W takim razie po koleii:
Juve Master pisze:Tu Cię chyba zaskoczę, absolutnie nie zamierzam spierać się z poglądem, że faszyzm jest/był doktryną polityczną, która ma w sobie wiele z lewicowego myślenia, właśnie w sferze gospodarczej. Podpisuję się pod tym, co napisałeś. Jednak to żadne novum, nie musisz mi tego tłumaczyć. ;> Tu nie ma nad czym dyskutować.
Tłumaczę to już z przyzwyczajenia, bo zbyt wiele razy słyszłem frazę "faszyzm to doktryna skrajnie prawicowa", co jest prawdziwe tylko w sferze obyczajowej, ale kompletnie fałszywe w gospodarczej. Ludzie zapominają, że na ten problem trzeba patrzeć dwuwymiarowo.
Juve Master pisze:Ciekawy wykres. Nawiasem mówiąc, to z tego, co czytam Twoje wypowiedzi, to zakładam, że jesteś/byłeś studentem politologii bądź czegoś na kształt. Jeżeli nie, to chyba dość mocno się tym interesujesz tak po prostu.
Politologia cieszy się chyba ostatnio dużym powodzeniem. Natomiast ja studię finanse
tutaj i w związku z tym musiałem opanować elementarz ekonomii, która rzeczywiście bardzo mnie interesuje.
Juve Master pisze:Skoro twierdzisz, że "GW" propaguje społeczną gospodarkę rynkową, to prosiłbym o ze dwa przykłady, które by mogły to zilustrować.
Służę uprzejmie:
[quote=""Gazeta Wyborcza""]W środę Komisja Europejska ma zdecydować o losie
naszych trzech stoczni. Jeśli uzna, że muszą zwrócić pomoc publiczną, upadną.
Z punktu widzenia europejskiego prawa
szanse na korzystne dla nas rozwiązanie są małe. Rząd szuka innego sposobu - premier Donald Tusk stara się przenieść dyskusję na poziom polityczny. Zamiast Komisji o przyszłości stoczni zdecydować mieliby ministrowie państw Unii na posiedzeniu Rady UE.
Źródło[/quote]
Tutaj, kolejny link do tej sprawy, już sam tytuł dużo mówi.
"Gazeta Wyborcza" używa określenia "korysztne dla nas rozwiązanie" w kontekście ratowania ekonomicznie-nieefektywnych przedsiębiorstw. To ratowanie odbywało się na koszt budżetu państwa, czyli na koszt wszystkich Polaków, którzy płacą podatki. To jest typowe zachowanie socjalistów, dla których najważniejsze jest utrzymanie miejsc pracy i to nawet bardzo wysokim kosztem, często nawet wielokrotnie wyższym niż ich likwidacja. Pomijam już fakt używania określenia "nasze stocznie", bo one nie należą ani do GW, ani do mnie, ani Ciebie.
Wolny rynek w kapitaliźmie, z koleii zakłada, że nierentowne przedsiębiorstwa muszą upaść, jakkakolwiek pomoc państwa jest niemożliwa, ponieważ niemoralne jest obciążanie reszty podatników kosztami ich utrzymania. Niektórzy nazywają to "kreatywnym destrukcjonizmem", ponieważ na miejsce podmiotu, który upadł, może powstać nowy rentowny, a ludzie, których miejsca pracy byłyby obciążeniem dla budżetu (bo trzeba do nich stale dopłacać), mogą zostać zatrudnieni gdzie indziej (w tym samym lub innym zawodzie po przekwalifikowaniu) bądź zostać przedsiębiorcami, których praca będzie rentowna, a więc pożyteczna dla nich samych i reszty społeczeństwa.
Nawiasem mówiąc, takie zachowanie PO pokazuje, że liberalizm gospodarczy, który deklarują trąci trochę socjalizmem
Tak a propos, sposób przekazu medialnego w tym przypadku jest bardzo ciekawy. Zazwyczaj jest to coś w stylu "ratujemy nasze stocznie". Ludzie na to reagują entuzjastycznie, bo dlaczego nie ratować, skoro nasze. Szkoda tylko, że media nie mówią wprost, że przeciętnego podatnika będzie to kosztowało tyle i tyle. Ciekawe ilu by zostało entuzjastów.
Z resztą ja rozumiem, że ludziom model państwa opiekuńczego wydaje się atrakcyjny na pierwszy rzut oka, bo przecież oferuje "bezpłatną" edukację, opiekę zdrowotną i świadczenia socjalne, ale czy tak jest w rzeczywistości? Tutaj trzeba powtórzyć truizm, że państwo nie zarabia, więc żeby coś sfinansować musi najpierw potrzebne na to środki zabrać podatnikom, więc tak czy siak za wszystko płacimy. Różnica polega na tym, że po drodze państwo tworzy różne instytucje administrujące tymi środkami (ich utrzymanie sporo kosztuje), potem tworzy kolejne instytucje, których zadaniem jest nadzór nad tymi pierwszymi, żeby prawidłowo wydawały pieniądze (kolejne koszty, a korupcja i tak kwitnie), zatrudnienie w tych instytucjach racjonalne raczej nie jest, bo zazwyczaj pracują tam mierni ale wierni działacze partyjni lub ich rodziny. Za to co zostanie mamy opiekę zdrowotną, w której na wizytę u specjalisty czekasz kilka miesięcy, system szkolnictwa na takim poziomie, że nawet mało zamożni ludzie zaciskają pasa, żeby starczyło na korepetycje i wiecznie niezadowolonych ze swoich zarobków lekarzy i nauczycieli.
Juve Master pisze:Absolutnie się nie zgadzam, z tym co powiedziałeś. Wybacz za słowo, ale bzdurą jest mówienie, że stacje TVN 24 czy też TOK FM w ogóle propagują, albo otwarcie deklarują się za socjalizmem w gospodarce. Na jakiej podstawie tak twierdzisz ? (...) Zastanawia mnie zatem, na jakiej podstawie twierdzisz, że stacje te promują w ogóle jakikolwiek model gospodarczy.
Nigdzie nie powiedziałem, że "otwarcie deklarują się za socjalizmem". Natomiast, nader często w mediach padają pytania typu:
-Zmniejszyło się tempo wzrostu gospodarczego, co robi rząd?
-Ceny żywności rosną, co robi rząd?
-Cena benzyny rośnie, co robi rząd?
-Cena prądu rośnie, co robi rząd?
-Zbiory rośliny X były obfite, w związku z czym ceny są niskie, dlaczego rząd nie uruchomił jeszcze skupu interwencyjnego?
To jest wyrażone niewprost domaganie się jakichś działań ze strony rządu, a więc interwencjonizmu państwowego. Coś takiego zostało ludziom chyba jeszcze z czasów PRL, kiedy to rząd był odpowiedzialny za poziom wszystkich cen. Co niby teraz miałby robić rząd?
Stymulować wzrost gospodarczy? Tak, jest w stanie to zrobić na krótką mętę, sęk w tym, że w długim okresie odbija się to solidną czkawką. Ceny rosną? Czy w takim razie rząd ma je administracyjnie kontrolować, wyznaczać ceny maksymalne i karać za ich przekroczenie? Jak rząd zmniejszy VAT i akcyzę to ceny powinny być niższe, ale jak tnie wpływy to musi ciąć też wydatki, a więc pieniędzy na inne rzeczy może nie starczyć i będzie nowa awantura. Zbiory były obfite? A co to rząd obchodzi?
Mówiąc o propagowaniu socjalizmu miałem na myśli tego typu zachowania, presję, aby rząd aktywnie działał w sferze gospodarczej. W gospodarce rynkowej (takiej bez innych przymiotników) rząd się takimi sprawami nie zajmuje, bo jego rola jest minimalna.
Juve Master pisze:Teraz to już wchodzimy w ocenę okresu PRL-u okiem moralizatorskim. Nie da się tego okresu wymazać z historii Polski. Był jaki był, Polacy w nim żyli, edukowali się, robili kariery <nie zawsze w pokrętny, wazeliniarski sposób,> W mojej ocenie nie jest to żaden wstyd dla Pana Passenta przyjmować taką posadę i tutaj mnie nie przekonasz, bo żaden z nas nie wie w jaki sposób i w jakich okolicznościach ją mu zaproponowano. Nie dojdziemy do tego. W moich oczach nie był on wrogiem PRL-u otwarcie,i dodając do tego jego znakomite wykształcenie, po prostu na to zasłużył.
To zróbmy może tak, ja zaprezentuje swoje zdanie w punktach, a Ty powiesz, z którymi się nie zgadzasz.
1) Władze PRL były narzucone z zewnątrz.
2) Władze PRL nie były lojalne wobec narodu polskiego, tylko swoich kremlowskich mocodawców.
3) Władze PRL nadzorowały i ponoszą odpowiedzialność za działania Służby Bezpieczeństwa.
4) Służba Bezpieczeństwa była oragnizacją zbrodniczą, prześladującą obywateli swojego kraju.
5) Jakkakolwiek
dobrowolna współpraca z tą służbą jest moralnie naganna.
6) Praca dla władz PRL wobec powyższych punktów chluby nie przynosi.
Jeszcze raz powtarzam, że ja nie potępiam Passenta za zdobycie wykształcenia! Ale czy nie mógł poszukać innej pracy? Przecież nikt mu nie przystawił pistoletu do głowy i nie powiedział:"Zostaniesz ambasadorem albo pociągam za spust". Wrogiem PRLu to on z pewnością nie jest.
Juve Master pisze:Kończąc wątek Simona Mola, policjanci, którzy odpowiedzialni byli za jego niezwłoczne aresztowanie po prostu ostro dali plamę. Byli bardzo niekompetentni, ale jakoś trzeba było impertynencję i giga wpadkę wytłumaczyć. Mimo wszystko dla mnie ich tłumaczenie było po prostu brzydko mówiąc głupie. Tłumaczenie swojego zaniedbania presją środowisk, może nawet lękiem o utratę posady (sic!) bądź lękiem o bycie posądzonym o rasizm to cieniuteńki argument. Przynajmniej jak dla mnie.
Hmm, trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem mówiąc "policja przez miesiąc zwlekała" lepiej by było "przez miesiąc zwlekano", bo nie wiem czy wina w większej mierze leży po stornie policji czy prokuratora. Co nie zmienia faktu, że pomiędzy zgłoszeniem przestępstwa i aresztowaniem upłynął ponad miesiąc. Chyba przyznasz, że pomiędzy aresztowaniem czarnoskórego, popularnego, nagradzanego działacza społecznego, a aresztowaniem zwykłego białego przestępcy jest pewna różnica? Myślę, że cała procedura trwała miesiąc, ponieważ chciano zebrać żelazne dowody i nie zaliczyć wpadki. Taka wpadka w pierwszym przypadku odbiłaby się szerokim echem, a w drugim wszystko rozeszło by się po kościach.
Tutaj kolejny bonus, odpowiadasz na sporą liczbę pytań związanych ze sferą obyczajową i gospodarczą. Na podstawie udzielonych odpowiedzi poznajesz na koniec swoją pozycję na Wykresie Nolana.