Łukasz pisze:
JuveCracow pisze:Brazylijczyk skutecznie zatrzymał dziś Huntelaara
Przy tak bylejakich strzałach - nie był to wielki wyczyn.
Bramka Storariego była bombardowana świetnymi uderzeniami przez niemal całe spotkanie, Inter był w takim gazie, że jeszcze w 90 minucie atakowali w najlepsze. Sztuką jest moim zdaniem wybronić właśnie wtedy, gdy nie ma się okazji do stałego pokazywania swoich umiejętności podczas tak jednostronnego jak wczorajsze widowiska, a jednak ustawia się mur na tyle dobrze, że Pirlo nie może się ani razu przezeń przebić, a oprócz tego wyłapuje wszystkie dośrodkowania i w końcu powstrzymuje ze stuprocentową skutecznością zawsze groźnego Huntera. Perfekt!
Yoda666 pisze:Coś kiepsko chyba oglądałeś mecz skoro twierdzisz, że Cesar bronił lepiej od Storariego... Bramkarz Interu 2 razy wypluł piłkę w łatwych sytuacjach, co z tego że obronił 2 strzały Holendra skoro, jak wspomniał Łukasz, były byle jakie ? Storari mimo 4 puszczonych bramek (przy których, nota bene, nie miał szans) bronił bardzo dobrze. Obronił świetny strzał Snejdera na samym początku meczu, potem strzał z bliskiej odległości Lucio i dołożył do tego obronę strzału Stankovicia (co prawda popełnił przy tym mały bład wypuszczając piłkę przed siebie ale i tak dobitkę [która była oddana ze spalonego] obronił)...
Odniosłem się poniżej.
Loremaster pisze:1.Bramkarz jest ok, dzisiaj się bardzo dobrze zaprezentował ale trzeba równie dobreg zmiennika.
Jeśli puszczenie czterech goli to bardzo dobry występ, to boję się spytać, co Storari musiałby zrobić, żebyś jego grę nazwał choćby "nie najlepszą"?
Po obejrzeniu
skrótu myślę, że jedyna okazja, w której Storari naprawdę pokazał klasę to obrona strzału Sneijdera w szóstej minucie, a mecz oglądałem od dziesiątej i stąd moje pytanie wcześniej, czy czegoś nie zauważyłem. Zgadzam się, raz pokazał klasę i o tyle zwracam mu honor. Pozostałe sytuacje nie wbiły mi się w pamięć jako wykraczające poza podstawowe obowiązki golkipera takiego klubu, jak Milan. Podtrzymuję swoje zdanie, które wyraziłem w wieczornym poście stawiając Julio Cesara ponad jego czerwono- czarnym, a właściwie zielonym

vis-a-vis z teamu Leonardo.
Obawiam się, że niedługo dojdziemy do chwalenia bramkarzy w meczach, w których puścili "tylko" cztery i więcej goli bo
cokolwiek udało im się złapać :lol: Przecież za to mu się właśnie płaci, żeby łapał, w przeciwieństwie do Was nie widzę nic wyjątkowego w tym, że Storari robił to, co do niego należało (i co ćwiczy pewnie od najmłodszych lat) w meczu przegranym u siebie w stosunku
0:4. Ja rozumiem, fatalna postawa obrońców (Jankulovski i Thiago Silva ogrywani raz za razem, Nesta po kontuzji o wiele za wolny, by nadążyć za wymieniającymi piłki tak, że aż palce lizać Milito i Eto'o), ale przez Was prawie zapomniałem, z czego tak naprawdę rozlicza się pilnującego międzysłupkowej przestrzeni Cerbera. Niedobre hobbity :naughty: Sssezar, obronimy Cię

mój Ssskarbie...
Karkołomne jest twierdzenie, że bramkarz, który musi wyciągać piłkę z siatki
cztery razy w jednym meczu grał lepiej niż ten, któremu udało się zachować wczoraj
czyste konto. Nie samymi efektownymi paradami człowiek żyje, strzały Huntera rzeczywiście nie były szczególnie boskie, ale nic nie świadczy o klasie golkipera lepiej, niż skuteczne zatrzymanie najgroźniejszego w drugiej połowie napastnika gospodarzy. Cesar ustawiał się dziś znakomicie- przed rokiem byłem bardzo sceptycznie nastawiony do poziomu, jaki prezentował wtedy (i wcześniej zresztą też) niezbyt przeze mnie wówczas podziwiany Brazylijczyk. Ale ostatni sezon i ten mecz również pokazały, że nie można ułożyć trójki najlepszych bramkarzy Serie A nie uwzględniając w niej szlachetnego rycerza Lady Susany de domo Werner, (po mężu) Żuliosezarowej (ach, to zdjęcie w drugim w historii numerze Bravo Sport gdy ja miałem niewiele ponad 10 lat, a ona kręciła wtedy jeszcze z samym Ronaldo :oops: to chyba właśnie wtedy zdecydowałem, że wolę dziewczynki... :roll: ). :lol:
Storari nie miał rzeczywiście żadnych szans przy pierwszym (genialne uderzenie Motty) i ostatnim (Stanković przeszedł sam siebie, bomba nie do obrony) straconym golu, ale w dwóch "środkowych" sytuacjach, jakie miały miejsce tuż przed przerwą wykazał się wyjątkowo małym doświadczeniem. Czemu ten chwalony przez Was bramkarz dreptał w kierunku bliższego słupka na drugim- trzecim metrze zamiast ruszyć odważnie do wychodzącego sam na sam najpierw Eto'o, a następnie (po świetnej klepce z Milito na 18 metrze) Maicona? Toć on stał jak wryty, by po chwili od niechcenia potruchtać sobie w lewo zamiast rzucić się do przodu i skrócić kąt. W sytuacjach sam na sam bramkarz tkwiący jak słup soli w polu bramkowym popełnia prosty błąd w sztuce- rozumiem osłanianie bliższego słupka, ale przecież dalszy był w tym czasie odsłonięty aż miło, bo przestraszony chyba rangą spotkania golkiper Rossonerich bał się wyjść odważnie do przodu... Statyczny, bardzo słaby na przedpolu, nie ma nic do powiedzenia w sytuacjach sam na sam. Marny ten Storari, jak na moje oko.
A swoją drogą, że wczoraj gapiłem się, choć trochę od niechcenia na "obiadową" konfrontację Chelsea z Burnley. Brian Jensen, to jest dopiero gość- puścił trzy gole, ale grając w nieporównywalnie słabszym zespole i broniąc w takich sytuacjach, że rzeczywiście dech zapierało w piersi co ten 34 letni, a zatem o dwa lata starszy od Storariego Duńczyk wyrabiał w bramce. Poezja- Anelka musiał z jednego czy dwóch metrów do pustej bramki kopać, żeby go pokonać :lol: Krycie Ballacka przy celnej główce na początku drugiej odsłony wołało o pomstę do nieba, a strzał A. Cole'a na 3:0 to był gol naprawdę rzadkiej urody. Nie znalazłem na YT wszystkich interwencji Jensena, ale te, które wczoraj zobaczyłem (i komentatorowo usłyszałem

)naprawdę mnie zatkały. Nadal uważam, że Chelsea jest najmocniejszym w tym sezonie zespołem tak w Premier League, jak w Lidze Mistrzów, której moralnymi finalistami Niebiescy byli przecież już w ostatnim sezonie, a rok temu tylko pech Terry'ego sprawił, że to Czerwone Diabły były górą. Inter? Hm, musi chyba w dalszej części sezonu szczególnie liczyć na swoją całkiem długą ławkę rezerwowych, bo jak już teraz podstawowi gracze potrafią tak jak wczoraj wieczorem zabiegać Rossonerich, to wszystko pięknie, ładnie, tylko do kiedy im tych sił wystarczy?
