Ouh_yeah pisze:
Swoją drogą w tej pierwotnej grupie śmierci Realu, Borussi, City i Ajaxu wszyscy zaliczyli słabszy początek sezonu - najwyżej stoi City, które jest drugie ciułając punkty po kolejnych golach w 90 minutach.
Wniosek - łatwiej by nam było ogarnąć gdybyśmy tam trafili zamiast Ajaxu, zarówno sportowo jak i marketingowo (najpopularniejsza grupa samych mistrzów + konfrontacje z Borussią w polskiej tv).
Trawa zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Równie dobrze jakiś kibic Borussii mogliby sobie powiedzieć "kurde, słaba ta grupa E, Chelsea dostaje bęcki od Ukraińców, Juventus z jakimiś anonimowymi Duńczykami nie potrafi wygrać, szkoda że myśmy tam nie trafili".
szycha21 pisze:
Ja was nie rozumiem...kompletnie. Przyznaje też jestem bardzo rozczarowany bo sami robimy sobie młyn, no ale wczoraj po prostu zabrakło szczęścia i tyle. Zaraz pewnie jakiś mądry się znajdzie i napiszę, że Barca czy MU potrafiła odrobić straty i że gdybyśmy byli dobrzy to szczęście nie byłoby nam potrzebne...
No właśnie to chciałem napisać. Jaki jest Twój kontrargument? Moim zdaniem różnica między nami a tymi drużynami jest taka, że tam grają napastnicy a u nas nie. I to nas niestety może kosztować awans z grupy.
szycha21 pisze:
Jestem jednak pewien, że gdybyśmy strzelili bramkę w pierwszych 15-20 minutach, to wygralibyśmy spokojnie 3,4-0. Po prostu z każdą zmarnowaną sytuacją naszym zawodnikom brakowało pewności w przeciwieństwie do naszych rywali, którzy dostawali powera za każdym razem kiedy wybijali daleko piłke.
No dobrze, ale zwróć uwagę że taka Chelsea też męczyła się do pewnego momentu niemiłosiernie, ale koniec końców wsadziła i rozwiązała worek z bramkami. Moim zdaniem z tego samego powodu - bo ma napastników. To, że zremisowaliśmy z tymi ogórami samo w sobie nie jest tragedią. Ale to jaki mamy atak - już tak.
Aha, jeszcze co do tego odpoczywającego Ronaldo, z powodu którego mnie wyśmiałeś. Nie wiem jaki jest odsetek meczów, w których nie gra, ale raz widziałem na żywo spotkanie (zeszłoroczne z Levante) w których Krysia zaczynała z ławki. Twój atak śmiechu uważam zatem za nieuzasadniony.
Supersonic pisze:
Dunczycy grali wczoraj ciekawszy futbol niz polowa ekip Serie A, no ale lepiej miec polew z ich nazwy niz zrozumiec, ze:
a) w CL nie ma slabych ekip
b) underdogi mobilizuja sie na 150% na mecze z tytanami, bo to dla nich i nierzadko calego kraju pilkarskie swieto, mozliwosc wypromowania sie, przygoda zycia itd.
Ale czy FCN w Serie A miałoby 5. czy 16. miejsce, co to zmienia? Jeżeli chcemy wyjść z grupy (a zakładam że chcemy), to musimy wyprzedzić Chelsea albo Szachtara. Obie drużyny z Duńczykami zaksięgowały pewne trzy punkty, stąd też naszym obowiązkiem było zrobienie tego samego, bez zastanawiania się czy w CL są słabe ekipy czy też nie, a także ile jest zespołów słabszych niż nasz rywal.
ewerthon pisze:
To jest Liga Mistrzów w której nasz zespół poza pojedynczymi graczami nie ma w ogóle doświadczenia. Z takimi drużynami gra się zupełnie inaczej niż z outsiderami Serie A, ale tego chyba nie muszę tłumaczyć. Mecz należało wygrać, ale musimy wziąć też pod uwagę różne okoliczności, a nie wydawać oceny na ślepo.

Mecze z Chelsea czy Szachtarem faktycznie wymagają pewnego doświadczenia w LM, bo w lidze (coraz słabszej) nie mamy okazji mierzyć się z takimi drużynami. Natomiast do ogolenia Duńczyków takowe nie jest wymagane, bo mecze z rywalami na takim poziomie gramy dość regularnie. Że wyjazd jest poza granice kraju i że rywale gadają w innym języku? To naprawdę nie powinno mieć znaczenia. A jeszcze inna sprawa że nasi wczorajsi rywale nie mają absolutnie żadnego doświadczenia ani w LM, ani w starciach z zespołami klasy Juventusu, nie licząc tegorocznych spotkań z Chelsea i Szachtarem.
Supersonic pisze:
Reasumujac uwazam, ze w LM nie gramy padaki, brakuje troszke szczescia i ataku, jestesmy w stanie awansowac, nie widze powodow do placzu. Claro?
Akurat szczęściem łatwo jest sobie wytrzeć gębę, należy się jednak zastanowić czy w tym wypadku nie jest to nadużyciem. Ja wychodzę z założenie że pecha/szczęście miewa się w pojedynczych przypadkach. Gdyby Juventus w każdym meczu, w którym udaje się zdominować rywala, ładował po cztery, pięć bramek, a wczoraj akurat się jakoś pechowo zaciął, można by było mówić o wielkim pechu. Ale jeżeli nam się regularnie trafiają mecze w których cały czas siedzimy pod bramką rywala, atakujemy i nic z tego nie wychodzi, to nie jest to kwestia pecha tylko skrajnie nędznego ataku. Gdyby u nas w ataku grał Cavani z Tevezem i wczoraj marnowaliby takie sytuacje, to uznałbym że to faktycznie że taka jednoczesna niemoc strzelecka u obu to jakiś skrajny pech. A że grali Matri z Giovinco, powiem że to standard.