zahor pisze:Dla wszystkich może nie, ale bez wątpienia dla:
- wszystkich klubów w Hiszpanii poza Realem. Valencia do tej pory płaci za kretyński sposób budowy nowego stadionu, zespoły typu Deportivo La Coruna czy nawet Villarreal są karykaturami siebie samych sprzed kilku lat.
Hiszpania przeżywa obecnie głęboki kryzys finansowy, który nie oszczędził również piłki nożnej. Cała liga jest mocno zadłużona, a zespoły tj. Villareal, czy Sevilla sprzedają swoich najlepszych zawodników zamiast się wzmacniać i przepaść rośnie.
zahor pisze:- Juventusu, który do tej pory odczuwa konsekwencje calciopoli i rządów Secco
Boli.
Jeszcze sporo czasu upłynie zanim Juve na dobre włączy się do regularnej walki o podium w europejskich pucharach. Niestety.
zahor pisze:- Milanu, który po zwycięstwie w LM w 2007 roku właściwie przestał się wzmacniać, bo wujek Silvio uznał że ma najlepszy skład na świecie i nie potrzebuje wzmocnień, stąd takie kampanie jak ta z 2009 kiedy sprzedali Kakę, a kupili Huntelaara.
Pojedynki Milanu z Barceloną (tej za Rijkaarda) gwarantowały porcję footballu w najlepszym wydaniu. Kilka lat temu.
Od tamtego czasu Barcelona się rozwinęła, a Milan nie.
zahor pisze:- Chelsea, która kilka lat temu była dla Barcelony niewygodnym rywalem, a ostatnimi czasy gra coraz gorzej, mimo że przez jej ławkę trenerską przewijają się najlepsi szkoleniowcy świata.
To samo co z Milanem.
Co prawda tutaj kasa i chęci są, ale odnoszę wrażenie, że Romanowi brakuje cierpliwości i trochę głowy do wydawania pieniędzy, o czym najlepiej świadczy 50 baniek wydanych na Torresa bez formy. Gość oczekuje atrakcyjnej, finezyjnej i miłej dla oka gry. Naprawdę nie wiem, który trener byłby w stanie to zapewnić. Przy obecnej formie zespołu z Londynu do wymiany jest raczej połowa składu, a nie trener.
zahor pisze:- Lyonu, który kilka lat temu godnie reprezentował Ligue 1 w Europie, a obecnie nijak nie jest w stanie nawiązać walki z najlepszymi.
Eee... może i godnie reprezentował, ale jakąś znaczącą potęgą w Europie to on nie był.

Fakt, docieral w miarę regularnie do 1/8 (no a jak trafił na Real

to 1/4 LM), ale śmiem wątpić czy ugrałby coś z Blaugraną.
Tutaj dodałbym jeszcze AS Monaco. Nie tak dawno grali w finale LM, a teraz pałętają się gdzieś na zapleczu drugiej ligi.
zahor pisze:Jeżeli do tego dodać fakt, że Man Utd sprawia wrażenie że ma kompleks Barcelony i w bezpośrednim starciu nawet nie podejmują walki, to naprawdę nie jest trudno wyobrazić sobie sytuację, w której Barcelonie byłoby jednak ciężej królować w Hiszpanii i w Europie.
Kompleks Barcelony. Co rozumiesz przez to pojęcie? Dla mnie kompletnie niezrozumiałym jest argument mówiący o tym, że drużyna grająca na co dzień w Premier League (przez wielu uważanych za najsilniejszą ligę świata, w której MU co roku znajduje się w ścisłej czołówce), wychodzi na murawę i nie gra swojego bo się najzwyczajniej w świecie boi Katalończyków. Litości. Nie ta półka, żeby można było mówić o jakimkolwiek kompleksie.
Bynajmniej nie twierdzę, że jest to drużyna nie do pokonania. Sęk w tym, że jeżeli grają to do czego zdążyli już wszystkich przyzwyczaić to ja nie widzę dla nich godnego rywala. Odskoczyli niesamowicie.
Maches wspomniał tutaj o Gran Derbi, widowisku które ostatnio straciło nieco ze swojego uroku. Stało się tak głównie za sprawą symulacji, chamstwa i prostactwa. Innymi słowy: brakiem gry fair play. Jednak moim zdaniem przykład idzie z góry. Jaki jest Mourinho każdy wie. Gość prowokuje, insynuuje i ma styl bycia, którego nie trawię. Co gorsza, on ten swój bycia przeniósł na zespół no i mamy takich Ramosów, czy psycholi jak Pepe. Jako trener powinien hamować i tępić takie zachowanie, no ale nic z tych rzeczy bo gość sam dolewa oliwy do ognia przy każdej możliwej sytuacji. Niezłe ziółko z niego jest.
Gracze Barcelony święci nie są. Gdyby Oscary przyznawali internauci to wszystkie możliwe powędrowałyby do stolicy Katalonii. (no... moze poza tymi, które pojechałyby do Włoch

). Na agresję Realu, FCB reaguje aktorstwem no i mamy to co mamy. Jeden wielki syf.