: 16 marca 2006, 16:04
Temat dotyczyc konkretnego zdarzenia a nie:"kto kogo kiedy zabil i czy wolno sie mscic"Gałcio pisze:I tak połowa wypowiadających sie w tym temacie to osoby "niekumate" w tematach kibicowskich, a z takimi cięzko prowadzić dyskusje, ja nie będe sięgac daleko pamięcią, śmierć kibica ARki z rąk Wiślaka, pamiętacie ? Ja pamiętam mimo iz jestem kibicem Piasta, pamiętny nóz w głowie Dino Baggio i sprawca niejaki Misiek ... pamiętacie? Ale oczywiście co złego to Cracovia, mimo iż nie lubie tego klubu to nie moge czytać jak Wiślacy piszą na temat Craxy wszystko co złe(..)
To ze X lat temu Wislak zabil Arkowca nie znaczy chyba ze nie wolno mi,czy komukolwiek innemu wypowiedziec sie negatywnie na temat mordu ktory mial miejsce kilka dni temu?
A co do Cracovii to ja juz nie bede sie wypowiadal polecam tylko przeczytac te artykuly :
"Janusz Filipiak: Nie stało się nic złego
Właściciel Cracovii Janusz Filipiak przyzwyczaił już do kuriozalnych wypowiedzi. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" mówi: - To, co w klubie złe, jest dziełem grona 150 zawodowych bandytów (...) my sobie z tym problemem nie poradzimy by po chwili stwierdzić: - Nie ma podstaw do zamykania stadionu!
Szymon Jadczak: Na stadionie Cracovii jest zainstalowany monitoring, dysponujecie zdjęciami prowodyrów. Nie macie możliwości ich wyeliminowania?
Janusz Filipiak: - Chcę wyraźnie podkreślić, że to, co w klubie złe, jest dziełem grona 150 zawodowych bandytów terroryzujących widownię Cracovii. I my sobie z tym problemem nie poradzimy. W trakcie meczu było wyraźnie widać młodego człowieka rzucającego śnieżkami w piłkarzy. Wskazałem go ochronie i telefonicznie poleciłem zdjąć. Służby ochrony nie zrobiły nic.
To może czas zmienić firmę ochroniarską?
- To jest problem. Jedyną instytucją, która potrafi skutecznie zabezpieczyć tego typu wydarzenia, jest policja. Zorganizowaliśmy przetarg na ochronę i większość firm ochroniarskich z tego przetargu zrezygnowała. Nie ma agencji ochroniarskiej w Krakowie, która chciałaby się podjąć zadania ochrony Cracovii. Od obecnej firmy, gdy wymagamy wysokiej jakości usługi, słyszymy, że jak będziemy naciskać za mocno, zrezygnuje. Jej pracownicy się boją.
Powtarza Pan często, że do rozwiązania problemu pseudokibiców potrzebna jest zmiana prawa. Obelżywe transparenty można chyba zdjąć przy obecnych przepisach?
- A kto ma je zdjąć? Ja mam to zrobić? Agencja ochroniarska dostaje od nas wyraźne polecenie zdjęcia tych transparentów i żaden ochroniarz nie reaguje, bo się boi. Co ja tu mogę zdziałać jako prezes? Jestem takim samym obywatelem jak pan. My również jako klub jesteśmy ofiarą zachowań bandyckich. Mnie również grożono. Są świadkowie, że pod moim adresem w trakcie meczu leciały pogróżki.
Czy odwoła się Pan od ewentualnej decyzji o zamknięciu stadionu?
- Nie ma podstaw do zamykania stadionu! Pragnę wyrazić ubolewanie z powodu chuligańskich zachowań w trakcie meczu, lecz na pewno na stadionie nikt nie doznał uszczerbku, nie stało się nic złego, mecz nie został przerwany, zatem - zgodnie z przepisami PZPN - nie ma powodów do zamknięcia stadionu.
źródło: Gazeta Wyborcza"
ZEBY NIE BYLO WATPLIWOSCI OTO ROZMOWA Z DELEGATEM NA DERBY:
"Kazimierz Greń, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, był delegatem PZPN na niedzielny mecz Cracovia - Wisła Kraków. W swoim raporcie opisał wiele nieprawidłowości w organizacji meczu. Potwierdza w nim kilka zarzutów Wisły.
W trakcie meczu na Pana polecenie kibice zdjęli obraźliwe transparenty. Groził Pan przerwaniem spotkania...
- Na początku meczu nie było na stadionie obraźliwych transparentów. Pojawiły się w trakcie meczu - mówi Greń. - Pierwszy został zawieszony w 17 minucie. Brzmiał "Waszą matką jest milicja". Udałem się natychmiast do spikera zawodów, żeby ogłosił komunikat: jeśli transparent nie zostanie ściągnięty, mecz zostanie przerwany. I w 23 min transparent został zdjęty. W trakcie meczu pojawiły się jeszcze dwa obraźliwe transparenty pod adresem Wisły Kraków. Kolejny w 65 minucie. Kiedy był wywieszany, nie widziałem dokładnie jego treści z mojego miejsca, zbiegłem na dół, zobaczyłem, że napisano na nim: "Wisła - dzieci wykarmione spermą zomowskiej pały". Znów udałem się do spikera z komunikatem, że w ciągu 5 minut napis ma być zdjęty, inaczej zawody byłyby przerwane. Transparent został zdjęty. Zastanawiające jest, jakim sposobem takie wielkie transparenty zostały wniesione na stadion. Służby porządkowe powinny rewidować wchodzących i nie dopuszczać do wnoszenia na stadion podobnych rzeczy. O tym m.in. napisałem w swoim raporcie.
Co jeszcze się w nim znalazło? Czy ten raport potwierdza zarzuty Wisły: o tym na przykład, że rzucano w piłkarzy lodem, monetami, butelkami.
- Tak. Napisałem, że w piłkarzy rzucano bryłkami lodu, bateriami, innymi przedmiotami, które trudno mi było zidentyfikować. Na to powinien zresztą zareagować sędzia.
Wisła twierdzi, że wśród jej zawodników na boisku znalazł się kibic grożący im nożem.
- Na murawie pojawiła się przed meczem osoba postronna. Ponieważ jako delegat nie znam wszystkich osób zaangażowanych w organizację meczu, nie mogłem stwierdzić, że to była osoba nieuprawniona do przebywania na boisku. Taką wiedzę mają służby ochroniarskie. Napisałem w raporcie, że wokół płyty znajdowały się osoby postronne.
Wisła donosi, że była atakowana w tunelu prowadzącym do szatni. Był Pan tego świadkiem?
- Towarzyszyłem zawodnikom wchodzącym i schodzącym z boiska - przed meczem, na przerwę, przed drugą połową i po meczu. Niektórzy delegaci tego nie robią, ale ja mam taki zwyczaj i trzymałem się go także w czasie krakowskich derbów. Droga do szatni rzeczywiście nie była perfekcyjnie przygotowana. Tunel powinien być dalej wysunięty, wtedy zawodnicy spokojnie by do niego zeszli. Opisałem w raporcie, że w drodze do szatni zawodnicy zostali obrzuceni i opluci.
Zawarł Pan też informację o opluciu sędziów?
- Tak, zawarłem, znalazła się też ona w protokole sędziowskim. Po meczu kierownik drużyny Wisły zgłaszał mi też, że opluwani byli zawodnicy siedzący na ławce rezerwowych.
Nad tą ławką kibice palili szaliki Wisły, czy to też Pan opisał?
- Tak, zostało to opisane. Około 30 szalików zaczęło płonąć w 3 minucie meczu. Napisałem, że ochrona stadionu nie reagowała na przygotowania do podpalenia. Opisałem też, że obok reklamy Orange Ekstraklasy leżała głowa świni wymalowana w barwy klubowe Wisły. Kazałem ją usunąć.
Czy zauważył Pan rasistowskie zachowania kibiców skierowane przeciwko zawodnikowi Wisły?
- Nie było rasistowskich transparentów, natomiast o przyśpiewkach napisałem, że w trakcie meczu były skandowane przyśpiewki obrażające drużynę gości, a spiker nie podejmował żadnych działań mających na celu uspokojenie kibiców. Napisałem też, że spiker nie uczestniczył w odprawie jaką organizuję godzinę przed meczem z udziałem delegata, kierowników drużyn i sędziów. Być może dlatego nie znał moich zaleceń. Spiker może robić show przed pierwszym gwizdkiem i w przerwie meczu, natomiast w trakcie jego trwania może wyłącznie podawać komunikaty, na przykład o zmianach i uspokajające sytuację. Spikerowi nie wolno wzywać do dopingu, jak to się działo na stadionie Cracovii.
Do kogo w trakcie meczu delegat kieruje swoje uwagi? Chyba nie tylko do spikera?
- Na stadionie jest kierownik do spraw bezpieczeństwa, na Cracovii była to pani Maria Maczugowska. Parę drobnych rzeczy usuwaliśmy w trakcie meczu. Natomiast nie wiem, co by było, gdyby kibice nie ściągnęli transparentów. Mógłbym wysłać oddział policji, służby porządkowe, ale przecież to mogłoby wywołać prawdziwą wojnę na stadionie. Cieszę się, że tym razem sama groźba przerwania meczu poskutkowała. Takie transparenty nie powinny się w ogóle znaleźć na stadionie.
Czy Pan mógł coś zrobić więcej w kwestii utemperowania nastrojów na stadionie?
- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Zrobiłem wszystko, co było możliwe. Potwierdzają to relacje mediów, które napisały, że dwukrotnie groziłem przerwaniem zawodów. Do tego stopnia zajmowałem się sytuacją, którą jako delegat mam kontrolować i opisać, że niewiele wiem o samym meczu. Rola delegata jest bardzo niewdzięczna, decyzje trzeba podejmować szybko, w moim przekonaniu zrobiłem wszystko, co mogłem. To wyróżnienie być delegatem na derby, ale też duża odpowiedzialność.
Gdzie trafił Pana raport?
- Został wysłany do PZPN, trafi do wydziału bezpieczeństwa na obiektach piłkarskich.
Czy zawarł Pan w raporcie swoją złą ocenę organizacji meczu?
- W raporcie mam przede wszystkim opisać to, co widzę, natomiast ocena należy do innych.
Rozmawiała: Małgorzata Syrda-Śliwa
źródło: Dziennik Polski"
oba artykuly pochodza z www.wislakrakow.com
Niech mi ktos powie w Cracovii pod wzgledem bezpieczenstwa wszystko jest OK..