Supersonic pisze:
Przez tysiące lat życie człowieka było spokojne, miał 20 ziomków, miał 20 kobiet w wiosce, kursów podrywów nie potrzebował. Nie wiem czy potrzebuje dziś, natomiast, jest trochę trudniej nie uważasz? Było kiedyś mniej samobójstw niż w dzisiejszych czasach, ostrych psychicznych odpałów, depresji. Dziś więcej presji, więcej wyścigów szczurów- wreszcie większa presja społeczna na rwanie kobiet! Muzyka, kinematografia, gazety, internet- sex, sex, sex - nie masz, jesteś jak to napisałeś nieudacznikiem. To jest szeroki horyzont?
Ta, 20 ziomków i 20 kobiet w wiosce to chyba w społecznościach prymitywnych sprzed 100 000 lat. Po co tak głęboko sięgać? Jeszcze 50 lat temu coś takiego jak "kurs podrywu" było całkowicie zbędne i uważam, że dziś jest zdecydowanie łatwiej, tyle tylko, że dzisiejsi faceci mają problemy z własną tożsamością (co jest poważnym problemem: tzw. feminizacja mężczyzn).
Dziś jest presja? Oczywiście, że jest, więc należy ją olać i żyć szczęśliwie. Niestety, ale presja, o której piszesz, ma to do siebie, że z czasem się wzmaga i wpędza jednostki w wyścig szczurów itp. negatywne zjawiska: stąd ta większa liczba samobójstw (
polecam w tym temacie klasyczną pracę E. Durkheima pt. "Samobójstwo"), depresje itd.
To co napisałeś w powyższym fragmencie można uznać za szerokie spojrzenie na problem. Nie zmienia to jednak faktu, że pewne praktyki mają negatywne konsekwencje, nie wyznaję zasady "cel uświęca środki" a już z pewnością nie w sprawach istotnych.
Supersonic pisze:
Czy człowiek rodzi się z umiejętnościami socjalnymi? No chyba nie. Co jeśli ktoś się ich nigdy nie nauczył? Skoro całe to poznawanie to żaden w ogóle problem- to dlaczego idę w weekend do klubu i widzę S.E.T.K.I. gości wyglądających jak dzieci we mgle, którzy nie potrafią otworzyć buzi do kobiety? Dlaczego wśród moich znajomych wielu jest "nieśmiałych" tak się to dziś nazywa i ma ogromny problem z interakcją z kobietami?
Nie, człowiek nie rodzi się człowiekiem w sensie społecznym. Wszystkiego uczy się od pierwszych miesięcy życia. Zapewne problemy twoich znajomych wynikają z niewykształcenia pewnych cech społecznych i emocjonalnych, które powinny się wykształcić w szerokim procesie socjalizacji.
To poznawanie nie jest problemem, w sensie społecznym, jeżeli nie przekracza pewnego marginesu bezpieczeństwa w danej społeczności (czyli utrzymuje się na pewnym, niewysokim poziomie). Zapewniam Cię, nie każdy musi mieć kobietę, nie każdy jest stworzony do bycia w związku, nie wszyscy powinni w ogóle go zakładać (jak myślisz, skąd rosnąca liczba rozwodów i nietrwałych związków nieformalnych?). Lepiej, żeby nieprzystosowana jednostka nie budowała patologicznego (czyli przelotnego) związku.
Owszem, jest coś takiego jak resocjalizacja, ale czy błędy rodziny i najbliższego otoczenia danej jednostki powinny "prostować" kursy podrywu, które generalnie są nastawione na szybki i przyjemny seks? Nie uważam, że jest to dobry pomysł, szczególnie, że sam napisałeś, że wiele z tych kursów to shit i trzeba oddzielać ziarno od plew...jak taki nieudacznik sobie odsieje? Połknie wszystko jak pelikan i zacznie "hurtowo rwać", pół biedy jak tylko wolne kobiety...
Supersonic pisze:
Chcesz szybciej czytać, kupujesz książkę o szybkim czytaniu, chcesz umieć gotować, kupujesz książkę, kucharską, dlaczego skoro nie masz pewnej umiejętności, jaką jest -zacznijmy od- rozmowa z kobietą- dlaczego nie możesz kupić książki? bo ona jest dla życiowych ciamajd. Huh?
Szybkie czytanie czy gotowanie nie polega na zabawie z żywym człowiekiem, jego emocjami i zaufaniem. Nie czujesz różnicy? Przystosowywaniem "nieudaczników" do życia w społeczeństwie powinno być podejmowane przez osoby kompetentne (socjolodzy, terapeuci, trenerzy, psycholodzy, seksuolodzy) a nie netowe kursy czy książeczki w stylu "jak zostać amerykańskim playboyem".
Supersonic pisze:
Wreszcie- czy ktoś tu ocenia etykę złych podrywaczy? Rozbijają rodziny i związki - to jest niefajne, nikt nie twierdzi, że jest inaczej.
Ja oceniam...bo niestety, ale wam się chyba wydaje, że "podryw" jest jak umiejętność szybkiego czytania czy smażenia omletu. Niestety, jest to zjawisko jak najbardziej etycznie i moralnie niejednoznaczne i należy to podkreślać.
Supersonic pisze:
Zrozum wreszcie, że jak już Mietson dobitnie napisał, w ten sposób możesz poznać też kobietę swojego życia. Czy ten sposób jest gorszy?
Zrozum wreszcie, że w ogólnym, statystycznym rozrachunku ten sposób jest wykorzystywany przez wyrafinowanych podrywaczy, którzy nie szukają kobiety swojego życia a przygodnego seksu. Ja nie patrzę na zjawisko z perspektywy jednostki, to bezsensowne bo nie pozwala na wyciąganie żadnych, ogólnych wniosków. Przeciętny facet nie uczy się podrywu z książek, natomiast każdy, zawodowy "dymacz" zna owe techniki podrywu...(coś na zasadzie nie każdy Arab to terrorysta, ale prawie wszyscy terroryści to Arabowie) jakie z tego wnioski płyną?
Supersonic pisze:
Uwaga przykład z życia wzięty - me, myself and I.
Mam Ci przytoczyć masę przykładów z życia wielu kobiet, które zostały zmanipulowane czy wykorzystane przez mężczyzn, którzy czytali podobne do Ciebie teksty i mieli podobne umiejętności? Przykłady zniszczonych rodzin, cierpiących dzieci, depresji czy może nawet samobójstw i morderstw z zazdrości?
Po co, co to da?
Ja mogę powiedzieć, że "z mojego osobistego doświadczenia wynika iż III rzesza to było coś cool bo mój dziadek był w SS i teraz ma sporą emeryturkę, z czego sam korzystam" - czy to znaczy, że III Rzesza była ok?
Supersonic pisze:
Podsumowując- jestem "in" tego, o czym mówię i uwierz mi, nie jest łatwo obronić się przed kozackim znawcą kobiet. Tego nie widać. Oni wyrywają kobiety- stworzenia bardziej wyczulone na emocjonalny bullshit niż Ty czy ja.
Można mu tak przemodelować buźkę, że żadna już na niego nie poleci - tradycyjny, aczkolwiek skuteczny, sposób na obronę własnego podwórka.
Poza tym, to co piszesz jest doskonałym przykładem na moje twierdzenie, że tego typu jednostki niszczą ład społeczny. Wyobraź sobie, że taki "podrywacz" zniszczy ci kiedyś rodzinę, przejmiesz się?
Supersonic pisze:
Battlefield ustala reguły. Ja gram według nich. Nie będę łaził po polu bez shotguna i czekał aż mi przywalą.
O lol...w jakim ty otoczeniu się obracasz? Uogólniasz, społeczeństwo nie wygląda tak jak widać to na piątkowych imprezach w drogich dyskotekach tego kraju. Skoro kręci cię obracanie się w tego typu grupkach: ok, wolna wola. Jednocześnie musisz podejmować tego konsekwencje, będąc cały czas "na czuwaniu" co by ci jakiś "podrywacz" Pani nie zakosił. W moim otoczeniu jest zdecydowanie spokojniej.
Supersonic pisze:
Napisał Ci evilboy że dla nas w większości jest to uwodzenie obojętne. Ty krzyczysz rozpaczliwie, że to niszczy homeostazę społeczną.
Pytanie zawsze-pragmatycznego Supersonica- co z tym zrobisz?
Bo ja nic- tylko śmiem twierdzić, że w mojej obojętności jestem szczęśliwszy niż Ty w swoim konserwatyzmie. Bo Ty wrzucasz do takiego tematu emocjonalnie negatywną politykę, a ja wolę na luzie pogadać i wymienić doświadczenia.
Co z tym zrobię? Napiszę kilka prac, zrobię doktorat i karierę naukową, ustawię się w życiu i będę jeździł na wakacje do Honolulu. Hehehe...

Słuchaj, są ludzie, którym nijakość i obojętność nie dają szczęścia. Potrzebują czegoś więcej, pragnienia wpływu i prób zmiany rzeczywistości. Czasem się udaje, czasem nie. Pierwszy krok zrobiłem, studiuje socjologię i obracam się w "branży", zobaczymy co będzie dalej. Aha, nic nie dzieje się od razu, pamiętaj o tym...
Supersonic pisze:
Dobry uwodziciel ( bo nie mówię tu o jełopach co zapukali 7 razy, z czego 6 w kiblu na imprezie i są znawcami kobiet) nie jest składową technik jakie zna. Jest gościem, w którego towarzystwie kobieta dobrze się bawi.
Podobno kobiety najlepiej się czują i bawią w towarzystwie homoseksualnych mężczyzn...poza tym, coś kręcisz, skoro kobieta dobrze się czuje i bawi w towarzystwie uwodziciela to jakieś powody tego muszą być. Jakie? Jego naturalność? Wygląd? Zapewne jest wielu przystojnych i (o zgrozo!) naturalnych mężczyzn, którzy powodzenia wśród kobiet nie mają...no właśnie, gdyby mieli do tego owe umiejętności techniki to wypadkową tych wszystkich czynników byłoby dobre samopoczucie kobiet w ich towarzystwie...a że nie mają...
Tak więc nie pisz, że dobry uwodziciel nie jest składową technik jakie zna. Jest dokładnie tym i niczym więcej bo bez swoich technik przestałby się liczyć.
Supersonic pisze:
(dobre) Uwodzenie jest <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)>- to jest win-win, Ty robisz z tego jakieś dramaty i złe moce. One występują - w takim samym natężeniu jak dobre aspekty.
Bzdury...powinienem skończyć tutaj i wymóc na tobie udowodnienie powyższego twierdzenia (na tobie ciąży ciężar dowodu), aczkolwiek napiszę tylko tyle: za mną stoją statystyki negatywnych konsekwencji działań wszelkiego rodzaju podrywaczy i uwodziciele (którzy żyją zgodnie z ową zasadą "win-win" i do przodu!), po twojej stronie są jednostkowe, pozytywne sytuacje. Kto ma rację? Kto ma prawo wyciągać ogólne wnioski?
Supersonic pisze:
Powtarzam pytanie konkretne- jak się obronisz.
Ja znam ich techniki - więc mogę np. powiedzieć o nich mojej kobiecie- uważaj to on

Jak? Uświadomię moją kobietę co to za typek. Zupełnie wystarczy. Poza tym oboje jesteśmy po psychologii.
Supersonic pisze:
p.s. Jeśli chcemy odcisnąć konkretne piętno w zmienianiu świata na lepsze to zaryzykuję teorię, że wartościowy nauczyciel podrywu, nawróci więcej owieczek niż Ty, bo za pieniądze poopowiada owieczkom, o tym że kobiety trzeba szanować i zawsze zostawiać lepszymi po niż przed poznaniem. Możesz nie wierzyć- ale to jedno z najczęściej pojawiających się w branży zdań. ( Jest zgniła część branży- ją należy tępić jak karaluchy)
Co więcej- nauczy ich to robić.
:rotfl: ...no tak, prostytutce też się zazwyczaj mówi, że była świetna, co z tego, że za pieniądze i bez całowania w usta. Koleś, serio, nie mam zamiaru odpisywać na takie przemyślenia bo to jest poniżej poziomu krytyki.
Powiedz to kobiecie, która zostawiła męża i teraz jest sama z dziećmi na głowie bez alimentów bo związek został zrujnowany z jej winy...oj kolego, kolego, założysz rodzinę, jakiś "podrywacz" wyrwie Ci żonkę to przyjdziesz do takiego jak ja "specjalisty" na kolanach z płaczliwymi prośbami o pomoc...
