Dani Alves nie powiedział wprost, że odszedł przez Allegrego, ale jest oczywiste, że osoba trenera miała duży wpływ na jego decyzję:
Myślę, że włoski futbol doczeka generalnych zmian, również z powodu tego, co stało się z waszą drużyną narodową. To nie był tylko problem z trenerem, ale ogólnie z włoską piłką nożną, ponieważ poziom się obniżył. Każdy powinien wziąć przykład z Napoli. Bardzo podoba mi się ich styl. Wizja, którą Napoli prezentuje będzie przydatna w ulepszaniu włoskiego Calcio. W nowoczesnym futbolu potrzeba więcej spontaniczności
Filozofia Allegrego jest uosobieniem wszystkich najlepszych i najgorszych cech włoskiej myśli szkoleniowej, więc mówiąc o problemie włoskiej piłki, Brazylijczyk siłą rzeczy w dużej mierze mówił też o Maksiu. Z czym zresztą trudno się nie zgodzić.
Ciekawe jest też to, że Alves powoływał się wtedy na reprezentację, która przegrała baraże do MŚ. Mancini w trzy lata przystosował kadrę do współczesnych realiów, stworzył z nich jedną z najładniej obecnie grających ekip, sprawił, że niezależnie kto gra, każdy wie, co ma robić i wygrał Euro, a Juventus nadal stoi w miejscu z tym samym facetem na ławce.
Uciekł Alves, uciekł Ronaldo, wcześniej uciekł też Coman, który swoją przygodę w Juventusie po transferze do Bayerny opisywał tak:
Mój pobyt w Juventusie był frustrujący. Jestem napastnikiem, a napastnicy muszą wierzyć w swoje umiejętności, by mieć odwagę, a nawet lekką arogancję. Inaczej nie da się wybić.
Przykład Benatii też jest ciekawy, bo pokazuje jak bardzo Allegri jest przywiązany do swoich kilkunastu "żołnierzy", którzy chyba jako jedyni rozumieją jego filozofię. Zresztą przykładów daleko szukać nie trzeba, bo na głównej wisi news o tytule "Allegri woli stawiać na starą gwardię". Dzięki bogu chociaż, że z tym Pjaniciem nasi się nie dogadali.
Dodam jeszcze, że już się nie dziwię Allegremu, że odrzucił ofertę Realu. W Juventusie Agnellego może sobie do woli grać tę swoją toporną piłkę, ale w Madrycie jakby zaczął opowiadać o graniu na 1:0 i wprowadzać Vallejo czy Nacho zamiast Camavingi czy Rodrygo, to Perez raz-dwa by go zwolnił. A jak nie on, to kibice.