Supersonic pisze:LJ paliles kiedys? Jak Ci bylo?
Nie...hm a ty gwałciłeś kiedyś? Jak Ci było?
Supersonic pisze:Palenie marihuany jest moralnie zle gdyz?
Gdyż zaburza prawidłowy rozwój (prawidłowy = dążący do mediany typowych zachowań w danej grupie społecznej) młodych ludzi? Gdyż jej wpływ na zdrowie (nie tylko fizyczne, ale także psychiczne i społeczne) palacza jest ciągle niejednoznaczny?
Supersonic pisze:
Castiel empirycznie stara sie do dyskusji podejsc widze

drugi raz zrob w towarzystwie, nie sam 8)
Rozumiem, że Twoje poczucie moralności zbudowane jest na podstawie empirycznych doświadczeń? W zupełności nie zdajesz się na zastane normy obyczajowe, moralne i prawne?
alina pisze:
LordJuve pisze:Dlatego piszę, że najpierw trzeba poradzić sobie z jedną plagą (duży wzrost użycia marihuany wśród młodzieży) a dopiero potem wprowadzić liberalne prawo.
To dawaj pomysły na to.
Oczywiście: moim zdaniem prawo powinno wyjątkowo surowo karać za posiadanie oraz palenie marihuany osób poniżej 18 roku życia. Sami palacze powinni być kierowani na kompleksowy kurs, zawierający nie tylko elementy suchej teorii, ale także praktyczne (np. praca czy pomoc przez jakiś czas w ośrodku terapeutycznym dla narkomanów). Dodatkowo rodzice/opiekunowie takiej osoby powinny (każdorazowo) uiszczać określoną karę pieniężną za wybryk dziecka, ewentualnie, jeśli rodziny nie stać na to, jedno z rodziców/opiekunów zostałoby skierowane na roboty społeczne w celu UŚWIADOMIENIA, że własnym dzieciakiem TRZEBA SIĘ INTERESOWAĆ.
alina pisze:
Daj mi jakiegoś uczonego linka na to. Bo albo Cie nie zrozumiałem, albo bzdury.
Proszę. Jeżeli chcesz więcej to zapraszam do literatury przedmiotu, którą znajdziesz na półkach z napisem "Socjologia". Mogę Ci polecić takich klasyków jak:
1) Herbert Spencer i jego typy społeczeństw.
2) Émile Durkheim wraz z jego koncepcją rodzajów solidarności społecznej.
3) Ferdinand Tönnies wraz z jego teorią Gemeinschaft and Gesellschaft.
To tak na początek...
blackadder pisze:
Tylko dlatego jestem za legalizacją i jakąś kontrolą przy produkcji suszu, ale sprzedawanie jej, tak samo jak alkoholu - od 21 roku życia. 18 to zdecydowanie za mało.
Zgadzam się, tyle tylko, że dziś wszelkie cenzusy wieku to fikcja. Dlatego też trzeba wprowadzić prawo, które: a) będzie skutecznie egzekwowane, b) dosięgnie wszystkie strony procederu (pijącego dzieciaka, sprzedawcę a także rodzica/opiekuna, który nie przykłada dostatecznej uwagi do tego co robi jego syn/córka).
Alfa i Omega pisze:
Ja już nie chcę się mieszać do tej forumowej kampanii moralno-obyczajowej, która się ciągnie kilka stron, ale chciałbym powiedzieć pół-żartem LordowiJuve, że według Spenglera najbardziej jaskrawym objawem upadku jakiejś społeczności są ponad miarę przeintelektualizowane indywidualności.
Hm a czy w tej mądrej teorii jest określony jakiś odsetek owych "przeintelektualizowanych indywidualności", który określa czy społeczeństwo już upadło, czy jeszcze nie? Owszem, lepiej mieć intelektualne jednostki, lepiej niż masę zagubionych atomów związanych jakimś abstrakcyjnym określeniem w stylu "państwo" czy "naród". Nie zmienia to jednak faktu, że zbyt duży nacisk na indywidualność prowadzi do liberalizacji i relatywizacji życia społecznego a to z kolei jest prostą drogą do atomizacji =/= wspólnotowość/społeczeństwo obywatelskie.
Alfa i Omega pisze:Post Lorda ma w sobie więcej z nudnego bicia na alarm socjologów, którzy nie mają co robić.
Jasne, akurat mieliśmy na MaCu przerwę obiadową...
Dante93 pisze:Łukasz pisze:Nie wydaje mi się. Raz świadomość nielegalności, dwa - trudniejsza dostępność.
W teorii- tak, masz racje. Ale w praktyce czy ta świadomośc nielegalności(w tym konkretnym przypadku) aż tak mocno wgryza sie w ludzkie sumienie? Dwa, czy fakt braku legalizacji aż tak bardzo sprawia, ze 'narkotyk' ten jest trudno dostepny? Polemizowalbym.
Tu nie chodzi o świadomość, ale strach przed konsekwencjami. Może to brutalne, ale moim zdaniem tylko strach powstrzymuje ludzi przed pewnymi działaniami. Być może czynnik świadomości, zasad, legalizmu itp. jest istotny, ale tylko wśród ludzi dojrzałych, ukształtowanych.
Przeciętny nastolatek, który żyje bez autorytetów, "zatopiony" w zrelatywizowanej próżni, w której naczelną zasadą jest: "rób co chcesz byleś nie robił nikomu krzywdy (w domyśle: bylebyś nie robił krzywdy jawnej i fizycznej), za nic będzie miał szkolenia, kampanie społeczne, autorytety, tylko realna (
prawo musi być surowe i przy tym skutecznie egzekwowane) groźba kary może być skutecznym "straszakiem" na takich.