamy wszyscy ten młodzieńczy entuzjazm Dybali w sezonie 15/16. Tą technikę i drybling Costy, która sprawiała że na tle naszych drewniaków wyglądał jak kosmita. Te niezłe występy Bernardeschiego, gdy wszyscy ciskali gromy na Allegriego że nie daje mu szans. Tak samo z Alexem Sandro - gra do przodu, świetne rajdy i wrzutki, co skutkowało trzymaniem go na ławce kosztem emeryta Evry, który miał więcej doświadczenia. Pamiętamy Pjanicia, gdy świetnie rozdzielał piłki, regulował tempo i dawał nadzieje że może uda mu się wejść w buty Pirlo. Cancelo? To był dopiero kozak w pierwszej części sezonu. Później ławkowanie, rzucanie po pozycjach i w konsekwencji spadek formy i sprzedaż. Higuain? Grał dla drużyny, swoje strzelał, bywał decydujący w LM.
Poczynania tych panów w kolejnych sezonach należy przemilczeć. Jedynie Cancelo się udało i w porę uciekł do drużyny która wydobyła z niego to co najlepsze.
A, był jeszcze Dani Alves, ale to był prawdziwy mistrz, który postrzegał futbol zupełnie inaczej niż Taktyk i uciekł z tego szamba przy pierwszej możliwej okazji do drużyny która chciała grać w piłkę, a nie cierpieć.
Allegri, co by ni o nim nie mówić, co roku, podczas swojej pierwszej przygody robił twista który pozwalał odwrócić losy sezonu. Był wbrew pozorom bardziej elastyczny, świetnie czytał grę, potrafił zarządzać meczem i właściwie diagnozować nasze problemy. W sezonie 14/15, przejście drużyny na 4312 umożliwiło uporządkowanie gry i dojście w świetnym stylu do finału LM. Następnie, gdy w miejsce Vidala i Pirlo, Marotta zaproponował mu Hernanesa i Khedirę, w połowie sezonu wrócił do sprawdzonej formuły, czyli do 352 dzięki czemu zaliczyliśmy spektakularną drugą rundę sezonu a w LM odpadliśmy po heroicznym boju z Bayernem. Kolejny sezon to pokerowa zagrywka z Mandzukiciem na skrzydle w formacji 4231.
Co dziś robi Taktyk? Dlaczego śpi? Dlaczego klepie ciągle tą jedną formułę, otrzymaną w spadku po amatorze Pirlo, oraz wystawia te same nazwiska? Dlaczego nie spróbował gry z dwójką klasycznych skrzydłowych gdy miał jeszcze zdrowego Chiese? Dlaczego ten facet jest tak zacietrzewiony, że nawet spektakularny wpiernicz na Stamford nie skłonił do refleksji?
Kolejna sprawa to sami grajkowie. Ta grupka eunuchów nadaje się najwyżej na cheerleaderki, a nie zawodników noszących z dumą biało-czarne trykoty i wypruwających sobie żyły dla tych barw.
