Byłem ciekawy Waszych komentarzy, spodziewałem się linczu na facecie, który Was w to wplątał, a tutaj liczne słowa poparcia
UEFA to mafia, cyniczna organizacja nastawiona na władzę. To jest jasne. Próby utworzenia SuperLigi od lat brzmiały jako straszak dla nich, ale też interesująca alternatywa. No ale Panowie, to, co zaprezentowano parę dni temu, SPOSÓB w jaki to zaprezentowano to jakiś dramat. Nie chce mi się do tego wracać, zatem rzecz nowa. Czytałem w Die Welt słowa Pereza. Ten facet biadoli, że bez SuperLigi nie kupi w tym roku Mbappe i Haalanda i to jego zdaniem niszczy atrakcyjność piłki. Serio? W roku kryzysu? Koleś odleciał mocno i to niesamowite, że znalazł poklask (chociaż warto zauważyć, że głównie wśród biznesmanów, a nie u ludzi piłki).
Widzę czasami kłamliwą narrację, że oni chcieli zrobić ligę na wzór NBA. Przecież to kłamstwo. Jedyne co łączyłoby SuperLigę i NBA to brak możliwości spadku takiego Tottenhamu czy Arsenalu. Różnią je natomiast najważniejsze zasady kształtujące te rozgrywki (upraszczając, bo nie o detale tu chodzi):
- górny próg wydatków taki sam dla każdej drużyny i ogólna przejrzystość finansowa
- ograniczenie liczby zawodników w składzie
- system draftu, gdzie (upraszczając, bo są od tego odstępstwa) słabsze drużyny wybierają jako pierwsze, więc teoretycznie największy talent idzie na mieliznę i może przyczynić się do zmiany układu sił w lidze
Zabierzcie te 3 rzeczy z NBA i macie ligę absurdu. Taką, którą byłaby Super Liga, której jedyną cechą byłby worek z hajsem bez dna założycieli i uniezależnienie się od wyniku sportowego. Czyli cios zarówno w rynek jak i w sport. Dlaczego w sport, skoro w NBA to działa? A wiecie, że te "kluby" NBA to tak naprawdę franczyzy ligi? To jest kolejna istotna różnica. Dajmy na to, że do liga wróci Seattle. Wiecie, że ta nowa drużyna będzie mogła wybrać sobie zawodników z pozostałych klubów? Tak, to jest TAKA różnica. W europejskiej piłce jest pełno klubów, a w USA liga ma 30 "klubów" i finito, to wszystkie. Poza tym są ligi akademickie i kobieca.
Jeszcze trzy rzeczy, które szczególnie mnie zaskoczyły podczas lektury tego wątku.
1. Ktoś z Was napisał, że przeszkadzanie SuperLidze to komunizm i cios w wolny rynek. To faktycznie ciekawe. Cechą prawdziwego wolnego rynku jest to, że ryzyko czasami popłaca, a czasami nie popłaca i taka Barcelona lub Inter Mediolan, które wygenerowały gigantyczne długi mogą upaść. To jest wolny rynek. Nie jest cechą konstytutywną piłki europejskiej, że Inter i Barca muszą istnieć zawsze. Zresztą niedawno mieliśmy przykład, gdzie Rangersi z Glasgow upadli i całkiem szybko powstali.
2. Ktoś napisał o zabezpieczeniu finansowym, że teraz jak potentat nie wejdzie do CL to będzie miał problem. Fajnie byłoby to zabezpieczyć i ze zdziwieniem przyznaję, że mafia UEFA wymyśliła to lepiej dając możliwość kwalifikacji na podstawie rankingu. Powoduje to, że nawet jak taki Real skończy na 10 miejscu w lidze dwa sezony z rzędu to pewnie i tak będzie w CL. Za trzecim razem już może się nie udać. To dużo lepsze rozwiązanie niż "mnie się należy i spadajcie".
3. Nie zgodzę się z tym, że piłka to tylko biznes. OK, to jest biznes, ale nie tylko. Dlaczego? Jak założycie sobie firmę, to możecie z nią robić co chcecie. Zmieniać profil działalności, przenieść. Nikomu nic do tego. Ale jak jesteście właścicielami takiego Juventusu, to tak naprawdę jesteście powiernikami wielkiej tradycji, historii i nie możecie przekształcić profilu firmy w gastronomię i przenieść na Curacao. Trzeba żyć w tej społeczności z kibicami, legendami itd. Nie pojmuję, że kilku biznesmanów chciało zrobić takie coś poza ludźmi piłki. Czaję jakichś szejków, Glazerów, których podobno nigdy nie było na meczu United, podobnie ludzi z Liverpoolu, który o tej decyzji nawet nie pogadali z nikim z Anfield, ale... Andrea Agnelli, syn TEGO Agnelliego, który kochał Juve i ten sport? Serio? Szkoda, że Was w to wpakował.