deszczowy pisze:Prawo rynku, Vimi. Ten kto ma forsę trzyma za jaja drugiego. A poza wszystkim - wolę już Chińczyków od Amerykanów.
Co nie zmienia faktu, że socjalizujący Mudzin w Białym Domu mnie cieszy.
:lol:...a w czym są lepsi chinole od jankesów? Możesz rozwinąć czy po prostu, od tak, znów chlapnąłeś byle co byle po co i nie kryje się za tym ŻADNA, sensowna argumentacja?
Castiel pisze:Vimes pisze: dlaczego uparli się ostentacyjnie publicznie demonstrować swoje upodobania w tych swoich paradach?
Też chciałbym to wiedzieć. Nie jestem przeciwnikiem homo. Nie jestem przeciwnikiem gejów tylko pedałów, którzy chodzą po ulicy w latexie. Z gejami nie ma problemu. Z pedałami jest problem bo sami sobie szkodzą. Robią sobie antyreklame całemu społeczeństwu homo.
To proste: w każdym społeczeństwie są homosie. Tego nie da się podważyć. Ich ilość waha się zazwyczaj w liczbie kilku procent.
Są to ludzie, którzy mają określone skłonności seksualne.
Czy uważacie, że np. w Arabii Saudyjskiej lub w Iranie nie ma homosi, że są tylko w takich krajach jak UK, Francja, USA itp.? Nie, oczywiście tak nie uważacie. Jednak jakoś w tych pierwszych, wymienionych przeze mnie państwach nie są oni aż tak widoczni. Dlaczego?
A no dlatego, że samo posiadanie skłonności jeszcze wiele nie zmienia, potrzeba działań ze strony tych ludzi, czyli zachowań homoseksualnych.
Co wpływa na liczbę określonych zachowań seksualnych w danym społeczeństwie? Oczywiście poziom tolerancji dla tychże. W Arabii Saudyjskiej deklaracja homoseksualizmu kończy się zazwyczaj karą śmierci, w USA czy UK jest to powód do dumy, przejaw "odwagi cywilnej", coming outy są w modzie.
Jaki wniosek z powyższego płynie? Dana skłonność to kwestia, raczej, bezdyskusyjna. Wciąż nie wiemy, co jest przyczyną homoseksualizmu (są różne teorie), natomiast to jak wielu, aktywnych i jawnie działających homoseksualistów jest w danej populacji zależy tylko i wyłącznie od czynników społecznych.
Dlatego też wychodzą oni na ulice, pokazują się, lobbują właśnie po to, aby oswajać opinię publiczną z danym zjawiskiem, chcą, abyśmy uwierzyli, że homoseksualizm jest niczym złym, że to normalni ludzie, którzy równie jak "heretycy" mogą kochać, zakładać rodziny czy wychowywać dzieci. Niestety, jednym z elementów tej strategii jest obnażanie błędów "drugiej strony", czyli np. pokazywanie, że normalne rodziny wcale takie super nie są, że jest w nich wiele patologii...tak jakby miało to jakiekolwiek znaczenie.

Po co paradowanie po ulicach? Z tego samego powodu, dla którego paradują wojska na defiladach czy tancerze na karnawale w Rio. Dziś świat stawia na kolorowe, łatwe i przyjemne życie. Pożądanym wzorem społecznym jest młody, uśmiechnięty i aktywny człowiek, który bawi się i cieszy życiem (niestety, ale Europa jest, od kilku dekad, na wskroś lewacka a za Ruth Benedict można powiedzieć: dionizyjska), czy tego właśnie nie robią homosie na swoich paradach?
Co do wyborów w USA: Obama, przynajmniej w teorii, ma jedną przewagę nad Romneyem, chce stawiać na alternatywne źródła energii przy czym ten drugi chciał liberalizować prawo gospodarcze i ograniczenia dla przemysłu związane z ochroną środowiska.
Uważam, że kraj, który pożera 25 % światowego zużycia ropy naftowej musi zacząć szukać nowych rozwiązań, to ich:
a) moralny obowiązek,
b) wkład w rozwój całego świata (Ameryka od zawsze wyznaczała kierunki).
W perspektywie
Peak Oil kandydat republikanów wydawał się zbyt staroszkolny.
deszczowy pisze:
Co nie zmienia faktu, że socjalizujący Mudzin w Białym Domu mnie cieszy.
Pewnie, co z tego, że 90% pieniędzy w światowym obiegu gospodarczym to wirtualna waluta nie mająca K O M P L E T N I E pokrycia w realnym pieniądzu. :lol:
Czasem mam wrażenie, że ta cała gospodarka światowa to jedna, wielka bańka ciągle nadmuchiwana przez różnej maści spekulantów i lewaków. Ciekawe kiedy wreszcie pęknie i jakie będą tego skutki?
