Ja co do książek ulubionych to mam całą listę top 10, zmienia się co kilka miesięcy, a na razie wygląda tak:
1. Bułhakow-"Mistrz i Małgorzata", po prostu absolutny klasyk, czyta się wspaniale, to tak, jakby wziąć kilka książek i zespolić je w jedna, doskonałą...
2. Marquez-"Sto lat samotności", wszystko co pisze ten autor jest wspaniałe, język jest żywy, barwny, potoczysty, dodatkowym atutem jest świetne tłumaczenie, ale nie pamiętam czyje :oops:
3. David Lodge-"Gdzie leży granica?", przezabawna i bardzo ciekawa książka, w lekki sposób traktująca o poważnych

problemach, o rozdźwięku pomiędzy dogmatami Kościoła a nowoczesnym stylem życia
4. Nabokov-"Lolita", wciągające, choć strasznie dużo erudycyjnych wkrętów, spłakałm się jak bóbr przy tej książce, tak strasznie żal mi było tytułowej bohaterki, i tak strasznie znienawidziłam Humberta Humberta, czyli sama książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie....
5. Jonathan Carroll-"Kraina Chichów", jak miałam 13-14 lat strasznie się fascynowałam jego ksiązkami, i życzyłam ich sobie na kazde urodziny i święta. Potem dotarło do mnie wreszcie, że to książki raczej dla kucharek, ale ta jedna jest naprawdę dobra...
6. Kafka-"Proces", przygnębiające, psychodeliczne, nastrój nie do odtworzenia w innej książce
7. Edgar Allan Poe-"Opowieści niesamowite", trochę trąci myszką, ale opowiadanie o pogrzebanych za życia, albo "Zagłada domu Usherów" może przestraszyć, i skłonić do zaplanowania kremacji po własnej śmierci...
8. Murakami-"Norwegian wood", trochę babska książka, ale ciekawa historia i fajnie poczytać o ludziach żyjących w zupelnie innej kulturze
9. Isaac Bashevis Singer-"Urząd mojego ojca", po prostu: Mazeł Tow!
10. Wiesław Weiss-"O krowach, świniach i robakach, oraz o wszystkich utworach Pink Floyd". Ładna książka, dużo obrazków z boskim Watersem Gilmourem i Wrightem, no i tym, no, Masonem, ciekawe anegdoty, szkoda tylko że okładka miękka...Dostałam na 16 urodziny
Pozdrowienia dla pana z biblioteki na Słonecznej
