: 26 października 2012, 10:48
Ehe, ale deszczowy nie ogarnia, że kobieta zgwałcona to najczęściej kobieta przestraszona, zagubiona, będąca w szoku, negatywnie nastawiona do otoczenia (uraz psychiczny)...jak ktoś, będący w takim stanie, może racjonalnie i z pełną odpowiedzialnością podejmować decyzje w tak ważnych sprawach?deszczowy pisze:To się różnimy. Dla mnie kobieta ma, jakby to powiedzieć, decydujący głos w tej kwestii. Koniec kropka, jeśli chodzi o mnie.
Potem po miesiącach/latach pojawia się syndrom postaborcyjny, wyrzuty sumienia, poczucie winy itp. problemy psycho-emocjonalne.
Ludzie tacy jak deszczowy nie rozumieją, że ich linia ideologiczna krzywdzi i tak już cierpiące kobiety, twierdzenie, że aborcja dziecka poczętego w wyniku gwałtu to pożądana decyzja (nie łudźmy się, mało który lewak zrozumie i zaakceptuje decyzję o urodzeniu takiego dziecka, piszę teraz o doktrynie forsowanej przez nich w opinii publicznej) to sugerowanie, że w ciele tej kobiety zaczęło rozwijać się coś okropnego, złego, coś, czego powinna się pozbyć. Jak tej kobiecie może być łatwiej z takimi radami? Degradacja wartości, jakby nie było, JEJ dziecka to jednocześnie degradacja wartości życia samej kobiety.
No i dalej błędne koło się zamyka: gwałciciel dostaje śmieszny wyrok a kobieta zostaje z ogromnym urazem i skrobanką. Kogo, w całej tej sytuacji, chroni państwo?
Właśnie! Brakowało mi słówka: dehumanizacja. Kwestię Żydów w nazistowskiej Rzeszy wyjaśniłeś. Nie będę się powtarzał. Oczywiście zwolennicy aborcji muszą narzucać swoją retorykę, język jest bardzo istotnym narzędziem w procesie manipulacji na rzecz idei, poglądu czy czegokolwiek innego.Wiking pisze: Mi zawsze pasuje w tym wypadku przykład Niemiec okresu drugiej wojny światowej. Tam dehumanizowano żydów, też często padały w tym kontekście określenia typu "obrzydliwe", i też zabijano. Wtedy ludzi. A teraz? Miej wielką nadzieję, że to tylko zlepki komórek. Tylko nie wiedzieć czemu te zlepki komórek nie chcą nimi pozostać tylko stopniowo przekształcają się w takiego człowieka jak Ty.
Dlatego też lewacy nie używają określeń w stylu: poczęte dziecko, ale płód. Nie mówią życie, ale zlepek komórek itd. itp.
Poza tym, trzeba nie znać podstaw biologii żeby twierdzić iż życie ludzkie zaczyna się w innym momencie niż po połączeniu plemnika i komórki jajowej. :lol: Życie to PROCES, ludzie! Cała ta dyskusja czy życie zaczyna się od 12 tygodnia, czy od pierwszego, samodzielnego oddechu to czysta ideologia. Medycyna już dawno odpowiedziała na to pytanie.
Czym się różni dzisiejszy lewak, który zastanawia się nad "zlepkiem komórek", od IV wiecznego św. Augustyna, który twierdził, że męskie życie zaczyna się od dnia 40 ciąży, a damskie od 80?
Obrazek poglądowy dla deszczowego i wszystkich niekumatych:
EDIT
Właśnie o to chodzi. Wielu ludzi nie rozumie, że wiara to nie jest kwestia tylko i wyłącznie formalna, tutaj nie chodzi o tytuły, szaty, deklaracje...przynajmniej nie chodzi w chrześcijaństwie co jasno dał do zrozumienia sam Jezus. Taki, jednostronny (typu: jesteś ochrzczony = jesteś katolik) obraz jest niepełny a w perspektywie słów Jezusa wręcz fałszywy.Alfa i Omega pisze:Lord ma rację. Jeśli jesteś gorliwym katolikiem, masz się kuźwa stosować do 10 przykazań.deszczowy pisze:Mówisz? Odważna teza.LordJuve pisze: Czynny pedofil, gwałciciel nie może być gorliwym katolikiem. :lol:
Mogą Ci ludzie być częścią Kościoła, mogą wyznawać wiarę, ale ciężko grzeszą i ich droga do zbawienia w pyzdu ląduje i cały misterny plan też w pyzdu.
Nie tylko postawy, nie tylko deklaracje, ale także i przede wszystkim realne działania. Sami pisaliście, że wierzący niepraktykujący to jakiś paradoks, byt wydumany. Podobnie jest z ksiądz biskup aktywny pedofil...to absurd, zaprzeczenie istoty chrześcijaństwa u jej fundamentów. To, że ktoś się tak tytułuje, nie znaczy, że rzeczywiście postępuje zgodnie z daną doktryną a wtedy ciężko go nazwać katolikiem (nie pisząc nawet o nazywaniu "gorliwym katolikiem" :lol: ).
