LordJuve pisze:Szwambrania
Niestety, ale wydaje mi się, że dzisiejszy kapitalizm przeżywa pewnego rodzaju regres, staje się coraz bardziej oderwany od rzeczywistości społecznej podobnie jak jego pierwotna wersja z okresu rewolucji przemysłowych. Wiemy czym się to wtedy skończyło: silne obciążenia i wyzysk najniższych klas doprowadził do powstania najbardziej zbrodniczej ideologii, czyli marksizmu-leninizmu.
Ciężko mi znaleźć dzisiaj w świecie kraj kapitalistyczny (może Kanada i Australia? nie wiem), więc możemy tylko mówić o regresie systemu interwencji zapoczątkowanego przez Keynesa.
Co najzabawniejsze- bałagan, który Keynes narobił rządzący chcą załatwić za pomocą...
metod Keynesa :_D co za głupota, w systemie kapitalistycznym już dawno byłoby po kryzysie, a tak to jesteśmy w jego centrum (patrząc na ceny srebra i złota).
Dzisiejszy interwencjonizm jest oderwany od rzeczywistości, nie kapitalizm. Kapitalizm nie może być oderwany od rzeczywistości bo polega on na tym, że przedsiębiorcy dynamicznie reagują na zmiany poglądów, potrzeb, decyzji konsumentów czyli jest ściśle związany z rzeczywistością.
Przedsiębiorcy również nie kształtują potrzeb konsumenta poprzez np. kampanie reklamowe. To wygląda np. tak:
dzieci mają potrzebę kolorowych zabawek-> Mc Donald's wsadza zabawki do odpowiednich zestawów dla dzieci, KFC wsadza zabawki, Burger King wsadza zabawki-> konkurencja sprawia, że zabawki stają się lepsze i bardziej różnorodne-> kampanie reklamowe-> wybór konsumenta (dzieci)
a nie tak:
McD's & BK & KFC wymyślają sobie, że będą produkować zabawki-> kampanie reklamowe-> dzieci nagle z nieba (czyt. z reklam) mają potrzebę zabawek i je kupują.
Także kapitalizm jest ściśle skorelowany z rzeczywistością, a przez konkurencje w ramach rzeczywistych potrzeb rodzą się lepsze produkty, idee, czy nawet gałęzie.
W systemie interwencji mamy parę wielkich molochów wyrośniętych jeszcze za kapitalizmu, i molochów wyrośniętych na zamówieniach rządowych (molochy postkapitalistyczne również się żywią zamówieniami rządowymi), są one prywatnie, lub częściowo prywatnie zarządzane, więc sprawiają wrażenie firm kapitalistycznych i sprawiają wrażenie konkurowania pomiędzy sobą, ale w rzeczywistości jadą na jednym wózku, produkując czy oferując podobne rzeczy, nie oferując niczego nowego, lub wprowadzając małe zmiany, nie interesując się rzeczywistymi potrzebami klienta (dostając od niego kase za pośrednictwem rządu tak czy siak), wspierając blokadę drobnej przedsiębiorczości przez rząd (np. w Polsce wysoki dochodowy, nfz, zus, zabierające zysk Kowalskiemu, i sprawiające, że jego firma upada).
Prosty przykład- mleczarnie.
Na rynku w Polsce mamy parę molochów mleczarskich, np. Łowicz, czy Turek (i parę innych), są to firmy prywatne, lub półprywatne (co jest typowe dla interwencjonizmu), jest ich całkiem sporo (wrażenie konkurencji), ale że są dotowane z budżetu, lub częściowo należące do budżetu, więc nie ma między nimi konkurencji de facto, i nie ma rozwoju (zauważcie, że jakiego mleka byście nie kupili, smakuje tak samo, wg. mnie beznadziejnie). Złe prawo blokuje drobną przedsiębiorczość (wysoki dochodowy, zus, nfz), więc mikro przedsiębiorcy nie mogą sprzedawać na własną rękę (np. na wsi), bo ich nie stać na firmę, a jak zaczną handlować to ktoś może donieść i mają karę (toż to już nawet za PRL kacyki przymykały na to oko

).
Wynik?
Wszędzie mleko mamy od 2 do 3,50 zł, każde smakuje tak samo, ale żadne jak mleko.
Co do kapitalizmu XIX wiecznego, to w różnych regionach kształtował się w różny sposób. Co ciekawe tam gdzie państwo chcialo interweniować "by ulżyć wyzyskowi" wyzysk był największy, np. w Austro-Wegrzech, Francji czy w Prusach, mianowicie państwo chcąc ulżyć robotnikowi nakładało podatki na firmy przemysłowe by dotować socjal, lobby przemysłowe było bardzo silne, więc w zamian wymuszało odpowiednie akty prawne by blokować nowe firmy przemysłowe, w wyniku czego te kraje zostawały z paronastoma firmami przemysłowymi, których obciążenia byly przenoszone na konsumenta (wyższe ceny produktów), a sami konsumenci nie mieli możliwości wcielania w życie swoich idei i zakładania nowych firm przez wysokie obciążanie i działania lobby, co doprowadziło do buntu w postaci ruchów robotniczych z czasem ukierunkowanych w strone marksizmu.
Oczywiście ten wyzysk polegał na podatkach w wysokości 10% (Francja), 12,5% (Austro-Węgry), 6% (Prusy), mówię tutaj o wysokości w sumie podatków wszelakich na podstawie prac profesora Łuczaka, dzisiaj w czasach podatków wynoszących 65-80% dochodu czasy XIXo wieczne mienią się jako jeden wielki raj podatkowy.
W istocie mimo wszystko tak było, mieliśmy w wielu gałęziach gdzie lobby było slabsze ogromny rozwój, niegdysiejsi chłopi pańszczyźniani zakładali swoje małe zaklady, i będąc nieobciążonymi (lub obciążonymi częściowo, czy pośrednio- przez wyższe ceny produktów przemysłowych wynikających z wysokich obciążeń wielkiego przemysłu) zdobywali małe majątki, czy nawet majątki, ogromna rzesza ludzi wydobywała się z biedy i dochodziła do czegoś po prostu pracując (dzisiaj jest to niemożliwe, być uczciwym, pracować za średnią i dojść do czegoś).
My dzisiaj żyjemy w najlepszych pod względem technologii czasach w historii, ale nie możemy zapominać, że najwieksze skoki technologiczne mieliśmy właśnie wówczas!
Gdyby człowiek z belle epoque, powiedzmy z 1912 roku przeniósł się do 2012 i zobaczył, że po ulicach jeżdzą samochody działające na w sumie takiej samej technologii jak te z jego czasów, to by się zesikał ze śmiechu, dla niego technologia z 1812 to była już prehitstoria, ba! technologia z 1880 to była już prehistoria, dla nas technologia z lat (silniki) 1900-1935 to nadal rzeczywistość...
dlaczego?
blokowanie rynku przez molochy i lobby, już od jakiś 50 lat powinniśmy jeździć na wodorze, elektryczności, czy na czymś innym!
Tam gdzie państwo wtrącało się najmniej (np. USA, podatki 0, 1,5% lub 3%, jedyne co szkodziło to niewolnictwo i cła) tam rozwój był najszybszy, a płace i warunki pracy robotników najlepsze, to o czymś świadczy.
Się rozpisałem :-p.
LJuve pisze:Czytałeś może "Dżihad kontra McŚwiat" lub "Skorumpowanych" B. Barbera?
Nie e.
LJuve pisze:Owszem, powyższy autor jest uznawany za guru lewej strony sceny politycznej w USA, aczkolwiek podobają mi się niektóre kwestie, które podnosi w swoich pozycjach, mianowicie: kapitalizm "kreujący", który ciągle napędza potrzeby i pragnienia ludzi oraz fakt oderwania go od rzeczywistych potrzeb ludzi.
Sam z siebie odpowiedziałem na to wyżej. Kapitalizm nie kreuje, to interwencjonizm kreuje (a raczej sie stara, jezeli w ogóle- z marnym naturalnie skutkiem). Na rynku fast food mamy jako taki system kapitalistyczny, co widać od razu.
Ten autor, myli kapitalizm z interwencjonizmem, w którym zyje, szkoda.
LJuve pisze:Nie podoba mi się, że widzi rozwiązanie w przesuwaniu władzy w stronę polityków, aczkolwiek, idąc tym tropem, sam uważam, że nie politycy a ludzka świadomość (którą cały czas trzeba kształtować) może poprawić sytuację i niejako oczyścić kapitalizm z korporacyjnego brudu. W skali globalnej będzie trudno, ale rozwijanie społeczeństwa obywatelskiego i silnej lokalności może dać dobre efekty.
Moim zdaniem same kształtowanie ludzkiej świadomości etc. nic nie da, ten system musi w końcu runąć, i w końcu runie, miejmy nadzieje, ze skończy się to na powstanie organizmów kapitalistycznych (jak na tym "nieszczęsnym" Kosie), a nie na silnych <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)> lewackich (Ateny).
Jestem gorącym zwolennikiem kapitalizmu w formie czystej (bez interwencji państwa, która SZKODZI zawsze), bo taki kapitalizm jest najlepszy, i jestem gorącym zwolennikiem uświadamiania (jeżeli ktoś chce), ale uświadamiam po prostu ot tak sobie, bo wiem, że to musi upaść, liczę wtedy na powstanie kapitalizmu z prochów jak nie wszędzie, to przynajmniej gdzieś w innych częściach świata/Europy gdzie będę mógł wybyć.
LJuve pisze:Niestety, ale dziś mamy tak, że to wielkie korporacje kreują rzeczywistość, to jest problem. Nie odpowiadają na jej potrzeby, ale same wciskają tą przysłowiową "marchewkę na kiju". Oczywiście ma to związek z konsumpcyjnym charakterem naszych czasów, ale wg mnie ten niepohamowany konsumpcjonizm to jest ogromna bańka, ciągle pompowana, która pewnego dnia może pęknąć robiąc wielki bajzel, co może być oczywiście zarzewiem kolejnego konfliktu.
Tak.
EDIT
[qutoe="LJuve"]Ciekawe rzeczy, oczywiście już się nie interesuje Tragedią Smoleńską, aczkolwiek natrafiłem dziś na ciekawy/niepokojący artykuł:
Polscy piloci zlustrowani dla Rosjan.
Czy to wrażenie czy powtórka z historii z tą uległą postawą Polski wobec wielkiej Rosji? Ciekawe co im jeszcze przekażemy...a wraku jak nie było tak nie ma. :lol: [/quote]
Mój meeting z Macierewiczem opisał w sposób wg. mnie zabawny i prześmiewczy, ale ma chłop też sporo racji, kiedy mówi o uległej postawie naszego rządu wobec innych, silniejszych rządów (RFN, Rosji), i skandalach jakie zaisniały w tej sprawie.
Tylko świetnie wytresowany zwolennik salonu (SLD, PO, PSL, RP) może tego nie widzieć.
Nie uważam oczywiście, ze PiS jest partią zupelnie pozasalonową (o czym świadczą jej rządy, gdzie więcej było grożenia np. teczkami i lustracja, niż samej lustracji, co mówi nam, że im zależy na dojściu do wladzy "na teczkach i smoleńsku", ale już niekoniecznie (przynajmniej jakiejś części) na rozwiązaniu spraw teczek i Smoleńska...).
To tyle.
Edycja:
A w sumie czuję się zobowiązany jeszcze coś dopisać.
Sytuacja na Kosie- można powiedzieć, że jest kapitalistyczna, ale nie wygrał na niej każdy.
Np. emeryci czy ciężko schorowani ludzie (emeryci nie dostają kasy, lub częściowo nie dostają kasy, ludzie chorzy z wcześniej zapewnionym leczeniem na koszt państwa zostali chwilowo na lodzie).
Co do emerytów, to Kos jest na szczęście małym miastem, ok 17 tysięcy mieszkańców, w sumie populacja całej wyspy to będzie ok. 30-45 tysięcy (wioski się alienują straszliwie, i nawet za starej Grecji żyły własnym życiem), i są tam silne związki rodzinne, więc nie jest z nimi tak źle
Gorzej z samotnymi i z ciężko chorymi, tutaj nastała sytuacja swobodnie rozwijającego się wolontariatu finansowego lub usługowego, prawie każdy kto ma czas i pieniądze pomaga jak może, podobna sytuacja do sytuacji w USA w latach 1880-1915, gdzie już ukształtowane społeczeństwo miało świadomość potrzeby innym ludziom i powstały tam najwieksze ruchy pomocowe.
Nie potrzeba interwencji państwa w kwestii pomocy innym, interwencja państwa szkodzi, trawi niepotrzebnie pieniądze na pomoc, rozrasta sie biurokracja, obciążone spoleczeństwo nie może zapewniać usług i dóbr na odpowiednim poziomie (o tym jak przez interwencjonizm rozwinela sie biurkokracja świadczy oto te porownanie:
USA 1885, wielokrotnie większe od dzisiejszej Polski- 1500 urzędników,
Polska 2012, wielkosci polowy średniego stanu USA z 1885- 500 000 urzędników.
Jeżeli ktoś nie ma świadomości przerzucania kosztów przez firmy, to tu ma wyjaśnienie:
Jeżeli firmy przemysłowe A, B i C w 1880 roku w Prusach dostały obciążenia od je Bismarcka to obciązyly nimi co?
Oczywiście produkty, produkty miały wyższą cenę o poziom właśnie tych obciążeń.
kto stracił?
Przemysłowcy nie stracili jako konsumenci, bo byli na tyle bogaci by ściagnąć świetne produkty skąd indziej, a te pieniądze jakie zarabiali na swoich produktach zarabiali dalej (choć troszkę mniej, bo pani Frankocka nie kupila juz np. 3 nowych blach do ciasta tylko 2), z tym, że przeciętny konsument musiał dolozyć te 10%.
Stracili tylko KONSUMENCI, zwykli ludzie:
mieli droższe produkty o conajmniej 10%,
ograniczylo się zatrudnienie przez koszta inne producenta (mniejsze zyski minimalnie),
ograniczył się rozwoj (a więc zatrudnienie w przyszłości na lepszych warunkach),
Lobby przemysłowców zareagowalo w ten sposób- skoro państwo ma prawo nas obciążać, my mamy prawo by blokować rynek dla innych, a że ich lobby było silne- wykorzystali to, więc
konsument z ideą i jakimś funduszem miał zablkowany rynek do niektórych gałęzi przemysłów
co spowodowało:
mniejsze zatrudnienie, wolniejszy rozwój, wyższe koszty :-).