To moj pierwszy post na tym forum... choc juvepoland nie jest mi obce od ok 5ciu lat, kiedy jeszcze mialo stara oprawe i bylo mniej rozbudowane... ale nie o tym mam pisac przeciez...

W sumie od ponad 10 lat z ta moja miloscia jestem raczej sama tzn. otaczaja mnie znajomi kochajacy/lubiacy pilke, ale nikt, kto czulby do Juventusu to samo, co ja... Ostatnio moja bliska mi kolezanka zalozyla pierwsze oficjalne stowarzyszenie kibicow Liverpoolu w Polsce.. i chyba poczulam, ze mi wlasnie czegos takiego brakuje... ludzi, ktorzy czuja to, co ja, kiedy Juventus wygrywa, przegrywa... kiedy dzieja sie wszystkie te rzeczy, ktore mialy miejsce w mijajacym roku... dlatego postanowilam dolaczyc w koncu do tej rodziny formalnie... bo jak pisalam- materialnie juz bylam od dawna
A zatem.... wszystko zaczelo sie, gdy mialam 10 lat... Byl wieczor, siedzialam juz w lozeczku, przyszedl do mnie tata i wlaczyl tv (moj tata nie jest kibicem sportowym, dlatego jesli juz on oglada jakis mecz to musi to byc jakis final lub ewentulanie cos, o czym jest glosno

)... Lecial akurat mecz... a moj tata krzyczy: "dowalcie tym makaroniarzom!". Ja zawsze jestem przeciwko mojemu tacie(:P), dlatego powiedzialam, ze wygra ta przeciwna druzyna... i tak tez sie stalo

chodzi oczywiscie o pamietny rok 1996... czyli kazdy wie o co

Ja w sumie nie wiedzialam jeszcze wtedy, o co tak dokladnie chodzi w pilce noznej, chociaz nie bylam totalnym laikiem- moja ulubiona kreskowka byl "Kapitan Jastrzab" z Cubasa i Misaki w rolach glownych

Zatem od tego pamietnego finalu zaczelam sie interesowac prawdziwa pilka... poczatkowo zupelnie nie wiedzialam, co to za zespol ten Juventus.. jakie to rozgrywki... itd... nawet nie wiedzialam, jak rozpoznac, czy to gra Juventus czy nie

powoli... powoli... wszystko zaczelo do mnie dochodzic... ze kazdy kraj ma swoja lige, ze oprocz tego jest LM, puchar UEFA, a jeszcze dawniej Puchar Zdobywcow Pucharow... ze oprocz tego kazdy kraj ma swoja reprezentacje... i bla bla bla

zaczelam takze poznawac, co to jest Juventus... i wlasciwie juz wtedy, kiedy szukalam czegokolwiek o nim to czulam sie, jakbym szukala czegos o przodkach mojej rodziny... moze to glupie, ale mam nadzieje, ze Wy mnie akurat zrozumiecie... ja sie po prostu urodzilam chyba po to, zeby kochac Juventus....no ale wracajac do tematu... Po mniej wiecej roku bylam dosc dobrze zorientowana w pilce noznej i dowiedzialam sie, co to jest Juventus- co zdobyl, co osiagnal... i wiedzialam juz, ze pilka mnie pochlonela... a moje serce pochlonal Juventus...
Pamietam, jak Juventus przegrywal kolejne finaly w LM- 97, 98... jak mama parzyla mi melise( lol:P) w trakcie przeplakanej calej nocy... jak dla mnie kazda porazka byla bardzo bolesna... eh, a najbardziej wkurzali mnie Ci sezonowi kibice, ktorzy wysmiewali kazda porazke Juventusu, gdy przegrywal... i oddawali za niego zycie, gdy wygrywal... pamietam jeszcze jak ogladalam program pobajze 90minuto ( lub cos takiego, przepraszam, ale od 3 lat mam tylko 5 kanalow... i juz nie pamietam dokladnie ) i wtedy nikt nie mogl mi przeszkadzac... jak wpatrzona w obraz sluchalam tego przygrubego pana, ktory to prowadzil i oczywiscie ogladalam wszystkie skroty...
Dzis... dzis mam 20 lat... a w sumie pojutrze juz 21

i nic sie nie zmienia... To jest chyba jak z miloscia matki do dziecka... matka kocha po prostu, bezinteresownie... niewazne, co dziecko zrobi... a gdy dziecko cierpi, to matka kocha je jeszcze bardziej...
Ave Juve !