Nie do końca rozumiem o co się kłócicie, bo kilka rzeczy jest oczywistych:
1. Niewątpliwie Balotelli ma wielki talent i jeżeli go nie zmarnuje, to może być kiedyś najlepszym napastnikiem we Włoszech, którym to Matri na pewno nie był i nie będzie.
2. Niewątpliwie póki co tego talentu nie rozwinął, albo przynajmniej nie na tyle, na ile mógłby. Pamiętam jak swego czasu porównywano dwa mediolańskie "genialne dzieciaki" - Pato i Barwuah. Obecnie jeżeli chodzi o poziom sportowy i umiejętności "tu i teraz", to dzieli ich przepaść (a dzieliłaby jeszcze większa, gdyby nie wieczne kontuzje Brazylijczyka).
3. Niewątpliwie Balotelli ma problemy z banią, co ani nie ułatwia mu rozwoju sportowego, ani nie sprawia że jego obecność w zespole jest pożądana. I nie mówię tutaj o zrytej bani pokroju Cassano, który zwyzywa trenera, prezesa, zrobi z siebie głupka, ale przez kolegów generalnie lubiany i jak mają mu podać piłkę, to podają. Tutaj mowa o samolubnym, aroganckim bufonie, którego nikt nie lubi. Który odwala akcje taka jak ta z karnym, kiedy nie chciał oddać piłki Eto'o.
Sama zaś decyzja o ew. wzięciu go na EURO kosztem Matriego nie jest taka łatwa i oczywista. Najpewniej obaj panowie będą kandydować do miana mocno rezerwowego napastnika, bo Cassano czy Rossi są bez wątpienia lepsi. Prandelli stanie zatem przed dylematem - czy w roli tego piątego napastnika, który dobrze jak w ogóle wejdzie raz z ławki woli mieć wariant spokojny - Matriego, który w pojedynkę meczu z Hiszpanią nie wygra, ale też nie narobi gnoju i mniej-więcej wiadomo czego się po nim spodziewać, czy też wariant ryzykowny - Balotelli, dla którego to powołanie może być przełomowym momentem, który da impuls do rozwoju, ale też Murzyn może narobić gnoju, skłócić zespół i wylecieć z kadry w połowie mistrzostw. Ja osobiście nie wiem które rozwiązanie byłoby lepsze.
forzajuveooo pisze:mamy rozumieć, że co do jego umiejętności myli się wielu włoskich specjalistów i byłych piłkarzy, czy trenerów, którzy znają go i pracują z nim na co dzień a rację ma Łukasz z Polski. To ma sens.
Mylisz
umiejętności z
talentem. Tego drugiego nikt nie neguje. Rzecz w tym, że na EURO mimo wszystko zabiera się głównie graczy, którzy tu i teraz potrafią grać w piłkę najlepiej w kraju, a nie kiedyś, za kilka lat, jak dobrze pójdzie będą umieli. Druga sprawa to regularność - Mistrzostwa Europy to w najlepszym przypadku sześć meczów, z czego trzy to spotkania o wszystko. Dlatego bardziej przydatny niż młody talent, który wypala trzy razy na rundę, jest gracz, który mecz w mecze nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Bo może się trafić tak, że akurat na Euro Mariuszkowi żaden mecz nie wyjdzie.